Roździał 2

622 26 43
                                    

Obudził mnie dobrze znany mi dźwięk powiadomienia telefonu. Leżąc na brzuchu z głową w poduszce próbowałam znaleść telefon, żeby zobaczyć godzinę. Nie mogąc go nigdzie znaleźć otworzyłam leniwie oczy i rozglądnęłam się po pomieszczeniu w którym się znalazłam. To nie był mój pokój w Londynie. Ani pokój rządnego z moich przyjaciół. Podniosłam się na łokciach próbując sobie przypomnieć gdzie ja do cholery jasnej jestem.

Rzeczy na półkach były moje, telefonu za cholerę nigdzie nie było. Kurwa, gdzie jestem?

Drzwi się otworzyła a ja od razu skierowałam swój wzrok na nie. Do pokoju weszła ubrana już Hailie.

-Część.- mruknęła cicho i usiadła na dużym łóżko. Hailie moja siostra, usiadła na nie moim łóżko. Co do cholery. Próbowałam ogarnąć co się dzieje, ale było to trudniejsze niż przypuszczałam.

-Szybkie pytanie- zaczęłam przerywając Hailie jej wywód, nie mam pojęcia na jaki temat.-gdzie jestem?

Bliźniaczka patrzyła na mnie jakbym co najmniej wróciła właśnie z wyprawy kosmicznej, jednak po chwili przewróciła oczami i odpowiedziała.- W rezydencji naszej braci.

Może jednak wróciłam z wyprawy kosmicznej? W to bym prędzej uwierzyła.

Podsumujmy. Jestem w domu moich braci o których nie miałam pojęcia. Hailie wydaje się przerażona tym, ale przynajmniej coś ogarnia. Moja babcia i mama nie żyje. A ja zgubiłam telefon, ale skoro przyszło powiadomienie to musi tu być.

Zajebiście.

-Która godzina?-zapytałam siostry.

-za parę minut 8.

Boże, dlaczego ja się obudziłam? Przecież to jest środek nocy. Padłam z jękiem na poduszkę z czego Hailie się zaśmiała.

-Poznałam wczoraj Vincenta.-powiedziała. Dopiero ogarnęłam gdzie jestem, nie wiem kim jest Vincent. O czym ona gada. Dajcie mi spać.

-Prosi, żebyś przyszła do biblioteki jak wstaniesz.-dodała. Jeszcze nie wstałam. Ale Hailie siedziała na moim łóżku i wpatrywała się we mnie więc musiała się ruszyć.

Usiadłam na przeciwko niej i spytałam o ostatnią rzecz.- czego chce?

-Przedstawić ci zasady panujące w tym domu.- powiedziała całkiem poważnie a ja prychnęłam.

Wstałam z łóżka i weszłam do garderoby rzeczy wziąć ciuchy w których nie spałam, a potem weszłam do łazienki się szybko ogarnąć.

Założyłam czarne, luźne dżinsy z dziurami na kolanach, czarna za dużą bluzę a włosy związałam w niechlujnego koka. Umyłam zęby i przemyłam twarz wodą po czym wyszłam z łazienki. Hailie już nie było a mój telefon leżał na podłodze obok łóżka.

Sięgnęłam po niego patrząc na wiadomość:
Jacob🦧
Jak tam młoda? Żyjesz jeszcze?

Odpisałam mu po krótce, że żyje i zagroziłam, że jak zagłodzi mojego psa to zakopie go pod ziemią.

Chłopak był moim najlepszym przyjacielem od czasu podstawówki. Był starszy dwa lata ale w szkole i tak trzymaliśmy się razem.

Schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam w stronę biblioteki, która pokazał nam wczoraj Will.

Otworzyłam duże drzwi do pomieszczenia. Od wczoraj się nie zmieniło. Za dużym drewnianym biurkiem siedział blondwłosy mężczyzna o niebieskich, jak lód tęczówkach. Gdy usłyszał skrzypienie drzwi przeniósł swój wzrok z telefonu na mnie.

Light in the dark|Rodzina monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz