~Carmen~
Nie wiem ile minęło czasu. Nie obchodziło mnie to za bardzo. Byłam sama i czułam się źle. Wszystko to co dusiłam w sobie wyszło na jaw. Każda moja obawa się ujawniła i dała upust emocjom. Nie rozumiem nic. Nie wiem nic. A przede wszystkim nie wiem kim jestem. To, że ta konkretna sytuacji doprowadza mnie do obłędu. Czuję się słabo, tak jak jeszcze nigdy dotąd. Chciałabym zapaść się pod ziemię i już nigdy spod niej nie wyjść. Odpycham wszystkich dookoła. Nie zasługuje na nic, ani na nikogo. Być może i nie zasługuje nawet na życie..
- Już myślałem, że nie zauważyłem ciebie jak stąd wychodzisz. - Spojrzałam w górę i zobaczyłam Massimo. Zmarszczyłam swoje brwi bo nie rozumiem co on tutaj robi. Przecież zostawił mnie i to jak sądzę wiele godzin temu.
Massimo patrzył się na mnie z ogromnym współczuciem. Opuściłam swój wzrok bo nie mogę na niego patrzeć. Nienawidzę litości. A domyślam się jak ja wyglądam. Nie rozumiem po jaką cholerę tutaj przyszedł. Ale z drugiej też strony cieszę się, że mnie nie zostawił. Moje serce głupio reaguje na to, że on tutaj stoi. A mój mózg wcale nie przejmuje się tym, że wyglądam tak jak wyglądam. Tak jakbyśmy znali się od zawsze i mogę pozwolić sobie na bycie sobą.
- A co ty tutaj robisz? Zostawiłeś mnie. - Powiedziałam łamiącym się głosem.
- Nie zostawiłem Ciebie. Nie mógłbym tego zrobić. Cały czas byłem przy samochodzie czekając na ciebie. Ale...- Massimo podrapał się po swojej głowę i delikatnie podszedł do mnie i usiadł obok mnie. - Ale zacząłem się martwić.
- Dlaczego? Dlaczego Massimo martwisz się o mnie?
- Bo jesteś tego warta.
Massimo złapał mnie za dłoń, a z moich oczu ponownie wyleciał strumień łez. Massimo od razu przyciągnął mnie do siebie i mocno trzymał mnie w swoich ramionach. Przestałam się martwić, że chce coś mi zrobić. Teraz było mi za dobrze abym się tym przejmowała.
- Nie jestem niczego warta.
- Może i cię nie znam. Może już zdążyłaś pokazać, że nie jesteś łatwą i prostą kobietą, ale z pewnością udowodniłaś, że jesteś dużo warta. Nie wiem skąd w tobie takie zwątpienie w siebie?
Massimo cały czas trzymał mnie w swoich ramionach i swoimi opuszkami palców głaskał mnie po ramieniu. Przyjemne ciepło pozwoliło mi choć trochę się uspokoić.
- Bo nie jestem tym kim myślałam, że jestem. - Powiedziałam to tak cicho, że wydaje mi się, że Massimo tego nie usłyszał. - Teraz nie wiem kim jestem.
- A kim myślałaś, że jesteś?
A jednak usłyszał to. Podniosłam swoją głowę do góry i spojrzałam w jego piękne oczy, które błyszczały w świetle księżyca. Jego bujne włosy zaczęły być w totalnym nieładzie co dodawało mu jeszcze większego uroku. Boże czuję się przy nim jakbym pierwszy raz miała styczność z facetami. Dlaczego do cholery tak się zachowuje? I dlaczego do cholery postanowiłam mu wszystko powiedzieć?
- Myślałam, że jestem Carmen Perez. Kochaną córeczką swojego tatusia. Jego dziedziczką, ale to wszystko jest błędem.
- Nie rozumiem Carmen? Musisz mi wyjaśnić to bo wiesz, że twoją rodziną to zacząłem się interesować kilka godzin temu jak ciebie poznałem. Nie mów do mnie pół słowami bo ja tego nie zrozumiem. Ale...- Dłonie Massimo znalazły się na moim policzku. Wchłaniałam jego ciepło, które dodawało mi odwagi. - Ale o wszystkim możesz mi powiedzieć. Wysłucham ciebie.
Jak zahipnotyzowana kiwnęłam do niego swoją głową. Nie wiem czy dobrze robię ale czuję, że muszę się komuś wyżalić.
- Jakiś czas temu dostałam anonim, że nie należy mi się władza bo nie jestem Perez. Później dostałam drugi, że kiedy dowiem się prawdy będę chciała zemsty za swojego ojca. Luca, mój kuzyn, a teraz Don Włoch zaczął mi pomagać ale nic w naszych papierach nie ma wzmianki o tym. Wiesz, że historie miłosne mojej rodziny są nadzwyczajne? Pokazują prawdziwą miłość, która zniesie wszystko.

CZYTASZ
Luca (Spinoff Rossi family secrets) (+18)
RomanceMiałem trudne zadanie do wykonania, a mianowicie to aby stać się taki jak swój ojciec. Domenico Rossi był człowiekiem, którego nie da się zastąpić. A ja właśnie musiałem. Z chwilą przyjęcia władzy muszę stać się taki jak on. Boję się... Boję się, że...