To było piękne

106 4 0
                                    

Podczas koncertu, kiedy nadszedł czas na wykonanie naszej wspólnej piosenki, "Friendship", poczułem, jak napięcie rośnie z każdą minutą. Na scenie, podczas wykonywania tego utworu, czułem, że emocje sięgają zenitu, a każde słowo, każdy dźwięk miały dla mnie głębsze znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej. Wspólne śpiewanie tego utworu z Faustyną, z którą relacje były skomplikowane, miało teraz zupełnie inny wymiar.
Kiedy zaczęliśmy śpiewać refren, spojrzałem na Faustynę. Widziałem, jak emocje na jej twarzy się zmieniają. W jednej chwili była skoncentrowana, a w następnej pełna uczucia, które ciężko było opisać słowami. Myśli, które krążyły mi po głowie, były mieszanką stresu i chęci pokazania jej, jak bardzo mi na niej zależy.
Pod koniec piosenki, kiedy emocje były na najwyższym poziomie, nie mogłem się powstrzymać. Chwyciłem Faustynę za rękę i przysunąłem do siebie. Bez zastanowienia, złożyłem na jej ustach pocałunek. Tłum oszalał, wiwatując i klaskając, a scena rozbłysła jeszcze bardziej intensywnym światłem.
Faustyna była zaskoczona, ale jej uśmiech był pełen wdzięczności i ciepła. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, spojrzała na mnie z lekką niepewnością, ale też z radością. Odpowiedziałem jej uśmiechem, czując, że coś się zmieniło, ale nie do końca wiedziałem, co to dokładnie oznacza.
Po zejściu ze sceny, kiedy weszliśmy na backstage, zauważyłem Hanię stojącą w rogu, która była zapłakana ze wzruszenia. Jej łzy były oznaką emocji, które wszyscy odczuwali. Obok niej stał Friz, który uśmiechał się od ucha do ucha, pełen radości z powodu naszego występu.
– Brawo, naprawdę świetne wykonanie! – powiedział Friz, klepiąc mnie po ramieniu. – Nie tylko świetnie to wyszło, ale i pokazaliście, jak naprawdę wyglądają prawdziwe emocje.
Hania, mimo że była zapłakana, również uśmiechnęła się do nas. W jej oczach było widać ogromne wzruszenie.
– To było piękne – powiedziała cicho, ocierając łzy. – Cieszę się, że to zrobiłeś. To, co się wydarzyło, miało głębszy sens.
Faustyna spojrzała na mnie, a potem na resztę ekipy. Widziałem, że była zdezorientowana, ale także zadowolona z tego, jak wszystko się potoczyło. Mimo że nie byliśmy pewni, co się właściwie wydarzyło, gratulacje i pozytywne reakcje od członków GENZIE dodawały nam otuchy.
– Dziękujemy – powiedziałem, starając się brzmieć pewnie, choć w głowie miałem mnóstwo myśli. – Naprawdę cieszymy się, że udało nam się przełamać to napięcie i że wszystko wyszło dobrze.
– Tak, dziękujemy – dodała Faustyna, uśmiechając się szerzej. – To było naprawdę niesamowite doświadczenie.
Reszta ekipy zaczęła nas chwalić i gratulować. Choć oboje z Faustyną wciąż nie byliśmy pewni, co dokładnie oznacza ten moment, wsparcie i uznanie, które dostawaliśmy od innych, sprawiały, że zaczynaliśmy dostrzegać pozytywne strony tego, co się wydarzyło. Może to, co się stało na scenie, było właśnie tym, czego potrzebowaliśmy, aby przełamać lody i zacząć nowy rozdział w naszej relacji.
Kiedy koncert dobiegł końca, i po wszystkim usiedliśmy w backstage, czuliśmy się trochę zagubieni, ale także pełni nadziei. Emocje jeszcze nie opadły, a wszystko, co się wydarzyło, zdawało się przytłaczające, ale też ekscytujące.
Hania, nadal nieco wzruszona, podeszła do nas z serdecznym uśmiechem.
– Wiecie, to, co zrobiliście na scenie, było naprawdę odważne – powiedziała. – I piękne. Cieszę się, że udało się wyrazić wasze uczucia w taki sposób.
Friz dołączył do rozmowy, kładąc rękę na moim ramieniu.
– Dokładnie. Czasami na scenie dzieje się coś, co trudno przewidzieć, ale to, co się stało, było wyjątkowe – dodał. – Myślę, że wszyscy zauważyli, jak wielką siłę ma prawdziwe uczucie.
Faustyna spojrzała na mnie, a jej oczy były pełne wdzięczności i delikatnej niepewności. Chciałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem, od czego zacząć. W końcu powiedziałem, co miałem na myśli.
– Słuchaj, Faustyna – zacząłem, patrząc jej w oczy – wiem, że wszystko, co się wydarzyło, było dość nagłe i może teraz czujesz się trochę zdezorientowana. Ale naprawdę zależy mi na tym, żebyśmy spróbowali zrozumieć siebie nawzajem.
– Ja też tego chcę – odpowiedziała, uśmiechając się lekko. – Musimy to przemyśleć i spróbować wyjaśnić sobie, co się właściwie dzieje między nami.
W tym momencie dołączył do nas reszta ekipy, która również chciała pogratulować i wyrazić swoje uznanie. Chociaż rozmowy były pełne entuzjazmu i gratulacji, ja i Faustyna nadal czuliśmy ciężar chwilowej niepewności. Każdy uścisk ręki i każde słowo wsparcia od naszych przyjaciół i współpracowników były dla nas ważne, bo pozwalały nam poczuć, że nie jesteśmy w tym sami.
Kiedy wszyscy zaczęli się rozchodzić, udało mi się jeszcze porozmawiać z Faustyną na osobności. Stało się to, co oboje czuliśmy – że trzeba teraz zająć się sobą i swoim rozumieniem tego, co wydarzyło się podczas koncertu.
– Chciałbym porozmawiać z tobą jeszcze raz – powiedziałem, gdy reszta ekipy zaczęła się rozchodzić. – Może w spokoju, bez całego tego zamieszania.
– Zgoda – odpowiedziała, przytakując. – Spotkajmy się jutro i spróbujmy to wszystko przemyśleć.
– Brzmi dobrze – powiedziałem, czując ulgę, że będziemy mieli okazję na spokojną rozmowę. – Do zobaczenia jutro.
I tak, z pełnym sercem, ale i z pewnym niepokojem, zaczęliśmy przygotowywać się do następnego dnia, wiedząc, że przed nami jeszcze dużo do przemyślenia i wyjaśnienia. Ale z każdą chwilą czułem, że może to być początek czegoś nowego i ważnego.

Może mieli rację || FartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz