Ty myślisz inaczej...

115 5 0
                                    

Gdy Fausti w końcu przyszła, atmosfera od razu się zmieniła. Choć próbowałem zachowywać się naturalnie, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak. Ona też to zauważyła. Co chwila spoglądała na mnie, jakby starała się zrozumieć, co się dzieje. Wszyscy na balkonie śmiali się i rozmawiali, ale ja czułem, że w powietrzu wisi coś nieokreślonego.
W pewnym momencie, gdy wszyscy byli zajęci sobą, Fausti poprosiła mnie, żebym pomógł jej w kuchni z przyniesieniem czegoś do picia. Gdy zostaliśmy sami, spojrzała na mnie uważnie.
- Bartek, o co chodzi? – zapytała, wyraźnie zaniepokojona. – Zachowujesz się inaczej niż zwykle.
- Co? Nie... - Mówiłem
Blondynka spojrzała na mnie wymownie.
- No dobra - Usiadłem na blacie kuchennym - Wszyscy tutaj oczekują od nas nie wiadomo czego mimo że nic nie ma. Ciągle wałkują nasz temat a ja zaczynam im wierzyć że naprawdę coś w tobie widzę... 
- A widzisz? - Zapytała poważnie
- Nie! - Odpowiedziałem stanowczo - Znaczy nie zrozum mnie źle ale ja nie chcę niszczyć naszej relacji na rzecz czegoś co jest fantazją naszych przyjaciół. Jesteś dla mnie jak siostra i nie wyobrażam sobie nas w innej postaci. To by było okrutnie dziwne.
Fausti milczała patrząc ślepo w jeden punkt.
- Fausti? - Zauważyłem że coś jest nie tak.
Dziewczyna spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- O cholera... - Zrozumiałem - Ty myślisz inaczej...
Blondynka odwróciła się i pobiegła do wyjścia z mieszkania.
Zeskoczyłem z blatu chcąc biec za dziewczyną jednak po drodze wpadłem na Hanię.
- Przepraszam nic Ci nie jest? - Zapytałem
- Nie jest okej, gdzie ty tak biegniesz? 
- Za Fausti bo musimy sobie coś wyjaśnić - Sztucznie się uśmiechnąłem.
- Oł no to leć - Odsunęła się robiąc mi przejście.
Bez odpowiedzi pobiegłem dalej. Wybiegłem z mieszania szybko schodząc po schodach.
- Fausti! - Krzyczałem gdy dziewczyna wsiadała do swojego samochodu - Zaczekaj!
Podbiegłem do auta i szybko usiadłem na miejscu pasażera.
- Po- po czekaj - Powiedziałem dysząc ze zmęczenia.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
- Czego chcesz - Rzuciła oschle
- Chce wyjaśnić co się właściwie stało.
Dziewczyna pociągnęła nosem i wytarła łzę spływającą jej po policzku.
- Nie ma czego wyjaśniać!
- Wydaję mi się że jest co wyjaśniać bo właśnie wybiegałaś z domu gdy powiedziałem Ci że nic do ciebie nie czuję. - Powiedziałem poważnie - Chcę wiedzieć co czujesz bo inaczej się nie dogadamy...
- Nie będę z tobą teraz rozmawiać - Rzuciła odwracając wzrok
- Nie teraz to kiedy?! Za tydzień, za miesiąc, za rok?! Fausti ja rozumiem że to może być dla ciebie trudne ale ja chcę wiedzieć na czym stoimy! - Mówiłem uniesionym głosem - Naprawdę Cię lubię i nie chcę żeby nasza relacja kończyła się właśnie w tym momencie rozumiesz?
Blondynka odwróciła się w moją stronę.
- Ale ona już się skończyła... - Odpowiedziała
- Co ty pieprzysz? - Mówiłem zaskoczony
Faustyna przesunęłam się do mnie bardzo blisko.
- Ponoć to chłopak powinien zabiegać o względy dziewczyny, a ty nie jesteś zainteresowany...
Byłem zaskoczony tym co mówiła Faustyna. Nie wiedziałem czego oczekuje ale nie potrafiłem być temu obojętny.
- O serio? Tak myślisz... - Powiedziałem całując ją namiętnie w usta
Dziewczyna na początku wczuła się w nasz pocałunek i wydawało się że właśnie tego chciała. Odsunęła się szybko ode mnie odwracając głowę w drugą stronę.
- Wyjdź z mojego samochodu - Powiedziała
- Zaraz? Czy właśnie nie tego chciałaś?
- Wynoś się z mojego samochodu! - Powtórzyła podniesionym głosem.
Wysiadłem więc z samochodu i stanąłem obok przez chwilę się w niego gapiąc. Fausti odpaliła silnik i szybko odjechała. Zostałem sam. Usiadłem na chodniku przed domem i patrzyłem przed siebie bez słowa.

Może mieli rację || FartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz