~Phoebe~
Dzisiaj ma być mój najszczęśliwszy dzień, a nim nie jest. Co takiego pięknego jest w świętowaniu swoich urodzin? Jak dla mnie to nic pięknego. Jesteśmy o rok starsi i coraz bardziej zatracamy swoją młodość. No bo przecież ona nie będzie trwać wiecznie. Dzisiaj kończę 25 lat. Czy to dużo? Zapewne nie. Ale ja mam wrażenie, że mam przynajmniej dwa razy tyle. Z chwilą kiedy otworzyłam swoje oczy, a pierwsze promienie słońca, zaczęły przedostawać się do mojego pokoju sprawiły, że ponownie zamknęłam oczy. Myślałam, że może uda mi się zasnąć choć na jedną minutkę. Niestety nie było mi to dane, bo ktoś zaczął pukać do drzwi. Złapałam za poduszkę, którą przyłożyłam do twarzy aby się schować. Wiem kto stoi za drzwiami. Wiem po co oni stoją i tym bardziej nie chcę ich widzieć. Wiedza doskonale, że nie lubię świętować swoich urodzin, ale im to nie przeszkadza. Świętują za mnie. Starałam się nie słyszeć ich pukania. Starałam się myśleć, że ich tam nie ma i może sobie pójdą. Jak bardzo się myliłam? Usłyszałam jak drzwi się otwierają i mama wraz z tatą zaczynają śpiewać sto lat. Przydusiłam bardziej poduszkę do swojej twarzy i krzyknęłam w nią. Moi rodzice w dalszym ciągu się nie poddawali. W końcu zrzuciłam poduszkę z twarzy i usiadłam z niezadowoloną miną. Mama spojrzała na mnie z miną jaką ma co roku i pokręciła przecząco swoją głową. Podsunęła bliżej kawałek ciasta, na którym była świeczka i zrobiła błagalne oczy abym ją zdmuchnęła.
Czego nie robi się dla osób, które się kocha?
Już wzięłam wdech i miałam zdmuchnąć tą świeczkę, ale wtedy mama mi przeszkodziła.
- Chwila! - Spojrzałam na nią z uniesioną jedna brwią do góry. - Najpierw pomyśl życzenie.
Nie no to są jakieś chore żarty?
- Mamo...
- Bez dyskusji Pheobe! Pomyśl przynajmniej raz o sobie, a nie o wszystkich dookoła.
Mama spojrzała na mnie z wielkim współczuciem i z tym, że dla nich tak bardzo się poświęcam. Dwa lata temu poważnie zachorowała. Popadliśmy w ogromne długi z powodu tego, że tylko tato pracował. Wtedy przeniosłam się na studia zaoczne i zaczęłam również pracować i to nawet na dwa etaty jak tylko się dało. Brałam wszystkie zlecenie jakie były możliwe. Potrzebowaliśmy tych pieniędzy dla mamy, jak i na spłate długów. Teraz na szczęście jest już wszystko dobrze, ale nikt nie chce zatrudnić mamy. Przecież to nie jest jej wina, ale wiem jak bardzo się o to obwinia. Czuje się bezradna i do tego moja młodsza siostra nie pomoga nam w niczym. Skończyła dopiero 20 lat i już myśli, że jest dorosła. Szkoda tylko, że tą swoją dorosłość pokazuje odwrotnie niż powinna. Przechodzi okres buntu i nie zważa na nic. Też ją nie interesuje skąd w naszym domu bierzemy pieniądze. Po prostu jak jej coś trzeba to sobie bierze nie zważając czy rachunki są opłacone. A jak jej nikt nie chce dać, no bo ile można, to pożycza od kogoś i po jakimś czasie przychodzą jacyś ludzie po odzyskanie swoich pieniędzy. Co mamy zrobić? Płacimy. Wszyscy mamy nadzieję, że w końcu opamięta się i zacznie patrzeć też na rodzinę.
Spojrzałam się na mamę i przewróciłam jedynie swoimi oczami. Nie wierzę, że wypowiedziane życzenie przed zdmuchnięciem świeczki się spełni ale niech jej będzie. Nie jestem Jenna aby utrudniać im życie. Zrobię wszystko aby przynajmniej oni byli szczęśliwi. Przed zdmuchnięciem świeczki przymknęłam na chwilę swoje oczy. Wzięłam głęboki wdech i pomyślałam czego bym chciała. Chciałabym... Hmmm... Chciałabym...
Chciałabym aby wszystkie moje zmartwienia zniknęły. Kiedy nie będę myślała o zmartwieniach, pomyślę o sobie.
Otworzyłam swoje oczy i zdmuchnęłam świeczkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/353468284-288-k160037.jpg)
CZYTASZ
Luca (Spinoff Rossi family secrets) (+18)
RomanceMiałem trudne zadanie do wykonania, a mianowicie to aby stać się taki jak swój ojciec. Domenico Rossi był człowiekiem, którego nie da się zastąpić. A ja właśnie musiałem. Z chwilą przyjęcia władzy muszę stać się taki jak on. Boję się... Boję się, że...