*Chloe*
- Och, Annisa, ja już to sobie wyobrażam. Długa balowa suknia. Wystawne przyjęcie. Śmietanka towarzyska i co najważniejsze, wszystkie spojrzenia skierowane centralnie w moją stronę. - rozanielona nie potrafiłam myśleć o niczym innym, jak tylko o swoim balu. Swoją drogą, ciekawe, jak będzie z moją sukienką? Wujek sam zleci uszycie mi jej, czy powinnam o niej pomyśleć we własnym zakresie? Nie zdążyłam jednak zapytać o to kuzynki, gdyż ta przyciągnęła mnie do siebie za pomocą jojo z reguły należącym do Biedronki. A tak, nasza symulacja walki.
- Obawiam się, że Frozer ma zamiar nieco ostudzić twój zapał.
- Ostudzić zapał? Błagam, nawet Czarnego Kota stać na lepsze teksty. - podniosłam się z obłożonego lodem chodnika, po czym wraz z Aspen ukryłyśmy się w jednym z zaułków, by zbyt wcześnie nie zostać zauważonym przez naszego przeciwnika. Tak swoją drogą, te śnieżne wersje naszych strojów, są naprawdę obłędne. Szkoda, że mroźni złoczyńcy nie pojawiają się w Paryżu znacznie częściej. Każdego olśniłby widok Królowej Pszczół na łyżwach.
- Musimy się skupić, jeśli chcemy go pokonać.
- Jeśli chcemy go pokonać, wpierw musisz przywołać Szczęśliwy Traf. Biedronka zawsze tak robi. To gwarancja sukcesu przy absolutnie każdym starciu. - pouczyłam kuzynkę. Lepiej, by nie zapominała, że w dziedzinie wiedzy o Biedronce to ja jestem tu niezaprzeczalnym ekspertem. Nawet Cesire do pięt mi nie dorasta.
- Szczęśliwy Traf nie zawsze może równać się miażdżącemu zwycięstwu. W walce nie powinno się pokładać ufności w jedynym tylko rozwiązaniu. Zawsze warto mieć w zanadrzu jakiś plan awaryjny.
- Na przykład? - spytałam sceptycznie.
- Przywołaj swoją moc.
- No dobra. Żądlić! - zawołałam, dzięki czemu mój bączek przeistoczył się w pszczeli odwłok nienaturalnych rozmiarów.
- Proszę bardzo. Przypominam tylko, że muszę się do niego zbliżyć, a póki co, to niewykonalne. - zauważyłam, spoglądając na naszego przeciwnika, który aktualnie szalał po zmrożonym Paryżu, jak po prywatnym lodowisku.
- Niekoniecznie. Wystarczy tylko, że wyślesz do niego swoje żądło.
- To przecież to samo. - upierałam się przy swoim. Aspen z kolei posłała mi lekko cwany uśmiech, sugerując tym samym, że wie coś, czego nie wiem ja.
- Przywołując swoją moc, jak na razie wytwarzasz jedynie żądło, ale jeśli się skoncentrujesz, będziesz w stanie wytworzyć całą pszczołę. Kiedy ta już powstanie, nakieruj ją na Frozera. O ile wszystko dobrze pójdzie, twoja pszczoła nie spocznie, póki go nie użądli.
- Naprawdę? Ale ekstra! No to, żądlić! - zawołałam, kierując rękę z bączkiem w stronę widzianego złoczyńcy. Niestety, nie wydarzyła się ani jedna rzecz, o której wspominała Aspen. W ogóle nic się nie wydarzyło, tak swoją drogą.
- I co? Nie działa. - warknęłam, mając ochotę rzucić bączek o ziemię, jeśli tylko miałoby to zmusić mój sprzęt do współpracy.
- Spróbuj skumulować w sobie energię z miraculum i przesłać ją do żądła. Jak poczujesz, że bączek zaczyna się ruszać, delikatnie wypuść go z ręki.
- Naprawdę prościej jest zawołać Szczęśliwy Traf.
- A potem narzekać, że Ruda Kitka wykazuje więcej magicznego potencjału, niż ty. - na myśl nie przyszła mi żadna cięta riposta, tak więc jedynie zrobiłam kwaśną minę.
- Próbuj dalej, a ja trochę spowolnię Frozera, byś zbyt szybko nie traciła go z oczu. - nim zdążyłam zaprzeczyć, Aspen zahaczyła jojo o pobliski budynek i ruszyła do boju. Kuzynka ewidentnie nie żartowała z tym, że nie ma zamiaru korzystać z mocy Biedronki, gdyż urządziła sobie gonitwę po okolicy ze złolem, używając przy tym jedynie łyżew oraz jojo. Musiałam zatem działać szybko. Aspen może tak długo nie pociągnąć. Spojrzałam na swoją prawą dłoń, gdzie aktywowana została moja moc.
CZYTASZ
Miraculum : Rodowy Klejnot - pamiętnik upadłej bohaterki
FanfictionCóż za oklepany motyw... Niczym nie wyróżniający się spośród tłumu osobnik przypadkiem staje się bohaterem, zaś jego życie wywraca się o całe sto osiemdziesiąt stopni w zaledwie jednym momencie. Ale to nie o mnie. Ja nigdy nie byłam przeciętnym szar...