*Aspen*
Przebierałam się i zmieniałam fryzurę już kilkakrotnie. Niestety, ale żadna ze stylizacji nie zdawała mi się należycie odpowiednia. Odziana obecnie w białą elegancką bluzkę i czarną spódniczkę wyglądałam, jakbym ubiegała się o posadę nastoletniej sekretarki. Ugh, najwyraźniej raz jeszcze będę musiała się przebrać. A może to kwestia włosów? Zostawiłam je rozpuszczone, choć może powinnam zrobić sobie koka? Nie. Wtedy tym bardziej będę wyglądała, jak sekretarka. Może warkocz? Tak, warkocz będzie dobry. Chwyciłam za szczotkę i po raz kolejny zabrałam się za układanie włosów.
- Zostaw już te włosy. Wyglądasz naprawdę ślicznie. Zresztą, póki co to tylko spotkanie z dyrektorem w sprawie przyjęcia cię do szkoły. - zagadnęło moje kwami. - Prawdziwa jazda zacznie się dopiero jutro, kiedy to przyjdzie ci zawalczyć o przyjaźń Biedronki i Czarnego Kota.
- Oj, no wiem... - jęknęłam, kryjąc twarz w dłoniach. Moje kwami miało rację. Spotkanie z dyrektorem to pikuś w porównaniu z tym, co czeka mnie, gdy do szkoły zostanę już przyjęta. W przeciwieństwie do wszystkich innych uczniów, ja nie idę się tam uczyć. Otrzymałam od ojca pierwszą w swoim życiu poważną misję. Ruszyć do szkoły, odnaleźć paryskich obrońców w ich cywilnych formach i zaskarbić sobie ich sympatię oraz zaufanie, a także oko mieć na swą nowopoznaną kuzynkę, Chloe. Niby nic, ale presja i tak zżerała mnie od środka. Jestem protestantem, a oni tradycjonalistami. Jeden fałszywy ruch i Biedronka wraz z Czarnym Kotem znienawidzą mnie na zawsze.
- Kochanie, powinniśmy już jechać. - tata zapukał we framugę drzwi, które nie wiedzieć nawet czemu, zostawiłam otwarte na oścież.
- Tak, tak, już kończę się szykować. - odchrząknęłam, siląc się na uśmiech. Taty to jednak ani trochę nie przekonało. Naprawdę, aż tak widać to, że jestem spięta?
- Zostawcie nas. - polecił naszym kwamim, a gdy te opuściły mój pokój, tata zamknął za nimi drzwi.
- Jeśli się parę minut spóźnimy, świat się nie zawali. Ostatecznie zawsze możemy pokonać trasę do szkoły w naszych kombinezonach. - ojciec oparł się plecami o ścianę tuż obok toaletki, przy której siedziałam.
- Stresujesz się? - to nie brzmiało, jak pytanie. Raczej stwierdzenie faktu. Ja z kolei nie miałam w zwyczaju kłamać, a już w szczególności swojemu tacie, dlatego też momentalnie spuściłam wzrok.
- No, bo... Co jeśli mi się nie uda? Jeśli jednak nie przekonam do siebie Biedronki i Czarnego Kota?
- Dlaczego miałoby ci się nie udać, myszko? Wiedziałaś przecież, jak postąpić z Chloe. I to znacznie lepiej, niż ja.
- No tak, ale to nie to samo. Chloe należy do naszej rodziny, a Biedronka i Czarny Kot oficjalnie są naszymi wrogami. Z nimi nie pójdzie już tak łatwo...
- Kochanie. Po cywilu, Biedronka, Czarny Kot i ich pomocnicy są nastolatkami takimi, jak ty. No, może za wyjątkiem Agresta. Zmierzam do tego, że tak długo, jak będziesz o tym pamiętać, nie zawalisz sprawy. A nawet jeśli tak się stanie, znajdziemy jakieś inne rozwiązanie.
- Obiecujesz? - spytałam nieśmiało. Jasne, że nie chciałam zawalać sprawy. Martwiło mnie jednak, że poczynienie pierwszego kroku ku odrestaurowania więzi dwóch wrogich sobie zakonów, a przede wszystkim odzyskanie szkatuły skradzionej memu pra pra dziadkowi lata temu, może okazać się znacznie trudniejsze od "cześć, jestem Aspen. Wiecie, że od teraz będziemy ze sobą w jednej klasie."
- Oczywiście, skarbie. - tata przytulił mnie do siebie, zapewniając też, że mamy wszystko pod kontrolą. I to mnie przekonało. Bo jeśli tata niemiałby wszystkiego pod kontrolą, to kto inny miałby mieć?
CZYTASZ
Miraculum : Rodowy Klejnot - pamiętnik upadłej bohaterki
FanfictieCóż za oklepany motyw... Niczym nie wyróżniający się spośród tłumu osobnik przypadkiem staje się bohaterem, zaś jego życie wywraca się o całe sto osiemdziesiąt stopni w zaledwie jednym momencie. Ale to nie o mnie. Ja nigdy nie byłam przeciętnym szar...