nic takiego...

136 4 0
                                    

Siedząc na balkonie mojego mieszkania, rozkoszowaliśmy się słońcem i relaksem. Jacuzzi delikatnie bulgotało, a świeża lemoniada, którą Hania przyniosła razem ze Świeżym, dodawała nam energii. Świeży wyciągnął się wygodnie w wodzie, zadowolony z chwili wytchnienia.- Jak ja się cieszę, że mamy tydzień wolnego – powiedział, uśmiechając się szeroko, zanurzony w jacuzzi.Hania, siedząc obok, również była w dobrym humorze. Uśmiechnęła się szeroko, patrząc na nas z zadowoleniem.- Ooo tak, taka przerwa dobrze nam zrobi – przyznała z westchnieniem, ciesząc się z wolnego czasu.Nagle rozmowa przybrała nieco inny obrót, gdy Przemek, który do tej pory milczał, spojrzał na mnie uważnie i zapytał, co z Fausti. - Dobra, Bartuś, gadaj, co z Fausti? – rzucił bezpośrednio, a ja poczułem, jak wszyscy nagle skierowali na mnie wzrok.Wziąłem łyk lemoniady, starając się nie dać po sobie poznać, że to pytanie mnie zaskoczyło. - Napisała, że się spóźni godzinkę – odpowiedziałem spokojnie, choć czułem, że ta odpowiedź nikogo nie satysfakcjonuje.Wszyscy zaczęli wymieniać spojrzenia, jakby czekali na więcej. W powietrzu wisiało napięcie, jakby to nie było tylko pytanie o to, kiedy Fausti do nas dołączy. Qry zaśmiał się cicho, jakby coś przeczuwając.- Serio? – zapytał, śmiejąc się pod nosem.Przemek spojrzał na mnie, prostując swoją wypowiedź.- Chodzi mi o to, co z wami – dodał z naciskiem.Poczułem, jak wszystkie oczy skierowały się na mnie jeszcze bardziej intensywnie. Czułem się, jakby wszyscy nagle oczekiwali ode mnie jakiegoś wyjaśnienia, na które nie byłem przygotowany.- Widać, że coś jest na rzeczy – wtrąciła się Kartonii, uśmiechając się pod nosem.Starałem się zachować spokój, ale czułem, jak atmosfera wokół mnie staje się coraz bardziej napięta. - Co? Nie, nic między nami nie ma – próbowałem załagodzić sytuację, chociaż sam nie byłem pewien, jak przekonać ich do tego, że wszystko jest normalnie. – Skąd ten pomysł w ogóle? – dodałem, udając rozbawienie, choć moje serce biło nieco szybciej.Julita, która do tej pory siedziała cicho, nagle uśmiechnęła się łobuzersko, jakby coś odkryła.- Na ostatnim ognisku oglądaliście razem gwiazdy, przytuleni do siebie. I patrzyliście na siebie jakoś inaczej – wyjaśniła z zadowoleniem, jakby chciała mnie przycisnąć do muru.Poczułem, jak robi mi się gorąco, ale nie z powodu gorącej wody w jacuzzi. Przypomniałem sobie tamten wieczór – rzeczywiście spędziliśmy z Fausti trochę czasu razem, ale czy to było coś więcej? Starałem się to sobie wytłumaczyć, ale jednocześnie miałem świadomość, że reszta grupy nie odpuści tak łatwo.- Nie... – odpowiedziałem, starając się zapanować nad lekkim rumieńcem, który pojawił się na mojej twarzy. – Znaczy... no nic między nami nie ma, po prostu lepiej się dogadujemy – dodałem, starając się brzmieć przekonująco, choć w głębi serca wiedziałem, że może rzeczywiście coś jest na rzeczy.Po tej niezręcznej chwili, kiedy wszyscy wymienili się znaczącymi uśmiechami, poczułem, że napięcie nieco opada. Ale tylko na chwilę, bo Przemek, który nigdy nie potrafił odpuścić tematu, postanowił jeszcze bardziej mnie przycisnąć.- No dobra, Bartuś, skoro twierdzisz, że nic między wami nie ma, to czemu rumienisz się jak burak? – zaśmiał się, patrząc na mnie z rozbawieniem.- Przestań, stary – odparłem, próbując zachować spokój. – To od tej gorącej wody. Jacuzzi robi swoje.- Ooo tak, jasne – wtrąciła Hania, przewracając oczami. – Jakbyśmy tego nie widzieli na własne oczy.Kartonii, siedząca obok Julity, zaczęła chichotać, a ja miałem wrażenie, że teraz już cała ekipa postanowiła mnie przycisnąć.- No mów, mów, co to za „lepsze dogadywanie się"? – wtrącił się Qry, uśmiechając się szeroko. – Taka chemia od razu rzuca się w oczy.Westchnąłem ciężko, wiedząc, że nie ucieknę od dalszych pytań. Wziąłem głębszy łyk lemoniady, żeby dać sobie chwilę na zebranie myśli.- Naprawdę, to nic takiego – zacząłem, ale zanim zdążyłem dokończyć, Julita znowu postanowiła dorzucić swoje trzy grosze.- Nic takiego? Czyli jak na ostatnim ognisku siedzieliście przytuleni, to też było „nic takiego"? – zapytała, łapiąc mnie spojrzeniem.Przypomniałem sobie ten wieczór. Fausti i ja siedzieliśmy trochę na uboczu, reszta grupy bawiła się przy ogniu, a my po prostu rozmawialiśmy. Ale faktycznie, byliśmy bliżej niż zazwyczaj. Czułem, że robi się to coraz trudniejsze do wytłumaczenia.- Nooo... – zacząłem, starając się jakoś wyjść z tej sytuacji. – To był miły wieczór, gadaliśmy, a że trochę było chłodno, to... no wiesz, tak wyszło.- Oooo, czyli teraz zimno wymusza przytulanie? – zaśmiała się Hania. – Dobre, dobre! Muszę zapamiętać.Przemek klepnął mnie w ramię, jakby chciał dać mi do zrozumienia, że nie mam się co bronić.- Dobra, Bartuś, ale tak serio, serio – zaczepił mnie znowu. – Lubisz ją? Przecież wszyscy widzą, że coś się dzieje. Co szkodzi się przyznać?- Lubisz, lubisz! – zaczęła skandować reszta grupy, śmiejąc się przy tym na całego.Zacisnąłem zęby, bo wiedziałem, że nie odpuszczą, dopóki nie powiem czegoś konkretnego. Patrzyłem na nich, próbując utrzymać poważną twarz, ale sam czułem, że trochę mnie to bawi. Prawda była taka, że Fausti faktycznie była kimś wyjątkowym. Może jeszcze tego sobie do końca nie uświadamiałem, ale coś tam się działo.- Okej, dobra – podniosłem ręce w geście kapitulacji. – Lubię ją, okej? Ale to jeszcze nic poważnego. Po prostu się lepiej dogadujemy, jak mówiłem.Hania klasnęła w dłonie, jakby wygrała w jakiejś grze, a reszta zaczęła wiwatować, jakby właśnie dowiedzieli się czegoś nadzwyczajnego.- Widzisz! Wiedzieliśmy! – zawołała Kartonii. – A myślałeś, że nas oszukasz!- No to teraz pytanie za sto punktów – Qry spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem. – Kiedy coś z tym zrobisz?- Z czym znowu? – zapytałem, chociaż doskonale wiedziałem, do czego zmierza.- No jak to z czym? – wtrącił Przemek. – Kiedy się do niej przyznasz, że ci się podoba? Bo wiesz, ona chyba też coś czuje.- Tak, tak! Widać było, jak na ciebie patrzyła! – dodała Julita, która najwyraźniej obserwowała wszystko z boku.Zacząłem się śmiać, bo cała sytuacja była jednocześnie krępująca i zabawna. Czułem, że nie mam wyjścia i muszę przemyśleć, co naprawdę czuję do Fausti. I może faktycznie coś z tym zrobić.- Spokojnie, ludzie – powiedziałem, podnosząc dłonie w obronnym geście. – Nic nie będę teraz robić. Zobaczymy, jak to się rozwinie. Nie ma co się spieszyć.- Taaak, oczywiście – skwitowała Hania, przewracając oczami. – Zawsze tak mówicie, a potem nagle bum! Niespodzianka.- No, Bartuś, czas na odważny krok – rzucił Przemek, dając mi porozumiewawcze spojrzenie.W tym momencie wszyscy zaczęli się śmiać, a ja poczułem, że mimo tych wszystkich żartów, może rzeczywiście powinienem przemyśleć, co dalej. Sytuacja z Fausti nie była tak prosta, jak chciałem to wszystkim przedstawić. Ale może to był właśnie ten moment, żeby przestać udawać przed samym sobą?- Dobra, dobra – rzuciłem na koniec. – Ale teraz dajcie mi spokój z tymi tematami. Skupmy się na tym, jak dobrze się bawimy!Wszyscy zgodzili się śmiechem, a rozmowa przeniosła się na inne tematy. Ale wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał coś z tym zrobić.




Może mieli rację || FartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz