Rozdział 2

297 13 2
                                    

Ona
Przeszłam przez ulicę cały czas poświęcając uwagę na ekranie swojego telefonu.
Nie mogłam poukładać myśli w głowie bo cały czas myślałam o lecie.
Tak bardzo chciałam o nim zapomnieć. Nie umiałam. Na szczęście ktoś na mnie wpadł, nie musiałam się na tym skupiać.
- Sorry - mruknąłem i chciałam wyminąć tą osobę.
- Nie nie, to ja sorry - podniosłam wzrok na uśmiechniętą brunetkę - wszystko w porządku? Wyglądasz na smutną.
- Nie, jest okej - wzruszyłam ramionami.
- Jestem Wika - podała mi rękę nie przestając się uśmiechać.
- Fausti - zaśmiałam się cicho.
- Miło mi cię w końcu poznać. Ostatnio widziałam cię po moim wykładzie. Chcesz przyjść do mnie dzisiaj? Trochę bardziej się poznamy, moje przyjaciółki też będą.
- W porządku - skinęłam głową na co dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- W takim razie, do zobaczenia Fausti - pokiwała mi na pożegnanie.
- Pa - uśmiechnęłam się.
Może w końcu przestanę być sama.
Zaczęłam iść w stronę domu.
Weszłam do środka.
- Hej mamo! Wróciłam! - krzyknęłam wpadając do salonu - mamo?
Kobiety nie było w salonie. Ciekawe, bo zawsze tam siedziała czytając książkę lub po prostu sprzątała. Ale teraz jej nie było. Odwróciłam się i poszłam do kuchni.
- Mamo?! - krzyknęłam gdy tam też jej nie znalazłam.
Nadal nie odpowiadała. Może poszła do sklepu? Nie miałam siły o tym myśleć. Poszłam na górę do swojego pokoju i opadłam ma łóżko.
Mój pokój był opustoszały. Na podłodze przy wejściu leżały kartony z potrzebnymi rzeczami i zdjęciami.
Szafki z książkami były puste, a w garderobie leżały jeszcze nie spakowane walizki.
Mimo, że nie miałam daleko do domu, to i tak musiałam się przeprowadzić do wynajętego mieszkania.
- Spakowałaś się? - zaczęła dziewczyna wchodząc do pokoju.
- Gdzie jest mama?
- W pracy, dziś ma drugą zmianę - wzruszyła ramionami.
- Zaraz się spakuję - westchnęłam a ona wyszła z pokoju.
- Kinga?
- No? - gwałtownie się obróciła.
- Chyba... Chyba mam znajomą.
Tylko moja kuzynka wiedziała o tym, jak bardzo samotna byłam w liceum.
Brunetka uśmiechnęła się szeroko.
- Mówisz serio? - podekscytowana usiadła obok mnie.
- Idę dziś z do niej. Ma na imię Wika i jest bardzo miła. I ma super włosy. Takie jakby wiśniowe - mówiłam z uśmiechem na twarzy.
- Znam ją! Znaczy... Z widoku. Ale i tak jest świetna - zaśmiała się - wygląda na miłą.
- Bo jest - też się zaśmiałam.
Kini zawibrował telefon, więc na niego spojrzała.
- Muszę lecieć - westchnęła - jestem umówiona, pa Fausti - przytuliła mnie na pożegnanie i wyszła.
Zorientowałam się, że jest już późno i powinnam się szykować.
Założyłam czarne dresy i czerwoną koszulkę.
Było ciepło, bo to jeszcze wrzesień, więc nie widziałam potrzeby bluzy.
Wzięłam telefon i klucze, i wyszłam z domu.
Chwilę później byłam pod domem Wiki.
Zadzwoniłam do drzwi, mając nadzieję, że to spotkanie istniało naprawdę.
- Przyszła! - krzyknęła podekscytowana - hej Fausti!
- Hej - zaśmiałam się.
- Stwierdziliśmy, że jednak pójdziemy do klubu. Ale najpierw musimy się odwalić, chodź - pociągnęła mnie do środka.
- Ale... Ja nie mam ubrań na...
- Spokojnie, znajdziemy coś.
Dziewczyna zaczęła iść po schodach na górę, a ja się rozejrzałam.
Było tu tak... Nowocześnie. Ściany były białe, a meble czarne.
- Idziesz? - zaczęła rozbawiona Wika.
- Tak - uśmiechnęłam się i weszłam na górę.
Pokój dziewczyny był duży. Miał białe ściany i białe meble. Nie rozglądając się za dużo weszłam do niego.
Na kanapie obok łóżka, siedziały dwie dziewczyny. Obie niskie.
- Cześć - uśmiechnęła się brunetka - jestem Julita.
- Hej - odwzajemniłam uśmiech - Fausti.
- Hania - blondynka wstała i podała mi rękę.
- Miło mi was poznać - zaśmiałam się nerwowo.
- Ej w ogóle... - zaczęła nagle Wika - co myślicie o tym Bartku? - zwróciła się do dziewczyn.
- Hot - stwierdziła Julita.
- Jest hot, ale pobił się z moim chłopakiem - przyznała Hania.
- Taa, słabo. Ale podobno Patryk ma opanować sytuację.
- Kim jest Bartek? - zapytałam po chwili.
- Taki nowy. Zielone włosy i w ogóle...
- Aha... Ten... - przypomniałam sobie creepa ze stołówki.
- OMG! Nie mów, że go widziałaś.
- Ta, bo... On na mnie wpadł, znaczy... Ja na niego... W sumie oboje na siebie wpadliśmy... A potem on... Ehm... Gapił się na mnie na stołówce.
- Laska, on na ciebie leci. Sto procent.
- Nawet nie gadaliśmy!
- Może się zauroczył - wzruszyła ramionami blondynka.
- Wątpię. Dobra koniec tematu. Co z tym klubem?
- Musimy się wystroić. Julita może znajdzie sobie wreszcie chłopaka.
Dziewczyny zaczęły grzebać w szafie.
Każda wyciągnęła coś dla siebie.
- No a ty? - zwróciła się do mnie Julita - co wybierzesz?
- Nie umiem wybrać - westchnęłam stojąc przed szafą.
- Dawajcie, my jej pomożemy - powiedziała Wika - usiądź wygodnie.
Usiadłam na kanapie, obserwując jak co chwilę coś odrzucają.
- Niee... O mam! - krzyknęła Hania.
- Zajebista - stwierdziła Wika.
Z uśmiechem na twarzy podały mi czarną, krótką spódniczkę i tego samego koloru top na ramiączkach.
- Nie ma szans - stwierdziłam patrząc na to.
- No weeeeeź.
Westchnęłam i wzięłam od nich ubrania.
- W porządku. Ten raz.
Dziewczyny strasznie się ucieszyły. Zaczęły skakać do jakiejś piosenki i śmiać się ze wszystkiego.
Przewróciłam z rozbawieniem oczami i poszłam się przebrać.
Kiedy zobaczyłam się w lustrze musiałam przyznać, że wyglądam całkiem w porządku.
- O boże - zapatrzyła się na mnie Julita kiedy pojawiłam się w drzwiach.
- Japierdole, jest perfekcyjnie - stwierdziła Hania.
- Dzięki - przewróciłam oczami.
- Dawajcie idziemy.
Już sięgałam po swoje adidasy.
- O nie nie nie, trzy razy nie - zaczęła blondynka podając mi szpilki.
- Ale ja nie umiem w nich...
- To się nauczysz - wzruszyła ramionami.
Wzięłam szpilki i zaczęłam je zakładać.
Westchnęłam i wstałam. Lekko się zachwiałam, ale było w porządku.
Julita chwyciła mnie za rękę i pomogła iść po schodach.
- Dzięki - szepnęłam do brunetki kiedy znaleźliśmy się na dole.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i puściła mi oczko.
To było miłe, że przyjęły mnie tak po prostu. Zaczęły gadać o sprawach, o których nikt nie wiedział przy mnie. Pierwszy raz czułam się przez kogoś lubiana. Dziwnie to brzmiało, ale tak się czułam.
Kiedy wyszłyśmy przed dom Wiki czekała na nas limuzyna.
Wiedziałam, że Wiktoria jest nadziana, znaczy domyśliłam się po domu, i po jej instagramie, gdzie na fotkach piła drogi alkohol, ale nie miałam pojęcia, że aż tak.
- Cześć - przybiła piątkę z chłopakiem, który prowadził i pokazała gdzie ma jechać.
Przyjaźń z kierowcą to było coś czego nie widziałam. Chyba, że ze sobą spali. Nie chciałam o tym myśleć bo to było naprawdę dziwne. Szczególnie, że miał zielone włosy. Nie, żeby to jakkolwiek wpływało na to, że ze sobą sypiali ale to nietypowe. Poza tym Bartek też miał zielone włosy. Ale to był zupełnie inny odcień. Dziwne, że w ogóle myślałam o takich rzeczach.
- A podoba ci się ten Bartek chociaż? - spojrzała na mnie Hania.
Wszyscy (poza kierowcą) skierowali swój wzrok na mnie, przez co się zestresowałam.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie. Nawet go nie znam - prychnęłam patrząc za okno pojazdu.
- Ale jest hot? - dopytywała ciągle.
Roześmiałam się głośno. Hania to ten typ osoby, z którą nie wygrasz.
- Niech ci będzie - przewróciłam oczami.
- Chodzi o Bartka Kubickiego? - zapytał kierowca przez co na niego spojrzałam.
- Znasz go? - zapytała Julita.
- Ta, dobry chłopak. Moja matka podobno się przewróciła i jej pomógł czy coś.
- Zapytała się go o imię i nazwisko? - zapytałam prześmiewczo.
- No, znaczy wnioskując z tego, że je zna to domyślam się, że tak - wzruszył ramionami.
- Jak się nazyw... - nie dokończyłam po pojechaliśmy pod klub.
- Idziesz też? - zapytała Wika kierowcę.
- Nie, prowadzę, ale będę w okolicy. Zadzwoń jak będziesz potrzebowała podwózki do domu i wy też - zwrócił się do nas - do zobaczenia dziewczyny.
Chłopak był miły. Nie dziwię się dlaczego Wika się z nim "zaprzyjaźniła".
- Dobra chodź - tym razem za rękę chwyciła mnie Hania i weszliśmy do klubu.

Between us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz