Nie wiem która jest godzina. Usłyszałam zamieszanie na korytarzu i usiadłam z ociąganiem na łóżku. Ziewnęłam i zaspana rozejrzałam się po pokoju, jakbym liczyła że przez noc coś się zmnieniło. Czuje straszną suchość w ustach, więc kieruje się do łazienki napić kranówki. Zastanawiam się gdzie trzymają zapas wody. Patrzę w zniszczone lustro i dostrzegam moje nieprzytomne oczy. Mrugamy kilka razy i opłukuje twarz myśląc co teraz. Gdy czuje przyjemny chłód wody. Myślę że żołnierze przyszli po Charliego. Wsłuchiwałam się chwilę, ale słyszałam tylko ciszę. Nie wiem która jest godzina i wytrąca mnie to z równowagi, a sztuczne światło zaczyna drażnić. Oparłam się dłońmi o umywalkę. Czy tata nie powinien się teraz zjawić?
Zupełnie jakby ktoś czytał mi w myślach usłuszalam dźwięk otwieranych drzwi. Wyszłam z łazienki i ujrzałam dwóch żołnierzy. Jeden pchał jakiś wózek na którym leżała nieprzytomna dziewczyna a drugi mierzył we mnie. Przenieśli ją na dolne łóżko, najwyraźniej nie przejmując się tym że poprzedniej nocy to ja na nim spałam i jest niepościelone. Bez słowa wyszli i zostawili mnie z nieprzytomną dziewczyną. Okej, to było dziwne. Powoli podeszłam do niej bliżej, bojąc się że się nagle obudzi. Dopiero gdy stanęłam nad nią uświadomilam sobie jaka jest młoda. Nie mogła mieć więcej niż 12 lat. Leżała z przymkniętymi powiekami a ja wpatrywałam się w nią chwilę. Ciekawa byłam co jej się przytrafiło w lewe oko, które ma podbite. Może próbowała walczyć z którymś z żołnierzy i oberwała? Wtedy dostrzęgłam na jej ręce kilka draśnięć od ostrza. Chciałam przyjrzeć się temu bliżej, ale gwałtownie otworzyła oczy. Wzdrygneła się i odruchowo sięgnęła do pasa. Nie wyczuła żadnej broni, a ja się odsunęłam. Oparła się szybko plecami o ścine i wlepiła we mnie przerażone spojrzenie.
- Kim ty jesteś? Co mi zrobiłaś? - zapytała z opanowaniem.
Jedno oko miała brązowe, drugie zielone. Obydwa studiowały moja twarz. Nie odpowiedziałam jej od razu. Pewnie zaraz sobie wszystko przypomni. Wtedy się zastanowiłam, a co jeśli wyczyścili jej pamięć? Bała się chodź by na chwilę spuścić że mnie wzrok, w obawie że coś jej zrobię. Jednak na jej twarzy widziałam odwagę, jak gdyby była gotowa stawić mi czoła.
- Jestem więźniem tak samo jak ty. Trafiłam tu po prostu wcześniej. Nie masz się co mnie bać, nie zrobię ci krzywdy.
Spojrzała na mnie jakby wątpiła czy wogóle potrafiłbym ja skrzywdzić. Byłam ciekawa co takiego się stało że musieli ja uśpić. Przyglądała mi się przez chwilę. Wstała, już zupełnie się mną nie przejmując. Podeszła do drzwi i szarpnęła na klamkę. Oczywiście były zamknięte, więc kopnęła je z impetem. Udawała że wcale jej to nie zabolało, chociaż wiedziałam że na pewno tak bo drzwi były stalowe. Wyglądała jakby chciała walnąć je pięścią, ale uświdomila sobie że to nie najlepszy pomysł. Stałam że skrzyżowanymi ramionami na środku pokoju. Przeszła obok mnie na drugi koniec, rozglądając się po drodze po wszystkich ścianach, podłodze i suficie. Zajrzała do łazienki, potem wyszła i usiadła pod ścianą naprzeciwko drzwi, wpatrując się w nie i nad czymś rozmyślając.
- Więc jaki masz plan? - zapytała.
Spojrzałam na nią zdezorientowana. Wywróciła oczami.
- No jak zamierzasz uciec?
Nie zamierzałam dzielić się z nią moim planem. Fakt, zamierzam uciec, ale im mniej osób wie tym większe mam szanse. Przypomniałam sobie słowa taty gdy mówił że możemy ufać tylko Chris'owi i Marii. Usiadłam pod drzwiami na przeciwko niej i spojrzałam znów w jej oczy.
- Co ci się stało w ręce?
Moje pytanie kompletnie zbiło ją z tropu. Z twarzy zniknął bunt a zamiast tego pojawiło się coś na kształt wstydu. Szybko przykryła rękę drugą dłonią. Otworzyła usta, ale od razu je zamknęła i zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią. Chyba nie jest pewna czy chce mi to mówić. Patrzyła gdzieś na ścianę obok.
CZYTASZ
Los Śmierci (autor: RoseTylia_55)
Science FictionW dystopijnym świecie siedemnastoletnia Tifania nie możnie nikomu ufać, musi zdobyć lek dla brata i przy tym uważać by nikt z „Los" jej nie złapał. Może się to wydawać łatwym zadaniem, ale plany trochę się komplikują gdy napotyka na pustkowiu grupę...