Rozdział 4

262 34 4
                                    

~Luca~

To co powiedziała Nicole spowodowało u mnie ogromną złość. Zapierdole Berenice gołymi rękoma. Głupia pinda nie myśli o niczym. Odnalezienie jej było dosyć szybkie i proste. Podszedłem do recepcji, gdzie dano mi zapasowy klucz do pokoju. Byłem tak wściekły, że w recepcji nawet nie protestowali. Bez problemu wszedłem do środka. Ten widok, który zastałem wcale mnie nie ruszył. W dupie mam Berenice i to z kim i co robi, ale za to dostanie karę. Jak mogła być tak bardzo nieodpowiedzialna? Malcolm właśnie kończył, gdzie Berenice wcale się nie ruszyła. Co ten idiota jej zrobił, że jest w takim, a nie w innym stanie?

- Co ty jej zrobiłeś? - Wysyczałem przez zaciśnięte zęby.

- Zaspokoiłem ją porządnie, bo ty tego nie potrafisz zrobić.

Malcolm wyszedł z Berenice a jej ciało bezwładnie opadło. Przeniosłem swój wzrok na Malcolm'a, który nie był całą tą sytuacja wzruszony. Berenice leżała i się wcale nie ruszała, a Malcolm był z siebie zadowolony. Wyciągnąłem telefon i dzwonię do ojca, żeby wziął kilku chłopaków ze sobą i przyszedł do pokoju.

- Tak Luca?

- Mamy problem, weź ze sobą kilku chłopaków i przyjdź do pokoju 188.

- Za chwilę będziemy.

Rozłączyłem się z ojcem i podszedłem do Berenice. Kucnąłem obok niej i zacząłem oglądać jej ciało. Nie poruszyła się nawet o milimetr. Zacisnąłem mocniej swoją szczękę i zacząłem sprawdzać jej puls. Był ledwo wyczuwalny. Odwróciłem się do tego śmiecia, który rozsypał sobie kreski i chciał zaciągnąć się nimi. No tego to już kurwa za wiele. Podszedłem do niego, złapałem za jego głowę i przypierdoliłem nią o szklany stolik. Oszołomiony Malcolm nie wiedział co się dzieje. Sięgnąłem po odrobinę tego towaru i wmasowalem sobie w między zęby, po czym splunąłem nim na podłogę. Od razu czuć, że to jest jakieś gówno.

- Ty pieprzony sukinsynie. Jakim kurwa prawem przynosisz na moją imprezę takie gówno?

- To najlepszy towar w mieście. - Malcolm głupio się tylko uśmiechał.

Chyba nigdy nie widział dobrego towaru. Już miałam mu odpowiedzieć, kiedy ktoś zaczął pukać do pokoju, to pewnie ojciec. Poszedłem je otworzyć. Ojciec wszedł od razu i zaczął rozglądać się dookoła. A kiedy rozejrzał się od razu wszystko wiedział.

- Co z Berenice? - Zapytał się patrząc się to raz na mnie, to na Malcolm'a.

- Nie wiem. - Wzruszyłem jedynie ramionami.

- Luca ty jesteś szefem? Co robimy?

Ja pierdole wiedziałem, że nie nadaję się na szefa. Kompletnie nie myślę. Zamiast od razu przejść do reanimacji Berenice to ja się wyżyłem na nim za to, że ma nie mój towar. W ogóle nie myślałam o niej i o tym aby jej udzielić pomocy. Zaczęłam racjonalnie myśleć. Wziąłem głęboki wdech po czym powoli wypuściłem powietrze ze swoich płuc. Spojrzałem się na tatę, który swoim wzrokiem zaczął kontrolować sytuację, lecz czekał na moją decyzję.

- Tato wezwij lekarza, a wy zabrać tego śmiecia. Niech jeden z was pójdzie i oczyści cały dół i na zewnątrz hotel. Nie chcę aby wybuch skandal. Macie to zrobić wszystko po kryjomu. Ma być nie tknięty póki ja nie przyjdę i nie powiem co dalej.

Tato zaczął dzwonić, a ja podszedłem do Berenice. Była nieprzytomna i nie oddychała, zacząłem ją reanimować. Nie wiem ile minęło czasu jak w pokoju pojawił się lekarz, który zabrał Berenice do szpitala. No może i ludzie nie widzieli jak moi ludzie wynoszą Malcolm'a, ale karetkę przed hotelem to na pewno zauważą. Jednak z tego da się wybrnąć. Załamany całą tą sytuacją usiadłem na łóżku i założyłem swoje ręce na głowie. Ten wieczór miał wyglądać zupełnie inaczej. Przyprowadzając ją na to przyjęcie zawiodłem od razu wszystkich.

Luca (Spinoff Rossi family secrets) (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz