Niesponiedziankę?

117 4 0
                                    

Po tej burzliwej rozmowie atmosfera wróciła do lekkiej i beztroskiej, ale ja wciąż czułem gdzieś z tyłu głowy, że temat Fausti będzie do mnie wracał. Nie minęło pięć minut, kiedy Hania zaczęła się wiercić i spojrzała na mnie z uśmiechem.- A tak w ogóle, Bartuś – zaczęła znowu, z podejrzanym błyskiem w oku – skoro Fausti ma się spóźnić godzinkę, to chyba masz trochę czasu, żeby przygotować jakiś specjalny plan na jej przyjście, co nie?- Plan? – zapytałem, udając zaskoczenie, chociaż wszyscy wiedzieli, że Hania zaraz wyciągnie jakiś pomysł z kapelusza. – Jaki plan?- No, wiesz! – wtrąciła Kartonii, przysuwając się bliżej. – Jak chcesz zrobić wrażenie, to nie możesz jej tak po prostu przywitać jak każdego. Trzeba to jakoś podkręcić.- Tak, zróbmy z tego coś wyjątkowego! – dodała Julita, ożywiona jak nigdy. – Przygotujemy niespodziankę!- Niespodziankę? – Przemek zmarszczył brwi, patrząc na Julitę z powątpiewaniem. – Jaką znowu niespodziankę?- Jak to jaką? – wyjaśniła. – Kiedy Fausti tu przyjdzie, musi poczuć, że jest ktoś, kto na nią czeka bardziej niż reszta. No wiecie, żeby Bartuś wyglądał jak prawdziwy dżentelmen, który czeka na swoją damę!Wszyscy zaczęli się śmiać, ale widać było, że ich to bawi. Ja z kolei poczułem, jak ciepło wraca na moją twarz. - Ej, ale nie przesadzajmy – próbowałem się bronić. – To tylko zwykłe spotkanie. Nie trzeba z tego robić show.- „Zwykłe spotkanie", mhm... – Hania przewróciła oczami, wyraźnie nie przekonana. – Bartuś, weź przestań. Każdy lubi miłe gesty, a Fausti na pewno też. Pomyśl sobie – elegancka kolacja, światło świec... Może nawet romantyczna muzyka?- Tak! Świece! – wtrąciła się Kartonii. – I co powiesz na kwiaty?- Ludzie, uspokójcie się – próbowałem ich ogarnąć, ale Przemek od razu mi przerwał.- Ooo, Bartuś, nie ma co się wstydzić – zaśmiał się, klepiąc mnie w ramię. – Kwiaty to dobry pomysł, nawet klasyczny! Przynajmniej pokażesz, że ci zależy.- Zależy? – powiedziałem z ironią, choć wiedziałem, że już mnie mają w garści. – Wy tak to wszystko komplikujecie. To po prostu miała być miła, luźna wizyta, a wy robicie z tego randkę wszech czasów!- No i co z tego? – Qry włączył się do rozmowy, oparty o balustradę balkonu. – Czasem warto zaryzykować i zrobić coś niecodziennego. A jak będziecie się z nią zbliżać, to wspomnienia będą się liczyć. Pomyśl, jakie to będzie romantyczne.Złapałem się za głowę, czując, że przestaję kontrolować sytuację. - Dobra, dobra! – przerwałem, machając rękami, żeby ich uciszyć. – Może i macie rację... Ale, jeśli mam już coś zrobić, to muszę to zrobić po swojemu. Żadnych świec, kwiatów, orkiestry pod balkonem, okej?Wszyscy zaczęli się śmiać na samą myśl o „orkiestrze pod balkonem", a ja zyskałem chwilę wytchnienia. - Okej, to co chcesz zrobić? – zapytała Hania, wciąż nie odpuszczając.Westchnąłem ciężko, ale w głowie zaczęła mi się krystalizować jakaś idea. - Może... po prostu postaram się, żeby czuła się tu dobrze. Jak przyjdzie, zaproszę ją na balkon, usiądziemy razem, pogadamy przy lemoniadzie. Bez żadnych wielkich gestów, ale wystarczająco, żeby wiedziała, że mi zależy.- Hmm... – Hania zastanowiła się przez chwilę, a potem uśmiechnęła się szeroko. – To nawet nie taki zły pomysł. Skromnie, ale z klasą.- Ale na pewno bez kwiatów? – dodała Kartonii, mrugając do mnie porozumiewawczo.- Bez kwiatów – potwierdziłem z uśmiechem.- Dobra, mamy plan – powiedział Przemek, wstając z jacuzzi. – To teraz wystarczy poczekać na Fausti i zobaczymy, jak Bartuś zagra tę swoją scenę!Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja, choć wciąż lekko zażenowany, czułem, że napięcie opadło. Na chwilę. Ale wiedziałem, że prawdziwy test będzie, gdy Fausti rzeczywiście tu dotrze.

Może mieli rację || FartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz