Rozdział 7

176 14 1
                                    

On
25 stycznia 2012
Obudziłem się na podłodze strasznie obolały. Nie pamiętałem co mi się stało.
Cholera, nadal bolała mnie głowa.
- Co ja tu... - byłem w jakimś obcym mi pomieszczeniu.
Ściany były pokryte tapetą w kwieciste wzory, a na suficie przyklejone były żółte gwiazdki.
Nagle jakby... Jakby coś mi świtało w głowie.
- Cześć Bartek, spokojnie jest już dobrze. Twoi rodzice są w bezpiecznym miejscu, a ty na razie będziesz tu mieszkał - uśmiechnęła się do mnie jakaś blondynka.
- Gdzie ja... Nic nie pamiętam - westchnąłem podnosząc się.
- Wypoczywaj. Będzie dobrze, kochanie. Wiem, że mało pamiętasz, wytłumaczymy ci wszystko jak się uspokoisz. Tamto łóżko jest twoje - wskazała na niewielki mebel stojący między ścianą a jakimś innym łóżkiem.
- Która godzina? - zapytał jakiś dziewczęcy głos dobiegający z drugiej strony pomieszczenia.
Gwałtownie obróciłem się w tamtą stronę, żeby zobaczyć małą brunetkę mniej więcej rok lub dwa młodsza ode mnie.
Dziewczyna siedziała na łóżku ocierając oczy. Przebrana była w białą piżamę identyczną jak ja.
- Późno, idź spać Olu - uśmiechnięta kobieta podeszła do niej i zaczęła coś do niej mówić.
Cicho wstałem i padłem na swoje łóżko. Obróciłem w stronę przeciwną do ściany.
Jakiś chłopak leżał w łóżku obok patrząc na mnie jak na dziwaka.
- Co? - zapytałem najciszej jak umiałem.
- Jesteś Bartek? Pani nam dzisiaj o tobie mówiła - uśmiechnął się szeroko.
- Tak, co wam mówiła? - szepnąłem.
Chłopak lekko się podniósł i spojrzał w stronę drzwi, które właśnie zamknęły się za kobietą.
- Że twoi rodzice zginęli w wypadku i mamy cię traktować jak swojego brata - wzruszył ramionami, mówiąc już trochę głośniej.
- Co? - w moich oczach pojawiły się słone łzy.
- Tak nam mówiła - chłopak wstał, żeby usiąść obok mnie.
Wydawał się starszy. Ale nie o wiele. Tylko troszkę.
- Jestem Patryk Lubaś - podał mi rękę.
- Czemu przedstawiasz się nazwiskiem? - zapytałem ciekawy ocierając łzy.
- Tak uczyli mnie rodzice. W sensie... Jak byłem mały - wzruszył ramionami.
Podałem mu rękę i uśmiechając się przez łzy powiedziałem:
- Bartek Kubicki.
- Też nie śpicie? - zapytała nas brunetka, która siedziała po drugiej stronie pomieszczenia.
- Jak widać - zaśmiał się brunet.
- Jestem Ola - uśmiechnęła się dziewczynka podchodząc do nas.
- Bartek - również się uśmiechnąłem.
- Ile masz lat? - zapytała ciekawa.
- 11 - oparłem się o ścianę.
- Ja mam 10, ale rocznikowo 11 - usiadła na łóżku chłopaka, który cały czas siedział obok mnie.
- A ty? - zapytałem obracając głowę w stronę szatyna.
- 12, rocznikowo 13 - zaśmiał się.
Uśmiechnęłem się, bo nie było dużej różnicy wieku między nami.
Przez długi czas rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
- A jak tu trafiliście? - zapytałem nagle.
- Moi rodzice się rozwiedli i mnie nie chcieli - wzruszył ramionami chłopak.
To musiało być straszne. Jak rodzice mogą tak w ogóle zrobić?
- Mojego taty nigdy nie znałam. Podobno ulotnił się kiedy tylko dowiedział się, że jestem jego dzieckiem - wzruszyła smutno ramionami szatynka - a mama zmarła na nowotwór niedługo potem. Zresztą tak samo miała taka moja koleżanka. Ale jej mama chyba jeszcze żyje. Mieszkałam u babci przez długi czas i tam poznałam taką super dziewczynę. Wiecie... Miała długie blond włosy i takie śliczne niebieskie oczy - zamarzyła się dziewczyna - zawsze takie chciałam. Miała też wielką trampolinę na ogródku - zaśmiała się - kiedyś na niej nocowałyśmy.
Dziewczynka była bardzo rozgadana, więc za szybko spać nie poszliśmy.
- Jak miała na imię? - zapytałem z ciekawości.
- Jakoś na F... Nie pamiętam za bardzo. To było dawno. Z trzy lata temu. Ona była rok starsza. Miała wtedy dziewięć lat.
- To dwa lata starsza - zauważyłem.
- Nie. Wtedy rocznikowo miałam osiem - uśmiechnęła się słodko dziewczynka.
Pomyślałem wtedy, że brunetka jest bardzo ładna.
- Przyjaźniłaś się ze starszą dziewczyną? - zapytał zaskoczony chłopak.
- Tylko o rok. Poza tym ona nie miała żadnych znajomych i chciała się przyjaźnić ze mną - położyła się - a ja mogłam się pochwalić swoim koleżanką, że mam starszą znajomą - wzruszyła ramionami.
- Przyjaźniłaś się z nią tylko dlatego, że była rok starsza? - spytałem trochę zły.
- Tak - pokiwała głową dziewczynka.
- No to dupa - zaśmiał się chłopak.
Brunetka spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Pani zakazała ci tak mówić - złożyła ręce na piersiach.
Szatyn wytknął jej język na co ta uderzyła go poduszką w głowę.
- Ała! - krzyknął wkurzony.
- Nie krzycz! - krzyknęła.
- Ty też - odburknął ciszej.
Wtedy drzwi do pokoju się otworzyły i ujrzeliśmy lekko zdenerwowaną kobietę.
- Dzieci... - jęknęła zrezygnowana - idźcie spać. Dajcie spokój nowemu koledze, co?
- Tak, proszę pani - brunetka wstała z łóżka mojego nowego kolegi i poszła do swojego.
Patryk wstał z mojego łóżka i położył się na tym obok.
- Dobranoc - szepnęła blond włosa kobieta i wyszła z pomieszczenia.
Leżałem patrząc w sufit. Niewiele widziałem bo było zgaszone światło.
Mało pamiętałem z przeszłości. Praktycznie nic. Obróciłem głowę w stronę chłopaka.
Spał.
Usiadłem na łóżku, rozglądając się po pokoju.
Było nas tu sześciu. Trzy łóżka w po każdej stronie pomieszczenia.
A nie... Pięciu. Jedno było puste.
Nad łóżkiem każdy miał tabliczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem.
Nad pustym łóżkiem też takie było.
„Kinga Banaś” - przeczytałem cicho.
Zastanawiałem się gdzie teraz była ta dziewczyna. Może dopiero przyjedzie? A może już wyjechała?
Wtedy zorientowałem się gdzie jestem.
W domu dziecka.

Between us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz