Rozdział 5

181 16 1
                                    

On
Obudziłem się. Pierwsze co zobaczyłem to wtuloną we mnie dziewczynę.
Nie pamiętałem za wiele.
Patrzyłem na nią chwilę. Dosłownie chwilkę. Odgarnąłem włosy z jej twarzy i zobaczyłem, że obok ucha blondynki widnieje blizna. Mała. Prawie niezauważalna. Trochę zdziwiło mnie co mogła sobie tam zrobić i w jaki sposób. Delikatnie się przesunąłem i wstałem. Blondynka nie drgnęła. Było tu zimno więc przykryłem dziewczynę kocem.
Starałem się sobie przypomnieć jak tu trafiła ale zupełnie nic nie przychodziło mi do głowy. Patrzyłem na nią pytająco. Kim ona była? Pamiętałem tylko naszą rozmowę w klubie.
Wtedy coś mi zaświtało w głowie. Dziewczyna ciągle się chwiała bo nie umiała chodzić w szpilkach, więc wziąłem ją na barana. Przyszliśmy wtedy tutaj.
Za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć co robiliśmy ale dziewczyna miała na sobie moją bluzę.
Miałem nadzieję, że pod wpływem alkoholu nie zmusiłem jej do czegoś, czego nie chciała.
Pamiętałem też zakład i nie wiedziałem czy go wygrałem. Miałem nadzieję, że nie.
Nie, żeby nie zależało mi na hajsie czy coś ale dziewczyna wyglądała niewinnie.
Bolało mnie kiedy myślałem, że mogłem zrobić jej krzywdę. Najgorsze było to, że ledwo mogłem sobie przypomnieć jak się nazywa. Jakoś na F? Chyba tak. Pamiętałem tylko, że nazywałem ją księżniczką.
I wtedy mnie olśniło. Fausti. Faustyna Fugińska. Tak. Przypomniała mi się też większość wieczoru, kiedy czekałem cierpliwie aż dziewczyna się obudzi.
Dobrze, że była sobota.
Blondynka lekko się ruszyła. Z nadzieją w oczach patrzyłem jak się przebudza.
- Bartek? - zapytała patrząc w moją stronę.
Cholera. Jakim cudem pamiętała więcej ode mnie? Od razu po przebudzeniu zorientowała się gdzie jest.
- Witaj księżniczko, co chcesz na śniadanie? - zaśmiałem się kiedy zobaczyłem jej zdezorientowaną minę.
- To nie jest śmieszne - przewróciła oczami - pojadę do domu.
- Daleko masz?
- Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy. Nie wiem. Jebie mnie to. I dzięki za bluzę i uszanowanie mojej decyzji - spojrzała na mnie uśmiechając się.
O czym ona pierdoli? Jakiej decyzji?
- Chodzi o seks Bartek - przewróciła oczami  widząc moją zdziwioną minę - dzięki, że mi odpuściłeś.
Odetchnąłem z ulgą. Dziewczyna to chyba zauważyła bo spojrzała na mnie dziwnie.
- Co? Nic nie pamiętam - wzruszyłem ramionami.
Parsknęła śmiechem.
- I to podobno ja więcej wypiłam - usiadła naprzeciwko mnie.
- To co? Może jednak zdecydujesz się na coś do jedzenia? - zapytałem kiedy zdejmowała bluzę - nie zdejmuj jej. Jest chłodno - pokręciłem głową.
- Gdzie jest łazienka? - zapytała.
- Tam - wskazałem na drewniane drzwi - pożyczyć ci jakieś dresy? - spojrzałem na gołe nogi dziewczyny - w tej spódniczce będzie ci zimno.
Zaśmiała się i uśmiechnęła szeroko.
- Miło by było - ruszyła w stronę drzwi łazienki.
- Okej, poszukam czegoś - poszedłem do sypialni szukając najmniejszej pary spodni jakie miałem.
Szare dresy wydawały się być okej. Nosiłem je w liceum więc rozmiar też powinien się zgadzać.
Dziewczyna była chuda więc trudno było coś znaleźć.
Podałem jej dresy a ona szybko się w nie przebrała.
Roześmiałem się głośno.
- Co? - zapytała mordując mnie wzrokiem.
- Wyglądasz jak worek - wzruszyłem rozbawiony ramionami.
Przewróciła tylko oczami i usiadła obok mnie.
- To na co masz ochotę? - zapytałem stając przed lodówką. - Może... Naleśniki? - spojrzałem na jej niebieskie tęczówki.
Kąciki jej ust zaczęły się lekko podnosić. Przegryzłem policzek, żeby się nie uśmiechnąć.
Kurwa, jak ona na mnie działała.
- Uwielbiam naleśniki. Ale nie pozwolę, żebyś robił je sam. Wyglądasz na takiego, który coś by spieprzył - zaśmiała się pod nosem.
- Przyznaje się, nie umiem gotować - podniosłem ręce do góry.
Dziewczyna zaśmiała się cicho i podeszła do mnie.
- Pomogę ci i... - przybliżyła się jeszcze o krok - dziękuję - przytuliła mnie mocno.
Czułem jak poliki zaczynają mnie piec. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Blondynka tak pięknie pachniała. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Boże co ta dziewczyna ze mną zrobiła?
- Ja... - zastanawiałem się co powiedzieć, żeby nie wyszło niezręcznie.
- Nie psuj tej chwili - powiedziała przez uśmiech.
Odwzajemniłem pieszczotę i zamknąłem ją w swoich ramionach. Przypomniałem sobie, że mówiła, że są chudziutkie. Zamknąłem oczy. Co jeśli naprawdę tak było?
- Nadal uważasz, że mam chude ramiona? - zapytałem pewny siebie.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie, to był żart. Ale mógłbyś mieć silniejsze. Nie chciałam zrobić ci kompleksu - trąciła mnie łokciem odsuwając się.
Trochę suka, ale chyba to lubię.
- To było super wredne - odwróciłem wzrok bo jej oczy mnie peszyły.
- Lecisz na to - usiadła na blacie.
Przewróciłem oczami z rozbawieniem.
- Chciałabyś - wyjąłem miskę z szafki.
- Kogo ty chcesz oszukać Bartuś? - zapytała chytrze.
Uśmiechnąłem się do siebie i patrzyłem jak dziewczyna szuka składników na naleśniki.

***

Odprowadziłem ją do domu mimo, że tego nie chciała. Ta dziewczyna była uparta jak cholera, ale chyba się polubiliśmy.
Ona postrzegała we mnie znajomego a ja w niej obiekt mojego zauroczenia. Wiem, że to głupie bo poznaliśmy się na imprezie dzień wcześniej, a takie relacje nie wytrzymują więcej niż dobę. Szanowałem ją o wiele bardziej dzięki temu, że się ze mną nie przespała. Nie dała się iść na taki układ. To było bardzo inne. Ale nie odrzuciłem jej.
Po wspólnym śniadaniu blondynka stwierdziła, że musi iść. Zrozumiałem, że musi odpocząć ale stwierdziłem, że lepiej będzie jak ją odprowadzę.
Nie miałem jeszcze prawka ale miałem w planach je zrobić. Tylko nie w momencie rozpoczęcia studiów. To było zbyt stresujące więc wolałem poczekać na wakacje.
Poczułem wibracje w kieszeni, więc od razu włączyłem telefon mając nadzieję, że blondynka czegoś zapomniała. Niestety dziewczyna była zbyt doświadczona na takie rzeczy. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nie zostawiła by u prawie obcego chłopaka nic. A szczególnie telefonu i kluczy. Najprędzej porzuciłby te przeklęte szpilki, których wręcz znienawidziła. Przewróciłem oczami widząc powiadomienie od bruneta.
00.46
Nieznany: ek gdxue jrdes?
11.23
Nieznany: wszystko ok? wczoraj zniknales i jakos sie nie odzywasz jestes zły o tą blondyne?
Ja: nie nie, wszystko w porządku. Po prostu poszliśmy do mnie
Nieznany: uuu Bartuś wygrales zakład?
Ja: nie, ale szczerze mówiąc wcale nie chciałem
Zmieniłeś ten numer na „Patryk”
Patryk: co? dlaczego?
Ja: chyba się polubiliśmy ale nie dała się wciągnąć do łóżka, podziwiam ją, poza tym jest piękna i zostaliśmy znajomymi
Patryk: zakochałes sie? nie gadaj, że nie będziesz wyrywał juz zadnych lasek na imprezie
Ja: nie jestesmy razem ale ją lubie, po prostu, muszę lecieć patryk, nara
Patryk: mam nadzieje, pa
To było miłe, że chłopak się martwił. Może chciał mieć święty spokój, ale i tak miło, że napisał. Zastanawiałem się jak mu się udało z Kingą.
Wróciłem do mieszkania i padłem na kanapę pachnącą jak Fausti.
Najpiękniejszy zapach na świecie.

Between us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz