Ona
- Nie o to chodzi... - kontynuowała blondynka siedząca obok mnie.
- To o co kurwa?! - krzyknęła niska szatynka opierając się o krzesło.
- Julita, daj spokój - odpowiedziała jej druga brunetka ostrzegawczym tonem.
Przewróciłam krótko oczami. Jeśli chciały się kłócić to mogły iść do siebie.
Dziewczyny od rana siedziały u mnie.
Przez cały czas się kłóciły co trochę mnie wkurwiało.
Odpaliłam czat z Bartkiem, który właśnie do mnie napisał.
Bartek: hej, co tam?
Ja: w porządku, a u ciebie?
Bartek: chcesz wpaść?
Ja: na co to zaproszenie?
Bartek: nie wyobrażaj sobie za dużo księżniczko, co?
Ja: tylko pytam, przyjedziesz po mnie czy mam przyjść sama?
Bartek: już idę, do zobaczenia
Uśmiechnęłam się na samą myśl o brunecie. Przymknęłam oczy.
Znaliśmy się nie cały tydzień ale czułam, że to może być przyjaciel do końca życia.
- Ehm... Nie chcę przerywać wam tej bardzo potrzebnej wymiany zdań, ale jestem umówiona... Jedzenie macie w lodówce a łazienka wiecie gdzie jest, do zobaczenia dziewczynki - pomachałam im na pożegnanie i wyszłam z pokoju.
- Co? Z kim jesteś umówiona? - dogoniła mnie Wika.
- Z... Takim chłopakiem - uśmiechnęłam się krótko.
- Bartek? - oparła się o ścianę.
- Może tak, może nie - odwróciłam się i odeszłam.
- Miłej zabawy Faustynka, tylko na siebie uważaj i pozdrów od nas Bartusia - powiedziała matczynym tonem.
Przewróciłam z rozbawieniem oczami i wyszłam z domu.
Bartek po mnie przyszedł co trochę mnie zdziwiło. Nie miał auta?
- Nie prowadzisz? - zapytałam widząc uśmiechniętego chłopaka.
- Nie mam jeszcze prawka. Mam nadzieję, że to nic nie zmienia? - zapytał trochę smutny.
- Oczywiście, że nie, po prostu się zastanawiałam - wzruszyłam ramionami.
Szliśmy w stronę jego domu w niezręcznej ciszy.
Podeszłam bliżej niego na co on chwycił mnie za rękę.
Poczułam jak moje policzki robią się czerwone.
Chłopak obrócił głowę w moją stronę i głośno się zaśmiał.
- To na mój widok? - zapytał.
Poczułam bliskość szatyna przez co zrobiłam się coraz bardziej nerwowa.
- Weź przecież żartuje księżniczko - trącił mnie ramieniem nie puszczając mojej ręki. - Coś się stało? - zapytał zauważając mój stres - jesteś strasznie zestresowana.
- Tak, jest okej - kiwnęłam głową - po prostu...
Dotarliśmy pod mieszkanie Bartka. Chłopak wyjął klucze z kieszeni otwierając drzwi budynku.
- Po prostu? - wpuścił mnie do środka.
Weszłam do salonu a za mną chłopak, który nadal czekał na odpowiedź.
- Chodzi o moją mamę - wydusiłam z siebie w końcu - zostało jej... Mało czasu - wzruszyłam ramionami starając się nie płakać.
Brunet chyba to wyczuł bo podszedł do mnie i po prostu mnie objął.
Żadne głupie słowa by tu nie pomogły tak jak to.
Przytuliłam się do niego opierając głowę o jego klatkę piersiową.
- Wiem, że to pewnie trudne, ale dlaczego? - zapytał nie wypuszczając mnie z objęć.
- Ma nowotwór - westchnęłam czując jak pierwsze łzy zaczynają spływać po moich policzkach.
Chłopak lekko się odsunął i podniósł moją głowę do góry.
Nasze oczy się spotkały. Jego czekoladowe. Moje niemal szafirowe.
Ten wzrok był tak... Tak trudny do rozgryzienia a jednocześnie bardzo przewidywalny.
Nie chciałam przestać się na niego patrzeć. Był... Miał w sobie coś co chciałam poznać. Chciałam poznać jego przeszłość. Chciałam być z nim do końca życia.
Co mi się stało? Co on zrobił? Jak...?
Te piękną chwilę przerwał nam dzwonek do drzwi.
Szatyn gwałtownie się obrócił od razu idąc w stronę wejścia. Był wkurwiony. Trochę.
- Co?! - otworzył drzwi widząc wysokiego szatyna - Patryk? Co ty tu...
- Masz nadal kontakt z tą twoją Fausti? - zapytał niecierpliwie chłopak - Wiesz z tą co mówiłeś, że jest taka śliczna i nie możesz przestać na nią patrzeć, i że...
- Tak! - przerwał mu Bartek lekko zestresowany. - A co?
Zrobiło mi się ciepło na serduszku. Naprawdę coś takiego mówił?
- Wiesz gdzie mieszka? Podobno Kinia to jej kuzynka i tak się zastanawiałem...
Pomyślałam, że pomogę zakłopotanemu szatynowi.
- Hej - podeszłam do drzwi.
Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- O... Przeszkadzam? - zapytał zaskoczony.
- Skądże - odparłam cicho patrząc teraz na Bartka.
Oparłam głowę o jego ramię.
- Wysłać ci adres? Sam dotrzesz - przyjrzałam się Patrykowi, który uradowany podskakiwał z nogi na nogę.
- Wy coś razem ten...? - zapytał patrząc to raz na mnie raz na Bartka.
- Nie... Ehm, my... - zaczął chłopak.
- Jesteśmy przyjaciółmi - dokończyłam za niego - chcesz ten adres czy nie? - zapytałam trochę wkurwiona.
- Nie tak agresywnie.
Wysłałam chłopakowi adres i zamknęłam za nim drzwi.
Odetchnęłam z ulgą i weszłam do salonu.
- Co to było? - zapytał uśmiechnięty brunet siadając na kanapie.
- Ale co?
- Nie udawaj głupiej - przewrócił oczami.
Czasami lepiej było udawać i zgrywać. Dla własnego dobra. Ja robiłam tak bardzo często.
- Daj spokój - usiadłam obok - jestem zmęczona - uśmiechnęłam się smutno.
Przesunęłam się bliżej chłopaka i położyłam głowę na jego udach.
- Nie pozwalasz sobie na za dużo? - zaśmiał się odgarniając jasne kosmyki włosów z mojej twarzy.
- Przeszkadza ci to? - podniosłam się lekko.
- Nie bardzo, ale muszę zrobić obiad i... - poruszył lekko nogą.
- Okej... - powiedziałam cicho, wstając.
- Co sobie życzysz? - zapytał nadal siedząc na kanapie.
- Co masz na myśli?
- No... Nie wiem. Po prostu wiesz... Zachowujemy się trochę jakbyśmy byli parą, szczególnie ty. Ciągle się do mnie przytulasz albo chwytasz za rękę więc, czego oczekujesz?
- Bartek to... Nie tak miało wyglądać - odpowiedziałam czując, że cała się trzęsę.
- Zimno ci? - szepnął podając mi swoją bluzę i ciepły koc.
- Dziękuję - przełknęłam nerwowo ślinę - wracając... Ja naprawdę nie chciałam cię do mnie zniechęcić. Jesteśmy znajomymi i myślałam, że mogę cię przytulić na powitanie czy coś takiego - westchnęłam.
- Czyli mówisz, że nie chcesz się spotykać? - zapytał szturchając mnie lekko ramieniem.
- Nie - skłamałam.
Kłamstwo było czymś czego nie używałam za często. Ale dla tej sytuacji to tego wymagało. Nigdy nie umiałam przyznać się do swoich uczuć.
- To dobrze bo... - przerwał mu ten cholerny dzwonek do drzwi.
Wstał i podszedł do wejścia.
- Hej kochanie - przytuliła się do niego szczupła szatynka.
Dziewczyna była przepiękna. Miała duże usta i równie czekoladowe oczy co Bartek. Pomyślałam, że to rodzeństwo dopóki...
- Cześć myszko - pocałował ją.
To zabolało. I to bardzo.
Brunetka uśmiechnęła się szeroko na ten gest i spojrzała na mnie lekko unosząc brew.
- Czy to... - zaczęła.
- To moja przyjaciółka. Mówiłem ci o niej, Ola, to jest Fausti. Fausti to moja... - spojrzał się na nią, żeby jeszcze raz obdarzyć ją namiętnym pocałunkiem - ... dziewczyna.
Jebany, kurwa chuj
- Cześć, miło mi cię w końcu poznać - zaśmiała się nieśmiało - Bartek dużo mi o tobie opowiadał.
- Doprawdy? - spojrzałam na chłopaka lekko wkurwiona - mi o tobie słówka nie pisnął - uśmiechnęłam się łobuzersko i podałam jej dłoń.
- To świeża sprawa - ponownie się zaśmiała.
- Och... - spojrzałam na podłogę, żeby nie zauważyli moich szklanych oczu - rozumiem - uśmiechnęłam się krótko.
- Nie jesteś zła? - szepnął do mnie brunet, kiedy dziewczyna poszła do łazienki.
- Skądże - zaśmiałam się ironicznie.
- Księ... - podszedł do mnie.
- Nie nazywaj mnie tak - odepchnęłam go.
Spojrzałam na bok bo miałam dość.
Co tu się kurwa odpierdalało?
- Tam masz dziewczynę, która cię kocha. Widać to - wskazałam na drewniane drzwi łazienki - nie nazywaj mnie tak, bo może potraktować to jako zdradę, a ty taki nie jesteś Bartek - spojrzałam mu głęboko w oczy - jesteś świetny. Cieszę się twoim szczęściem - dodałam ciszej.
Chwyciłam go za ręce po czym mocno przytuliłam.
Chłopak nie zareagował na ten gest ale się nie odsunął.
- Powiem ci Fausti, że... - zaczęła wychodząc z łazienki.
Odsunęłam się szybko od szatyna wskakując na kanapę.
- Kogoś mi przypominasz - stanęła obok chłopaka opierając się o jego ciało.
- Mhm - pokiwałam obojętnie głową, bo miałam tę informację głęboko w dupie - Będę się zbierać - wstałam z kanapy, żeby założyć adidasy.
- Nie zostaniesz na obiad? - zapytał chłopak.
Widziałam, że szatynka nie jest szczególnie zadowolona tym pomysłem, ale jej się nie dziwiłam. Byłoby to dziwne. Znaczy... Jak dla mnie.
Co nie zmieniało faktu, że była jebaną dziwką. Jej chłopak też nie był lepszy. Okłamał mnie co bardzo mnie bolało.
- Nie ja... Zjem w domu, ale dzięki - pomachałam im - do zobaczenia.
- Pa Fausti - uśmiechnęła się szeroko szatynka.
- Do zobaczenia księ... - zaczął, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie - Fausti... - westchnął ciężko.
Wybiegłam stamtąd czując, że nie dam rady wytrzymać z tymi słodko pierdzącymi pieszczotami, które co chwilę robiło jedno z nich.
Poczułam jak moje policzki robią się mokre od łez, które spływały mi z oczu w coraz większych ilościach.
Gardło zaczęło mnie piec, a mój głos był praktycznie niesłyszalny.
Dlaczego to tak bolało?
Czy ja się zakochałam?
CZYTASZ
Between us
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] On - właśnie napisał maturę i dostał się na studia w Krakowie. Chłopak nie ma tu znajomych, dopóki nie poznaje Patryka, czyli bruneta, który pomaga mu zaspokoić dramę ze Świeżym. Dzięki niemu zaprzyjaźnia się z jego znajomymi. Ona - od...