Rozdział 9

238 15 8
                                    

On
Nie chciałem sprawić jej przykrości.
Trochę ją rozumiałem, ale jednak w większości zostawała zagadką.
Nie rozumiałem jej zachowania.
Nie chciała wchodzić w związek, a płakała.
Dzwoniłem do niej. Pisałem do niej.
Próbowałem nawiązać jakikolwiek kontakt.
Od dwóch tygodni siedziała w domu zapłakana.
Tak mówił Patryk, który stał się jej dobrym przyjacielem.
Stałem przed drzwiami jej domu modląc się, żeby otworzyła.
- Hej - odchrząknąłem.
Jej oczy były zaszklone. Trochę mnie to zabolało, w szczególności, że to moja wina.
- Księżniczko ja... - chwyciłem jej rękę, którą od razu odepchnęła.
- Masz dziewczynę. Proszę nie nazywaj mnie tak. To musi ją boleć Bartek - spuściła wzrok.
- Ale... - westchnąłem - mówiłaś, że nie chcesz wchodzić w związek.
- A jak bym ci wtedy powiedziała to co? Rzucił byś ją?
- Nie, ale... Kochasz mnie?
- Skąd ci się wzięło takie pytanie? - zapytała wkurwiona.
- Opowiedz.
- To nie jest istotne. Leć do swojej Oli czy jak ona tam ma - zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.
- Będę tu stać dopóki mi nie odpowiesz! - krzyknąłem.
- To trochę sobie postoisz! - zaśmiała się.
To była ona. Moja księżniczka. Znaczy...
Po prostu ją lubiłem.
Najbardziej uwielbiałem jej uśmiech.
To jak się przy mnie cieszyła.
- Faustynka no proszę! - krzyknąłem po chwili - księżniczko...
- Bar...
- Będę cię tak nazywać. Wiem, że to uwielbiasz - usłyszałem dźwięk zamka.
- Wejdź - otworzyła mi.
Bez zastanowienia mocno ją przytuliłem. Zatopiła się w moich ramionach. Tęskniłem z jej zapachem.
Usłyszałem swój telefon.
Na ekranie wyświetlił się nick „Ola” ale zignorowałem połączenie.
- Nie odbierasz? - zapytała zmartwiona dziewczyna.
- Nie - szepnąłem - pewnie znów chodzi o jakieś gówno - przymknąłem oczy.
- A jak coś ważnego? - wyrwała się z uścisku.
Wzniosłem oczy do góry.
- Bartek! - chwyciła moją twarz - spójrz na mnie...
Spuściłem wzrok na dziewczynę.
- Odbierz to... - powiedziała cicho.
- Dla ciebie księżniczko - pogładziłem jej policzek.
Odebrałem telefon. Nie byłem zadowolony z tego pomysłu, bo Ola zaczęła być irytująca.
- Halo? - zapytałem cicho.
- Bartuś? Gdzie jesteś? - zapłakała.
- Co się stało?
- Mieliśmy ra-azem oglądać film, a ty jesteś pewnie z inną, co? - głos jej się załamał.
- Jestem z Fausti, to moja przyjaciółka.
- Kochasz ją, prawda? - załkała.
- Co? Ola o czym ty mówisz? Muszę z nią porozmawiać. Nie widzieliśmy się od dwóch tygodni z twojego powodu...
- ZDRADZIŁEŚ MNIE, TAK? - krzyknęła.
Odsunąłem telefon od ucha.
- Nie. Ola... Przykro mi, że informuję cię o tym w ten sposób, ale jeśli tak ma to wyglądać to ja podziękuję.
- Zrywasz?
- Tak.
Rozłączyłem się. Miałem kurwa dość. Co to miało znaczyć?
- Co się stało? - usłyszałem delikatny głos Fausti.
Ten głos to moje ukojenie. Mój lek. Mój uśmiech w gorsze dni. Tym właśnie była dla mnie ta blondynka.
Usiadła obok mnie lekko się wtulając.
- Zerwałem z Olą - widziałem jak zagryza wargę, by się nie uśmiechnąć.
- Przykro mi - prychnęła.
Nie mogłem dłużej znieść tego widoku.
Przytuliłem ją z całej siły.
- Zabolało cię to, prawda? - szepnąłem.
- Możliwe - skrzyżowała ręce na piersi.
- Naprawdę? - spojrzałem w jej szafirowe oczy.
- Nie, kurwa, na niby - przewróciła oczami.
- Nie bądź wredna, co? - zaśmiałem się.
Wiedziałem, że w głębi duszy cieszy się z całej tej sytuacji.
- A co jeśli będę? - podniosła się lekko.
- Hm... - zastanowiłem się.
- No dalej - zmarszczyła brwi.
- Nie dostaniesz buziaczka - puściłem do niej oczko.
Dziewczyna głośno się zaśmiała.
- To co? - zapytałem.
- W porządku. Nie będę wredna - przewróciła oczami.
Uśmiechnąłem się do niej i podałem jej rękę.
- Gdzie idziemy? - zapytała kiedy zacząłem ubierać buty.
- Niespodzianka.
Blondynka znów się zaśmiała i pocałowała mnie lekko w policzek.
To było najprzyjemniejsze uczucie świata.
Nie wyobrażałem go sobie bez niej.
Zabrzmi to dziwnie, ale chyba się zakochałem.
Tak naprawdę.
Miałem swoją księżniczkę. Każdy takiej ma. Ja właśnie swoją znalazłem.

Between us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz