Natan patrzył jak dość niska dziewczyna rozgląda się uważnie, a następnie wychyla poza balustradę balkonu. Nie był pewien czy dobrze interpretuje sytuację, ale ta kobieta chyba była skłonna spróbować zejść na dół po drewnianej kracie, jaką zainstalowano pod balkonem.
Ciężar dzisiejszego dnia sprawił, że chciał przespacerować się pośród swojego ogrodu, gdy słońce powoli chowało się za horyzontem. Wiedział, że powinien teraz rozmawiać z Calvią Venest, która znajdowała się w królewskich komnatach. Nie potrafił jednak zebrać swoich myśli na tyle, by przygotować się na to spotkanie. Miał wrażenie, że jakkolwiek nie przedstawi tej sytuacji, kobieta go znienawidzi. Nie spodziewał się jednak, że spróbuje ona uciec już w ciągu pierwszych dziesięciu minut swojego pobytu na zamku.
Dziewczyna spojrzała za siebie i przełożyła nogę przez balustradę. Książę stał wpatrzony w jej postać, śledząc jej ruchy. Nie był pewien czy drewno ją utrzyma.
Kobieta zamarła z jedną nogą przerzuconą już na drugą stronę balustrady balkonu. Przez moment książę był pewien, że dziewczyna stchórzy i wróci z powrotem na kamienny, pewny grunt, ale ta przełożyła swoją drugą stopę ponad kamienny murek z zamiarem przesuwania się w dół.
Natan poczuł nagły przypływ adrenaliny. Zdał sobie sprawę, że strażnicy, którzy patrolują ogród mogą źle zinterpretować sytuację i uznać, że dziewczyna wcale nie ucieka z komnat królewskich, a próbuje się do nich zakraść. Jeżeli ktoś ją teraz zobaczy to może ją skrzywdzić działając w impulsie. Nie wszyscy strażnicy zostali poinformowani o jej przyjeździe na zamek.
Zaczął biec w jej kierunku, próbując jak najszybciej znaleźć się w pobliżu jej chwiejącego się ciała.
- Uważaj na siebie! Wracaj na górę! – Zawołał, bojąc się, że ściga się z czasem. Nie był pewien czy obchód o zachodzie już się zaczął.
Z rozpaczą zauważył, że dziewczyna w odpowiedzi na jego słowa zaczyna się chwiać jeszcze bardziej na drewnianej konstrukcji, a następnie puszcza swoje jedyne oparcie dla rąk. Zaklął w myślach i przyśpieszył, widząc jak jej ciało ląduje pośrodku krzewów różanych. Miał nadzieje, że te choć trochę złagodziły upadek. Bał się jednak, że kolce mogły poranić odsłoniętą skórę dziewczyny.
- Nic ci nie jest? – Zapytał, kucając koło krzewu z białymi kwiatami. Dziewczyna wyglądała na zdezorientowaną, ale jej twarz nie była wykrzywiona w wyrazie bólu. Odetchnął głębiej, mając nadzieję, że to oznacza, że dziewczyna nie złamała sobie żadnej kości.
Kobieta w końcu spojrzała na niego a jej źrenice rozszerzyły się. Próbowała wstać, podpierając się na dłoniach, ale wtedy syknęła z bólu. Spojrzała na swoje dłonie i zaczęła się trząść. Natan patrzył jak dziewczyna z wyrazem przerażenia na twarzy ogląda swoje poranione ręce i przerwaną tkankę po kontakcie z kolczastym krzewem. Gęsta, szkarłatna krew błyszczała na jej skórze, wyglądając jak drobne koraliki z barwionego szkła.
Książę wyciągnął rękę w jej kierunku – Pomogę ci wstać – zaproponował, ale dziewczyna z przerażeniem patrzyła na jego postać, a następnie spróbowała się od niego odsunąć. Nie był pewien tego co się dzieje.
- Odejdź. Nie rób mi krzywdy – powiedziała dziewczyna łamiącym się głosem. Natan nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ta kobieta, wraz z jej rudymi włosami wygląda teraz jak lis złapany w sidła.
- Nie zrobię ci krzywdy – powiedział, próbując zabrzmieć przyjaźnie. – Czy coś ci się stało?
Zielone oczy dziewczyny badały uważnie jego ciało. Wciąż wyglądała na przerażoną. Drżała i próbowała ukryć przed nim swoje ręce.
CZYTASZ
Śmiertelna Królowa - WERSJA POPRAWIONA
VampireSerania, stolica państwa Ivecta, w którym władzę od lat dzierży wampirza dynastia. Gdy poprzedni król niespodziewanie umiera tron ma przejąć jego młody i niedoświadczony syn. Konflikt między wampirami a ludźmi nasila się. Matriarchalne społeczeństw...