*Aspen*
Siedziałam z Chloe w bibliotece, albowiem jedynie tutaj można było zaznać choć odrobiny prywatności. Moja kuzynka wysłała Sabrinę do innego stolika, by rudowłosa zaczęła już pisać za nią wypracowanie na francuski, co ta uczyniła bez najmniejszego zająknięcia. Nie podobało mi się to zachowanie, jednakże nie byłam w nastroju, by przypominać Chloe, że przecież ma ona własną głowę oraz zdolność pisania, co z pewnością pozwoliłoby jej samej przysiąść do pracy domowej. A wyszło to za sprawą Marinette.
- Jak gdyby nigdy nic, podeszła do mnie i Adriena, po czym zaczęła machać nam przed oczyma zdjęciem z ubiegłego roku, na którym to całowałam się z kolegą z kółka teatralnego. Wyobrażasz to sobie w ogóle? - wyżaliłam się kuzynce. Być może nie powinnam tego robić, ale zwyczajnie denerwowało mnie to, że Marinette ewidentnie próbowała mnie oczernić przed Adrienem. I to, żeby ona jeszcze miała jakiś powód. Ale nie miała. Co zatem Marinette sobie myślała? Że jadę na dwa fronty? Że tu rzekomo wyrywam Adriena, a tu jestem w rzekomym związku na odległość z kimś innym? Okej, rozumiem, że Marinette jest zazdrosna, ale bez przesady. Ciemnowłosa bez skrupułów miesza mnie z błotem, choć tak naprawdę wcale mnie nie zna. I jasne, cholera z tym. Nie lubi mnie, trudno. W normalnych okolicznościach w ogóle bym się tym nie przejęła, jednakowoż to właśnie Marinette jest naszą Biedronką. Od tego, czy się z nią dogadam, zależy zdecydowanie zbyt wiele.
- Ja od początku ci mówiłam, że piekarzyna jest żałosna. Jej zachowanie tylko to potwierdza. Przestań się koło niej kręcić, bo jeszcze zarazisz się lamerstwem, lub czymś jeszcze gorszym - kuzynka skrzywiła się teatralnie, na co zareagowałam wrednym uśmiechem.
- Akurat ty, moja droga, to w ubiegły weekend straciłaś wszelkie prawa do pouczania mnie, z kim powinnam rozmawiać, a z kim wręcz przeciwnie.
- A to niby czemu? - Chloe zmarszczyła brwi, lecz nie zdołała tym zedrzeć wymownego uśmiechu z mojej twarzy.
- Kilka prostych słów. Ty i Zayn. Sami. I to na dachu - Chloe skrzywiła się raz jeszcze.
- Weź mi nawet o nim nie przypominaj. Mieliśmy rozmawiać o Biedronce, a ten lamus zaczął się przede mną popisywać - chichotałam, dopóki nie dotarł do mnie pełen sens jej wypowiedzi.
- Chciał rozmawiać z tobą o Biedronce? - w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.
- Niby taak, ale pytał tylko o to, jakie wujek ma podejście do Biedronki i kiedy na stałe posiądę miraculum Pszczoły.
- I... co mu odpowiedziałaś? - kuzynka wzruszyła delikatnie ramionami.
- W sumie tyle, że wujek nie planuje walczyć z Biedronką, a to kiedy znów stanę się Królową Pszczół zależy wyłącznie od niej - skinęłam głową na znak zrozumienia. Cornelia Campbell, matka Zayna z pewnością będzie suszyć tacie głowę o wszczęcie oficjalnego pościgu za Biedronką i Czarnym Kotem. Ale na całe szczęście ostateczna decyzja w tej kwestii należy wyłącznie do niego. Cóż, wiele zależy też od tego, czy sama Biedronka będzie chciała z nami gadać... A ta kwestia z kolei spoczywa już w moich rękach i nie ukrywam, że obecny stan rzeczy jest bardzo, ale to bardzo opłakany.
- Bo... My nie planujemy walczyć z Biedronką, co nie? - Chloe posłała mi lekko podejrzliwe spojrzenie. Najpewniej zaniepokoiło ją moje nazbyt długie milczenie. W odpowiedzi posłałam kuzynce uspokajający uśmiech.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, byśmy nie musieli - niespodziewanie do naszych uszu dobiegł odgłos strzału. Obie poderwałyśmy się z miejsc i podbiegłyśmy do okna, by sprawdzić, co się dzieje. Okazało się, że jakaś kobieta lewitująca na ciemnej chmurze usypiała ludzi za pomocą jakichś mrocznych chochlików. Wymieniłyśmy z Chloe porozumiewawcze spojrzenia. Obie doskonale wiedziałyśmy, co to oznacza. Władca Ciem znowu zaatakował.
CZYTASZ
Miraculum : Rodowy Klejnot - pamiętnik upadłej bohaterki
FanfictionCóż za oklepany motyw... Niczym nie wyróżniający się spośród tłumu osobnik przypadkiem staje się bohaterem, zaś jego życie wywraca się o całe sto osiemdziesiąt stopni w zaledwie jednym momencie. Ale to nie o mnie. Ja nigdy nie byłam przeciętnym szar...