4. Kanony Wyjątkowości

41 3 1
                                    

*Chloe*

Mój plan był doskonały. Nie mogło mi się nie udać. Ruszyłam do podziemi, łapiąc tam najbliższy pociąg metra. Motorniczy przestraszył się, kiedy zobaczył mnie w środku. Ewidentnie nie oglądał wiadomości, kiedy to obwieszczałam światu o rozpoczęciu swej superbohaterskiej kariery. Jego strata.

- ŻĄDLIĆ! - przywołałam swoją moc, zmieniając bączek w pszczeli odwłok o możliwościach paraliżu. Motorniczy nie miał się jednak, czego obawiać. Pollen zarzekała się, że to nie boli. Nie myśląc wiele, dziabnęłam mężczyznę. Ten natychmiastowo zastygł, wciąż trzymając rękę na nastawniku jazdy. Zgodnie z moim planem, pociąg znacznie przyspieszył. Pasażerowie zaczęli krzyczeć, co napawało mnie satysfakcją. Ochh, będą mi tacy wdzięczni, kiedy ich uratuję.

- Bez paniki. Królowa Pszczół wkracza do akcji. Podziękujecie mi później. - Pollen wspominała mi, że miraculum daje mi nadludzką siłę fizyczną. Zatem zatrzymanie tego pociągu nie może być aż tak trudne. Wskoczyłam więc przed pędzącą maszynę i podjęłam próbę zatrzymania jej, zapierając się własnymi nogami. Pociąg jednak nie stawał. Zupełnie nie rozumiałam, dlaczego. Napierałam z całej siły, ale to nic nie dawało. Na domiar złego w tak kryzysowej sytuacji na dachu pociągu zjawili się Biedronka i Czarny Kot.

- Podać pomocną łapę? - a temu, jak zwykle zebrało się na żarty.

- Przestańcie się gapić, rozpraszacie mnie! - wyjęczałam z powodu wysiłku. I gdzie niby jest ta moja rzekoma super siła?

- To nie jest zabawa! Czarny Kocie, zwolnię pociąg, na ile dam radę, a ty go zatrzymasz. - zgodnie z tym, co powiedziała Biedronka, po paru chwilach pociąg faktycznie zwolnił. Przez myśl mi przeszło, że teraz wreszcie zdołam dokończyć swoją superbohaterską akcję. Niestety. Pociąg mimo to, wciąż pozostawał równie ciężki, co wcześniej. Jakby jeszcze tego było mało, przed oczyma naraz wyrosła mi laska Czarnego Kota. Już miałam zacząć krzyczeć, w ogóle nie gotowa na nadchodzący ból, kiedy czyjaś łapa wciągnęła mnie na dach. Moment później zorientowałam się, że właścicielem jej był sam Czarny Kot. Zanim zdecydowałam się mu podziękować, pociąg zatrzymał się, zaś superbohater podjął się pomocy pasażerom w opuszczeniu go. Postanowiłam skorzystać z obecności Nadji Chamag i zebrać oklaski za udaną akcję. Bądź, co bądź, to ja po nią zadzwoniłam.

- Witam, Nadjo. Zapewne chcesz w imieniu pasażerów oraz całej reszty paryżan podziękować mi za mój heroiczny czyn. Nie ma za co, to był drobiazg. Akurat tu byłam.

- Królowo Pszczół, to twoja sprawka! - wykrzyknęła moja idolka, podbiegając do nas. Achh, lepiej być nie mogło.

- Och, Biedronko, aleś ty skromna. Przecież mi pomagałaś. Ochh, jakie to niesamowite. Jesteśmy drużyną! - w tamtej chwili miałam ochotę fruwać ze szczęścia. Nie spodziewałam się, że nakrapiana bohaterka tak szybko ostudzi mój zapał.

- To ty obezwładniłaś motorniczego, przyznaj się! Użyłaś swojej mocy, by stworzyć tę sytuację, tylko po to, by dobrze wypaść!

- Co za różnica? Przecież ich uratowaliśmy. - naprawdę nie rozumiałam, dlaczego Biedronka robiła z tego takie wielkie halo. Jesteśmy od ratowania ludzi i ludzie zostali uratowani. Bez znaczenia, kto ich naraził. Sądziłam, że pasażerowie metra stwierdzą podobnie, a jednak oberwałam od nich oburzeniem oraz zdenerwowanymi spojrzeniami.

- Absolutnie nieodpowiedzialne. - skomentowała jakaś nieznana mi kobieta, ale to jednak słowami Nadji przejęłam się najbardziej.

- Królowo Pszczół, a raczej Chloe Bourgeois, mamy połączenie z twoją mamą Audrey Bourgeois. Audrey, czy chcesz coś powiedzieć na żywo, na antenie?

Miraculum : Rodowy Klejnot - pamiętnik upadłej bohaterkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz