Rozdział 11

172 13 5
                                    

On
Patrzyłem na krople deszczu spływające po szklanym dachu. Na dworze było szaro. Prawie ciemno.
Dziewczyna leżała w moich ramionach nadal lekko się uśmiechając.
Nie bardzo rozumiałem jej tok myślenia. Co miał oznaczać jej nagły atak paniki? Miała z tym problemy? Spanikowała, że kiedykolwiek kochałem kogoś innego? My nawet się nie całowaliśmy.
Cicho westchnąłem podsumowując tym własne myśli i obróciłem głowę w stronę przeciwną do blondynki.
- Co jest Bartek? - zapytała delikatnie obracając moją twarz tak, by na nią patrzeć.
- Zamyśliłem się - mruknąłem.
Widziałem, że się skrzywiła. Co to miało być? Trochę wkurzyło mnie jej nastawienie do mnie.
- Księżniczko. - Gwałtownie się podniosłem.
- Co jest? - wystraszyła się natychmiast wstając.
- Siadaj... - zaśmiałem się.
Jaka ona była słodka. Strasznie rozczulał mnie widok, gdy się o mnie martwiła. Lub o kogokolwiek innego. To było naprawdę słodkie.
- Odpowiedz szczerze, dobra? - chwyciłem jej ramię.
Czując ciepło jej ciała, moje serce natychmiast przyspieszyło.
- Czasem mnie przerażasz, obiecuję - odetchnęła cicho.
- Kim dla ciebie jestem? - zapytałem pewny odpowiedzi.
- Kimś... Innym? Wiesz, nie chodzi, że jesteś inny, w gorszy sposób. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam cię takiego jakim jesteś. Jesteś kimś więcej niż zwykłym przyjacielem, ale wątpię, że jesteś moją miłością życia... - zaśmiała się cicho - wydaje mi się, że jesteś moją bratnią duszą.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. Myślałem, że odpowie coś w stylu „Zwykłym znajomym". Zabolało mnie jednak to co powiedziała.
- Ale... - znów zaczęła - myślę, że to z tobą chciałabym przeżyć swój pierwszy pocałunek - uśmiechnęła się do mnie.
Otworzyłem szerzej oczy, by upewnić się, że to co usłyszałem to prawda.
Ze mną?
Dziewczyna lekko się do mnie przybliżyła. Zrobiłem to samo.
Było już tak blisko...
Wtedy usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Jak zawsze... - przewróciła oczami zdenerwowana blondynka.
Wyjęła z kieszeni komórkę i odebrała połączenie.
- Halo?
Obróciłem głowę w drugą stronę, by dziewczyna nie widziała moich rumieńców. Tak strasznie się bałem, że spieprzę cokolwiek w naszej relacji, i już nigdy nie będzie taka sama.
Parę minut później blondynka rozłączyła się i położyła na kocu.
Nie wróciła już do tematu pocałunku.
- Umiesz grać na tamtym pianinie? - zapytała po paru chwilach.
Jakbym kiedyś już słyszał coś podobnego...
- Ja... - zamyśliłem się, bo to pianino kojarzyło mi się nie za dobrze.
Było mieszanką wspomnień, których nie chciałem przywoływać. Uczyła mnie na nim grać mama, a kiedy jej zabrakło, Ola.

*
25 grudnia 2017
Siedziałem w piwnicy od dłuższego czasu, przypatrując się staremu pianinie stojącemu w rogu pomieszczenia.
Kiedyś grała na nim mama, pamiętałem to jak do dziś.
Teraz nie tylko mama, ale także pianino skończyło swój żywot. Nie mieli chęci do próbowania dalej. Nie pogodziłem się ze stratą rodziców.
W każdym domu pachniało pierniczkami a z głośników leciało „Last Christmas". Kiedy tylko wychodziło się na ulicę można było zobaczyć jak dzieci bawią się w towarzystwie swojej rodziny. Niekoniecznie prawdziwej. Ale takiej, która zaakceptowała ich jak własne dzieci.
- Bartek? - usłyszałem delikatny głos dziewczyny dobiegający zza drzwi.
Nie miałem teraz ochoty na jakiekolwiek towarzystwo. Ale to była Ola. Ona będzie ze mną zawsze, mimo trudności.
- Hej... - mruknąłem, gdy weszła do środka.
- Co jest? - usiadła obok mnie podwijając rękawy ciepłej bluzy.
- Mam dość... - schowałem twarz w dłoniach.
Brunetka delikatnie mnie przytuliła oplatając swoje ramiona wokół mojego brzucha.
- Będzie dobrze Bartek, niedługo się stąd wyprowadzisz - przetarła łzę spływającą po moim policzku.
- Nie - pokręciłem głową - zostanę z tobą, dopóki nie będziesz pełnoletnia.
- Bar...
- Elo cieniasy! - Patryk wszedł do pomieszczenia - Co tak zamulacie? Chodźcie, wstawiłem pierniczki do piekarnika...
Przewróciłem oczami. Serio nie widział, że chcę spędzić czas sam na sam z tą dziewczyną?
- Aaaa, rozumiem... - mrugnął do mnie znacząco - nie przeszkadzam. Do zoba na kolacji gołąbeczki! - pożegnał się.
Brunetka cicho się zaśmiała i usiadła przy instrumencie.
- Umiesz grać na tym pianinie?
- Nie bardzo, z tego co wiem zostało przywiezione z domu rodzinnego mojej matki, ona doskonale grała - westchnąłem cicho.
Przymknąłem oczy słysząc jak dziewczyna delikatnie stuka w klawisze, przez co melodia słyszalna była nawet na górze.
Z jej ust zaczął wydostawać się dźwięk śpiewu, za którym dziewczyna tęskniła nie od dziś. Z każdą sekundą był coraz bardziej słyszalny... Głośniejszy.
W końcu mogłem usłyszeć jej talent, o którym mogła rozmawiać dniami i nocami.
Jeden z piękniejszych głosów jakie słyszałem.

„I wanna be your vacuum cleaner,
Breathing in your dust
I wanna be your Ford Cortina,
I will never rust

If you like a coffie hot,
let me be your coffie pot
You call the shots, babe
I just wanna be yours

Secrets I have held in my heart,
Are harder to hide that I tought,
Maybe I just wanna be yours?
I wanna be yours, I wanna be yours...

Wanna be yours...
Wanna be yours...
Wanna be yours,

Let me be your leccy meter,
And I'll never run out
Let me be your portable heater
That you'll get cold without...

I wanna be your setting lotion,
wanna be...
Hold your hair in deep devotion
At least as deep,
As the Pacific Ocean
Now, I wanna be yours...

Secrets I have held in my heart,
Are harder to hide that I tought,
Maybe I just wanna be yours?
I wanna be yours, I wanna be yours..."

Kiedy skończyła grać uniósła głowę do góry, by ujrzeć odbijające się od sufitu światło zapalonej przeze mnie świątecznej świeczki, którą znalazłem w szafce jedej z dziewczyn z naszego pokoju.
- To było piękne - moje oczy wręcz błyszczały od łez.
Jej uśmiech lekko się poszerzył, a chwilę potem mogłem zobaczyć jej oczyzielone niczym szmaragdy. Poczuć jej usta na swoich. Wpleść dłoń w jej włosy.
Wszystko działo się tak szybko, że ledwo pamiętałem co się wydarzyło.
Gdy wszedłem z powrotem na górę by otworzyć prezenty od przyjaciół, szepnąłem jedynie do Patryka:
- Udało się...
*
- Umiem.
W oczach dziewczyny zobaczyłem błysk nadziei i radości.
Och ironio.

Between us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz