Rozdział 1

412 30 14
                                    

Promienie słońca odbijały blask biżuterii i kryształów, które w zdobionych szkatułkach piętrzyły się na marmurowej posadzce. Wielka, jasna sala wypełniona była odgłosami krótkich poleceń i kroków, z których jedne zdawały się wybijać ten sam rytm od dobrych kilkunastu minut. Ubrany w wysokie buty z czarnej, cienkiej skóry wampir przechadzał się po pomieszczeniu co jakiś czas nadzorując kolejne, wnoszone do sali przedmioty. Na jego umięśnionych nogach znajdowały się wąskie, ciemne spodnie, zaznaczone szerokim pasem z srebrną klamrą. Górę ciała wampira ozdabiała ciemna koszula z drobnymi haftami wijącymi się wokół kołnierza, mankietów i dekoltu.

Wampir nie zwracał uwagi na wymijające go osoby, które wymieniały między sobą znaczące spojrzenia. Miał wrażenie, że chaotycznie formujące się myśli w jego głowie krzyczą. Nie potrafił się skupić na żadnej z nich. Każda walczyła o uwagę, pragnąc dręczyć jego zmęczony umysł.

Jego wzrok znów skierował się na kufry, które służba wnosiła do wnętrza pałacu. Wiedział, że nie powinien poświęcać im tak wiele swojej uwagi w obecnej sytuacji, ale nie potrafił nie kalkulować ilości sukien, kosztowności, zastaw i kosmetyków, które służba jego ciotki wnosiła najpierw do Sali Księżycowej, a następnie próbowała przetransportować przez schody do obszarów mieszkalnych. Tych rzeczy było stanowczo zbyt dużo by nazwać wizytę Imdis zwykłymi, krótkimi odwiedzinami.

Natan poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń.

- Za dużo myślisz - usłyszał.

Odwrócił powoli wzrok od drewnianych kufrów i przenoszących je służących, a następie spojrzał na Dymitra. Jego kuzyn uśmiechnął się do niego zachęcająco, a następnie podał mu puchar z winem.

- Ciężko jest przestać myśleć, kiedy wszystko wymyka się spod kontroli – odpowiedział, przyjmując naczynie.

- Myślałem, że przyłapałem cię na odpoczynku od pracy – odpowiedział Dymitr rozglądając się po obszernym wnętrzu. – Przydałaby ci się przerwa Natan.

Książę uśmiechnął się gorzko.

- Właściwie to mam pełno pracy, ale Raxon ma teraz jakieś spotkanie, więc korzystam z chwili wolności.

- Coś związanego ze szlakami kupieckimi? – zapytał Dymitr, wiedząc, że Raxon od tygodnia obsesyjnie załatwia sprawy związane z zablokowanymi dostawami przypraw z południa. Czuł, że wpływ na jego zaangażowanie ma fakt iż sam był fanem pikantnej kuchni.

- Nie tym razem. Jak zawsze chodzi o wojsko, pewnie wiesz, że wciąż mamy braki w tym sektorze.

Dymitr przestał się uśmiechać i nerwowo potarł czoło.

- Słuchaj Natan – zaczął a następie dodał zniżając głos - możemy porozmawiać? – Następnie delikatnie kiwnął głową w kierunku prywatnych kwater królewskich. Jego oczy świdrowały Natana, sugerując, że ich właściciel chce poruszyć jakiś delikatny temat.

Wampir chwilę przyglądał się swojemu kuzynowi, teraz nienaturalnie poważnemu, a następnie powoli skinął głową i ruszył za Dymitrem w kierunku swoich i jego kwater.

Po kilku minutach marszu znaleźli się w komnatach utrzymanych w tonacjach ciemnego drewna, czerwieni i srebra. Dymitr spojrzał na swojego kuzyna, który niechętnie usiadł na skraju sofy i czekał na to co ma do powiedzenia jego rozmówca.

- Lord Vilder pisz... - zaczął, ale przerwał gdy zobaczył, że Natan przykłada dłonie do swoich skroni.

- Nie mów mi nawet, że ten stary pijak wymaga kolejnych sił zbrojnych chroniących jego ziem. – Niebieskie oczy Natana płonęły frustracją.

Śmiertelna Królowa - WERSJA POPRAWIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz