Rozdział 20

6 1 0
                                    

Siedziałam na łóżku że skrzyżowanymi nogami niespokojnie stukając palcami w kolano. Tym razem byłam w pokoju z Ivory, spała nade mną. Jedynym źródłem światła w pokoju była stojąca w rogu mała lampka. Ivory powiedziała że jest bardzo zmęczona, a jeśli planujemy wymknąć się los to musi być gotowa i pełna sił. Obiecałam że gdy ktoś się zjawi to ją obudzę. Taki był mój pierwszy odruch gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Jednak najpierw postanowiłam sprawdzić kto to. Podeszłam do drzwi czekając aż się otworzą, ponieważ było to możliwe jedynie od zewnątrz.

Zobaczyłam twarz taty, co przyniosło mi wielką ulgę. Stwierdziłam że nie będę niepotrzebnie budzić Ivory, bo okazało się że ojciec chciał tylko pogadać.

- Jak się tu dostałeś?

- Znam paru zaufanych ludzi, którzy mi pomogli.

Siedzieliśmy na dole piętrowego łóżka.
Chciałam z nim po prostu porozmawiać, nie widzieliśmy się od tak dawna. Ale wiedziałam że jest już późno i z każdą sekundą zmniejsza nam się ilość czasu. Dalej nie wiedziałam jaki jest plan i czy wogóle taki mamy.

- Co zamierzamy zrobić?

Ojciec pochylił się, opierając łokcie na kolanach i westchnął.

- Po pierwsze, nikt nie może się dowiedzieć że się znamy. Jedynymi osobami poza nami, którym możemy teraz ufać są Chris i Maria.

- Maria? - zapytałam, nigdy wcześniej nie słyszałam tego imienia.

Tata pokiwał głową.

- Ona... Bardzo mi kiedyś pomogła. W zasadzie to dzięki niej nie została mi... - spojrzał na mnie ostrożnie, jakby obawiał się mojej reakcji - wyczyszczona pamięć.

Spojrzałam na niego gwałtownie. Każda moja myśl przepełniona była w tamtym momencie dezorientacją. Słowa padające z jego ust nie miały najmniejszego sensu.

- Co masz na myśli? - zapytałam zdumiona, bardziej niż kiedykolwiek.

Spojrzał na mnie, w jego zielonych oczach dostrzegłam zmieszanie i zaniepokojenie. Zmarszczył brwi i pokiwał parę razy głową, jakby nad czymś intensywnie myślał.

- Bardzo dużo rzeczy nie wiecie o los. I nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ogromną władze mają. Domyślam się że poznaliście Ovena. Jest on jednym z ważniejszych ludzi w tym miejscu, ale nawet nie ma w połowie tak dużego autorytetu jak Greyson. To on tym wszystkim dowodzi.

Słuchałam go uważnie i pochłaniam każde słowo. Po tym jak się dowiedziałam że los dysponuje lekiem byłam pewna że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. A jednak.

- Odkąd los powstał i poznałem jego intencje powtarzałem że go nienawidzę. Nic się nie zmieniało, wręcz utwierdziło mnie w przekonaniu że się nie mylę. Zmuszają ludzi żeby dla nich pracowali, wpuszczając w ich mózgi fałszywe wspomniana. W ten sposób łatwiej mieć kontrolę nad ludźmi. Robią to każdemy kto tu trafi - już otwierałam usta żeby coś powiedzieć, ale ojciec wskazał ręką żebym nie przerywała. - Każdy żołrzerz myśli że los go uratował, każda osoba mieszkająca w tym mieście żyje w przekonaniu że los jest dobry i godny zaufania. Nie wiedzą że przez tą organizacje giną ludzie.

Oddychałam zbyt szybko. Oparłam się plecami o ścianę i zaczęłam kręcić głową z niedowierzania.

- Ale dlaczego ty wszystko pamiętasz? - coś tu się nie zgadzało.

- Dogadałem się z Marią. To ona mi pomogła, jak jeszcze kilku osobom w tym Chris'owi.

- Dlaczego w takim razie się nie odezwałeś? Przez cały rok nie dałeś znaku życia. Myślałam...

Los Śmierci (autor: RoseTylia_55)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz