Rozdział 12

103 13 15
                                    

Błękitne oczy księcia śledziły ruchy służących, którzy układali na stole przed nim kolejne porcje warzyw, mięsa i pieczywa. Poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku na widok dodatkowych nakryć stołu. Zazwyczaj jadł posiłek wraz z Dymitrem we dwójkę. Często towarzyszył im ktoś z jego dworu, ale nie było to zasadą. Tego wieczoru jednak, miała dołączyć do nich Calvia, a także i jego ciotka, która nie omieszkała poinformować go z samego rana, że chce zacząć uczestniczyć w rodzinnych posiłkach. Wiedział, że było to spowodowane faktem iż dowiedziała się ona o przygotowywanym akcie przedmałżeńskim.

Westchnął w duchu, żegnając się z jedną z nielicznych chwil wytchnienia na jakie mógł zawsze liczyć w ciągu dnia.

Jadalnia była pomieszczeniem, które umiejscowione było we wnęce Sali Księżycowej pod obszernym balkonem. To właśnie z jadalni można było wyjść na schowany dziedziniec we wnętrzu budowli i zazwyczaj w sezonie letnim pozwalano sobie otworzyć szeroko drzwi na niego prowadzące, tak, by zapach kwiatów wpadał do sali. Po drugiej zaś stronie pomieszczenia znajdowały się grube, granatowe zasłony, zazwyczaj zaciągnięte, tak, by odgradzać główną salę od jadalni. Teraz jednak pomieszczenie było odsłonięte, a Natan czuł się nieswojo patrząc na ogromną, pustą salę rozciągającą się przed nim. Miał wrażenie, że jest obserwowany.

Służąca w szarym uniformie spojrzała na niego ukradkiem. Udał, że nie zauważył jej wzroku. Wiedział, że nie wypadało mu być tu tak wcześnie i jako pretendent do tronu powinien przybyć na kolację ostatni. Czuł jednak, że potrzebuje mieć kontrolę nad sytuacją. Myślał, że widok tej sali przed przybyciem kobiet pozwoli mu poczuć się lepiej.

Nie stało się tak.

Natan miał wrażenie, że cały czas sam siebie oszukuje, wmawiając sobie, że większa kontrola nad sytuacją przyniesie mu ukojenie, podczas gdy gdzieś głęboko czuł, że próba zapanowania nad każdym aspektem swojego życia jedynie go wykańcza.

- Optymizm aż z ciebie tryska – skwitował Dymitr, kładąc rękę na jego ramieniu i wyrywając go z letargu.

Natan nawet nie zauważył kiedy kuzyn do niego podszedł. Jego srebrne oczy lśniły figlarnie, a usta rozciągnięte były w szerokim uśmiechu.

- Nie cieszysz się na to rodzinne spotkanie? – zapytał, siadając o jedno krzesło dalej od niego.

Zazwyczaj Dymitr siadał obok kuzyna, jednak teraz Calvia formalnie była już narzeczoną księcia, więc to ona powinna zasiąść po jego prawej stronie. Kiedy zaś stanie się królową zajmie obecne miejsce Natana przy stole.

- Jestem zachwycony – odpowiedział, wzdychając głęboko i odchylając się na krześle do tyłu.

Od kilku dni jego głowę przepełniały wątpliwości. Czuł się wykończony. Nie miał ochoty jeść w otoczeniu ciotki, która chciała wykraść koronę z jego rąk oraz przy kobiecie, którą zaszantażował, by wzięła z nim ślub.

- Natan, rozchmurz się trochę. Przecież cię w tym samego nie zostawię. Jesteśmy w tej sytuacji razem – powiedział Dymitr, nachylając się. - Uwierz mi, że z radością kopnę Imdis pod stołem, jeżeli ośmieli się powiedzieć za dużo.

Natan posłał mu blady uśmiech i poprawił się na krześle.

Chwilę milczeli, a następnie wstali, kiedy zobaczyli, że Calvia, prowadzona przez Melisę, zmierza w ich kierunku.

- Widzę, że dobrana z was para – powiedział szeptem Dymitr, kiedy zauważył zacięty wyraz na twarzy dziewczyny.

- Nie wiem które z nas nie chce tu być bardziej – odpowiedział mu, również szeptem, Natan.

Śmiertelna Królowa - WERSJA POPRAWIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz