Roździał 9

415 15 8
                                    

-Logan Martis.

-Jesteś spokrewniony z Eve?

-Mhm.-mruknął dopalając papierosa.

Złapał mnie, do cholery. Jedyna osoba jaka kiedykolwiek mnie złapała na wagarach to cholerny Logan Martis.

Pojebie mnie.

-Jak chcesz uciekać to nie tędy.

Zmarszczyłam brwi a on spojrzał na mnie po raz pierwszy. Piwne, wyprute z emocji oczy. Obojętne. Obojętne ciało. Obojętne oczy.

One nigdy nie było obojętne.

-Tędy.-wskazałam na murek na tyłach szkoły.

Przerzuciłam plecak i wspięłam się na mur. Przeskoczyłam go.... A on za mną.

-Wybierasz się gdzie?-spytałam.

-No. Co ty gliny tu w cholerę pilnują, uciekających nastolatków. Złapią cię.

-Poradzę sobie.-zapewniłam ze śmiechem.

-Mhm, spoko. I tak chciałem się urwać, nie musisz mi dziękować.-powiedział i nie krył rozbawienie i kpi

-Aaa, to miałam ci jeszcze dziękować? Nie no, bo to nie tak, że sam się przypałętałeś.-odpowiedziałem i ruszyłam w stronę mało tłocznej ulicy.

-Ja nie pies, więc się nie przypałętałem, tylko stanąłem na twoje drodze. To przeznaczenie.-przyłożył sobie rękę do piersi i westchnął teatralnie.-poza tym to nie w tą stronę.

-A skąd wiesz, gdzie chce iść?

-Przeczucie.

Dlaczego poszłam za nim? Nie mam pojęcia.
Może to coś w jego oczach było tak dobrze znajome? Może ten sarkazm? A może po prostu byłam idiotką?

Weszliśmy po drabinie na wysoką kamienicę. Chłopak usiadł na murku i spuścił nogi w dół, co po chwili namysłu zrobiłam też ja.

-Widoczki to masz ładne.-sarknęłam. Chłopak spojrzał na mnie i chwilę wpatrywał się moje oczy.

-Żeby było jak w romantycznych filmach powinienem powiedzieć, że ty jesteś lepszym widokiem?

-Możesz, ale taki tekst jest dość słaby, strasznie suchy. Nie wiem, w dowód swojej miłości skocz z tego budynku.-zaproponowałam.

-Nie. Mogę cię za to zrzucić a potem próbować złapać. Pewnie mi się nie uda, ale przynajmniej będę bohaterem, który próbował.-powiedział i w dowód swoich słów popchnął mnie lekko w stronę krawędzi.

-Jak bohaterem skoro ty będziesz powodem mojej śmierci?-brunet w odpowiedzi wzruszył ramionami.

Między nami zapanowała cisza. Nienawidziałam  być  cicho gdy ktoś był obok mnie, to było niezręczne.

-Jesteś bratem Eve?

-Tak. Bliźniaczym... mówiła o tobie.-gwałtownie spojrzałam w jego stronę bojąc się tego co mówiła o mnie dziewczyna.

-Co?

-Mówiła, że jesteś siostrą Monetów, że jesteś nadpobudliwa i nauczyciele cię nie cierpią. Mówiła, że jesteś wesoła i cię nie polubię...

Uśmiechnęłam się delikatnie czekając, aż powie, że miała rację.

-Tego się dopiero dowiemy.-Logam wstał z murku i zaczął się cofać.-Zobaczymy się niedługo, mis Monet.

~~~



Nie wszystkie pożegnania są na zawsze.





Nikt nie pytał, ale mam jutro urodziny i bardzo prawdopodobne, że jutro wpadnie nowy rozdział.

Aktualnie są coraz krótsze ale moja wena również wraca więc pisze coraz częściej a to bardzo dobrze

Witam, żegnam i zapraszam.

Light in the dark|Rodzina monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz