Rozdział 8

249 30 7
                                    

~Carmen~

Rodzice postanowili, że zostaniemy na kilka dni na Sycylii bo mama stęskniła się za swoim rodzeństwem. No mama i wujek Marco mieszkają w innych miejscowościach niż Sycylia dzięki czemu nie mają takiej możliwości aby spotykać się często. My jesteśmy w Alicante, wujek Marco mieszka w Mediolanie. Jak to mama mówiła od zawsze to był jego dom i tam wraz z ciotką się przeprowadzili. Największe szczęście mają wujek Domenico i Davide. Mieszkają w tym samym mieście, nawet nie daleko od sobie. No ale oni z nich wszystkich to muszą być blisko siebie. Dlatego jak już raz na jakiś czas nadaży się jakaś okazja aby spędzić czas ze wszystkimi, to zostajemy na kilka dni. Pamiętam jak byliśmy dziećmi i uwielbiałam przylatywać na Sycylię. Jak już mówiłam ciocia Cass to nasza druga mama i to nie bez powodu. Nadchodziły wakacje i wszyscy zjeżdżaliśmy się do nich. Było gwarno i burzliwie zwłaszcza z naszymi charakterami ale ona i tak się cieszyła, że ma nas wszystkich przy sobie. Wujek Marco też podrzucał swoje dzieci Paola i Tristan byli już nieco więksi, więc też się załapywali, dzięki czemu ciocia z wujkiem mieli więcej czasu dla siebie. Uwielbiałam i uwielbiam tutaj przylatywać. Choć to Alicante jest moim domem ale Sycylia to tak naprawdę mój drugi dom, który kocham. Ich wszystkich takich zwariowanych kocham. Osoba patrząca na nas z boku pewnie pomyślałaby, że jesteśmy pieprzniętą rodziną i miałaby rację, ale za to ich kocham. Nigdy wśród nas nikt nie udawał kogoś kim nie był. Wiadomo jak było jakieś przyjęcie to każdy musiał dostosować się do swojej roli, ale w domu wujek Domenico nie był bezwzględnym Donem Sycylii. Był kochającym mężem i ojcem, a także wujkiem. Nas wszystkich otaczał miłością i nikogo nie traktował lepiej czy gorzej. Jak ktoś zasłużył na opierdziel to nie patrzył czy to jest jego dziecko czy któregoś z rodzeństwa, litania szła i to z grubej rury. I chyba za to cenie go najbardziej. Z resztą ich wszystkich cenie równie mocno co i wujka Domenico.

Rodzice i wujostwo gdzieś sobie pojechało, a my siedzimy w saloni i myślimy co byśmy zrobiły. Tak szczerze chcę zapomnieć o swoich podejrzeniach i przez jedną noc nie musieć martwić się o to czy jestem Perez.

- To co wychodzimy gdzieś? - Zaproponowałam to w końcu bo jak już mówiłam chcę się rozerwać. No i widzę jak Rosa siedzi z telefonem w nosie bo pewnie myśli jak tu się spotkać ze swoim. Że też im się udało ukryć to w tajemnicy przez tyle czasu.

- Jestem za. - Jako pierwsza odpowiedziała Rosa.

- To ja się domyślam, że ty jesteś pierwsza, ale ostrzegam jeśli nas szybko zostawisz dla tego gościa, odstrzele mu jaja.

- Po pierwsze on ma na imię Gabriele i te jaja mu się przydadzą także oszczędź go.

Przewróciłam jedynie swoimi oczami bo gada jak zakochana idiotka. Uradowana od ucha do ucha patrzy się w ten telefon, że aż  rzygać się chce. Jest jeszcze taka młodziutka to zamiast korzystać z życia to ona już pcha się w poważny związek.

- Coś nie tak Carmen? - Zapytała się Elena.

- Nie rozumiem Rosy. Jest taka młodziutka a już się pcha w tak poważny związek.

- Bo czuję, że to ten jedyny.

- Żeby można było nazwać to poważnym związkiem, musi wiedzieć o tym ojciec, a wtedy Boże chroń jego duszę bo może skończyć dużo gorzej niż to co chce zrobić z nim Carmen.

Uśmiechnęłam się na słowa Eleny. Rosa jedynie przygryzła swoją wargę i opadła bez sił na kanapę.

- Oj Boże nie przeżywaj tak. Może wujek go nie zabije. Z resztą idziemy się zabawić a nie zamulać. Paola też z nami idziesz prawda? - Zapytała się Costanza.

Luca (Spinoff Rossi family secrets) (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz