Rozdział 9

163 19 6
                                    

~Carmen~

Teraz zastanawiam się dlaczego dałam podejść się tak łatwo i szybko. Przecież to nie może być cholerny przypadek, że on mnie zna. Nie mówiłam mu jak się nazywam, więc musi działać z kimś. Najprawdopodobniej z tym gościem, który powiedział mi o biologicznym ojcu. Chyba, że to wszystko jest kłamstwem i tylko specjalnie tak powiedział aby wydobyć ze mnie jakieś emocje?

Jakie było moje zdziwienie jak ten chłopak zaczął się śmiać? Uniosłam jedną brew do góry bo nie rozumiem o co mu chodzi?

- Nie jestem seryjnym mordercą. - Powiedział rozbawionym głosem.

- Tylko oni tak mówią. - Powiedziałam coraz to bardziej pewniejszym głosem.

- Boże naprawdę myślisz, że coś ze mną jest nie tak?

- Tak, dokładnie tak myślę. Jestem ciekawa tylko po co ja wam jestem potrzebna?

W momencie wytrzeźwiałam, po łzach nie było śladu i wróciła do mnie moja odwaga.

- Nam? O czym ty mówisz? - Ewidentnie był zaskoczony.

- Z kim współpracujesz?

- Carmen naprawdę masz jakąś obsesję. Z nikim nie współpracuje.

Popchnęłam go na ścianę, podeszłam blisko niego i w między czasie z torebki wyciągnęłam mały nóż, który przyłożyłam mu do brzucha. Ostre ostrze zaczęło wbijać się mu w brzuch. Na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Ręce podniósł do góry i zaczął szybko oddychać. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie bo uwielbiam pławić się ich strachem. Czuję, że mam przewagę i to dodaje mi skrzydeł.

- Chcesz mnie zabić? - Powiedział te trzy słowa szybko oddychając.

- Jeszcze nie. Najpierw muszę wszystko wiedzieć.

Naparłam bardziej na nóż na co on zaczął wbijać się mu bardziej. Przerażenie w jego oczach rosło, a mi to się tylko coraz bardziej podobało.

- Kurwa! Dość Carmen przestań. Powiem ci wszystko ale do chuja odłóż to.

- Gadaj a dopiero później się zastanowię.

- Spodobałaś mi się od razu. Nie wiem jak to kurwa nazwać ale chciałem cię poznać. Kiedy dałaś mi kosza przysiągłem sobie, że muszę cię odnaleźć. Wtedy zobaczyłem jak podchodzisz do Eleny Rossi. Nie ma nikogo na Sycylii, kto by jej nie znał. Może i wyjechałem stąd na kilka lat, ale jestem już tutaj kilka miesięcy i tak wiem co nazwisko Rossi oznacza. Jednak nie wiedziałem kim ty jesteś. A, że mój młodszy brat studiuje właśnie z Eleną to się go zapytałem. Powiedział, że najprawdopodobniej skoro cię tu ostatnio nie widziałem to z pewnością musisz być Carmen. Stąd kurwa znam twoje imię. A teraz odłóż to bo ludzie zaczną się gapić.

I mam uwierzyć, że jest to czysty zbieg okoliczności? W naszym świecie nie ma takich zabiegów okoliczności.

- Jaką mam pewność, że mam ci wierzyć?

- Taką, że nie jestem z twojego świata i chciałem cię tylko lepiej poznać. Ale jeśli to poprawi ci humor to proszę bardzo pchnij głębiej.

- Co?

- Jeśli masz podejrzenie, że nie jestem wiarygodny to zabij mnie. Innego wyjścia to ja kurwa nie widzę żebyś mi zaufała.

Odsunęłam się od niego, chowając przy tym nóż do torebki. Może źle robię, ale część mnie wierzy mu, że mówi prawdę. A może zwyczajnie wmawiam sobie aby mieć rozrywkę?

- Nie chcę wiedzieć co ty masz jeszcze w tej torebce.

- I słusznie, lepiej dla ciebie abyś nie wiedział.

Luca (Spinoff Rossi family secrets) (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz