Rozdział 10

169 13 1
                                    

Ona
Patrzyłam na chłopaka idącego obok mnie.
Przymknęłam oczy, żeby poczuć wiatr na powiekach. Padało, więc oprócz wiatru poczułam też krople deszczu. To było przyjemne uczucie.
Uśmiechnęłam się jak brunet splótł ze sobą nasze dłonie. Równie przyjemnie.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam cicho.
Słyszałam jego cichy śmiech. Najpiękniejszy dźwięk świata.
- Ile razy jeszcze mnie o to zapytasz? - uniósł brew do góry.
- Proszę Bartek, wiesz, że jestem strasznie niecierpliwa... - spojrzałam do przodu lekko marszcząc brwi.
- Obraziłaś się? Jesteśmy już prawie na miejscu... - objął mnie ramieniem.
- Nie tylko... - przerwałam, żeby na niego spojrzeć. - To dziwnie, jeszcze przed chwilą byłeś w związku, nie czujesz się z tym źle?
Chłopak lekko się uśmiechnął. Co to miało znaczyć? Mocniej zacisnął uścisk i złożył pocałunek na mojej skroni. Natychmiast się zatrzymałam.
- Tamten związek nie wyglądał jak prawdziwy. Ola ciągle szukała powodów do kłótni i się na mnie wyżywała - wzruszył ramionami.
Złapał moją dłoń i pociągnął przed siebie.
- Jesteś dla mnie ważna Fausti, ten związek nie wytrzymał z twojego powodu. Głównie twojego. Odkąd wyszłaś z mojego mieszkania nie mogłem przestać o tobie myśleć. - Spuścił wzrok.
- Ja... - chwyciłam jego twarz - nie wiem co powiedzieć - masowałam jego policzek.
Chłopak tylko mnie przytulił.
Nie rozmawialiśmy do końca spaceru ale to było okej.
Gdy dotarliśmy na miejsce Bartek kazał zasłonić mi oczy opaską, którą wyciągnął z plecaka.
- Bartek! Nic nie wi-idzę... - zachwiałam się.
Poczułam jak jego dłonie chwytają moje ramiona, i pchają do przodu.
- Zaufaj mi - szepnął.
Nie byłam pewna co mam zrobić. Iść do przodu? A może stać nieruchomo?
Postanowiłam zaufać przyjacielowi.
Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. W powietrzu czuć było woń gorącej czekolady.
- Jesteś gotowa? - zapytał troszkę głośniej.
Nie było słychać nic poza naszymi oddechami.
- Tak... - odpowiedziałam lekko niepewnie.
- Na sto procent? - stanął przede mną.
- Bartek... - zniecierpliwiona chwyciłam opaskę.
Kiedy ją zdjęłam przed oczami ukazał się pokój z oszklonym dachem.
Na środku podłogi leżał puszysty koc a na nim mnóstwo poduszek i kubki z gorącą czekoladą, czego domyśliłam się po zapachu.
Rozejrzałam się dookoła poszerzając uśmiech.
Wszędzie były rośliny, a na ścianach wisiały przepiękne obrazy. Domyśliłam się, że to jakaś opuszczona pracownia artystyczna.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam siadając obok rozbawionego chłopaka.
Jego mina lekko zrzedła gdy usłyszał to pytanie. Dziwne.
- To było miejsce pracy mojej mamy... - westchnął.
- Skończyła karierę? Tak pięknie maluje... - zachwyciłam się.
Brunet położył się na kocu i przymknął oczy.
Po jego policzku spłynęła łza. Otarłam ją swoim kciukiem, na co ten lekko się uśmiechnął. Jego skóra na twarzy była tak delikatna...
- Księżniczko... - szepnął w końcu splatając ze sobą nasze ręce.
Spojrzałam na niego nie bardzo rozumiejąc czego mam się spodziewać.
- Pamiętasz jak byłaś u mnie w mieszkaniu poraz pierwszy? - podniósł się by odwzajemnić moje spojrzenie.
- Ja... Tak - kiwnęłam głową.
- Mówiłem ci wtedy, że moja mama namalowała obrazy w moim domu. - Mówił zmartwiony.
- Tak. Tak mówiłeś - uśmiechnęłam się przypominając sobie tamtą noc.
- Moja matka nie żyje, ona... To skompikowane. Wiesz skąd znam Olę? - pokręciłem przecząco głową.
Chłopak przetarł kolejną łzę, która napłynęła mu do oka.
- Z domu dziecka - powiedział na jednym wdechu.
Przetarłam szybko oczy, by upewnić się, że nie jestem w moim chorym śnie.
- C-co? - zapytałam szepcząc, nie bardzo wiedząc jak mam zareagować.
- Trafiłem tam w wieku jedenastu, prawie dwunastu lat. Ola była rok młodsza, znaliśmy się bardzo długo. Ona zawsze przy mnie była. Zakochałem się w niej prawie od razu. Zaimponowała mi... Byliśmy razem kiedy skończyłem siedemnaście lat. Nie trwało to dużo czasu... Po dziewiętnastce wyprowadziłem się i trafiłem tutaj. Napisałem maturę i się dostałem. Miałem dość życia w tamtym miejscu... Po prostu. - przerwał, żeby napić się czekolady - Olę spotkałem miesiąc temu. Około. Spędzaliśmy razem prawie każde popołudnie i zapytała się mnie o związek... Miałem wtedy w głowie ciebie, wiesz? Ona przez bardzo długi czas miała bardzo zły stan psychiczny. Popadła w obsesję na punkcie nikotyny oraz narkotyków. Nie była wtedy pełnoletnia... Pozwalałem jej na to, ale nie powinienem. Spieprzyłem, okej? Nie chcę jej usprawiedliwiać bo to co zrobiła by zniszczyć naszą relację jest popierdolone, ale miała okres w swoim życiu, w którym nie potrafiła nawet wstać z łóżka. Nie obrażaj się więcej o nią, dobra? Nie kocham już jej. Obiecuję - znów napił się gorącego napoju.
Nie bardzo wiedziałam co na to wszystko odpowiedzieć. Tyle informacji w ciągu minuty? Mój mózg nie umiał tyle przyjąć w ciągu godziny. Musiałam to przemyśleć. Trochę się zestresowałam. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim co przechodził Bartek.
Nagle strasznie ciężko było mi oddychać. W uszach słyszałam dudnienie a moje ciało zaczęło się trząść. Nie mogłam się uspokoić. W oczach czułam mokre łzy.
- Księżniczko? - usłyszałam stłumiony głos Bartka - jestem z tobą - podniósł moją głowę i przyciągnął mnie do siebie - spokojnie... - mówił coraz ciszej.
Masował moje plecy. Objęłam jego szyję i wtuliłam w nią twarz.
Zakochałam się. Wiedziałam dlatego, że nawet moja mama nie umiała uspokoić mojego ataku paniki.

Between us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz