Rozdział 5

158 19 7
                                    

Calvia wciskała do worka wszystko co znalazło się w zasięgu jej dłoni, gdy nerwowo biegała po domu. Pakowała się w pośpiechu. Wiedziała, że wampiry ją znajdą, dopadną, a następnie ukażą w jakiś podły sposób, którego nie chciała sobie nawet wyobrażać.

Trzy czyste, ale zniszczone sukienki, mydło, drewniana szczotka, stary zielnik jej ojca, kilkanaście miedziaków, masa ziół i trochę bielizny. To był cały dobytek, który posiadała. Postanowiła, że ucieknie, opuści Seranię i znajdzie prace w innym mieście. Spróbuje ukryć piętno jakie dziś na niej się pojawiło. Nie mogła zostać w stolicy ani chwili dłużej niż było to konieczne.

Wzięła kolejny urywany wdech i rozejrzała się po ciasnym wnętrzu jej domu. Drewniane meble były porozrzucane, a na podłodze leżało wiele składników alchemicznych, które Calvia musiała odrzucić, by zmieścić potrzebniejsze przedmioty w worku. Serce dziewczyny ścisnęło się kiedy patrzyła na bałagan jaki musi po sobie pozostawić. Nie chciała opuszczać tego domu. Był jej. Należał przed laty do jej ojca i matki, a teraz przez jej niepohamowane emocje będzie musiała pozostawić go bez opieki.

Pokręciła głową gwałtownie, by odegnać niepotrzebne jej teraz uczucia. Przebiegła prze izbę i chwyciła koc. Na pewno będzie dla niej nieocenionym skarbem, gdyby przyszło jej spać na dworze.

Stanęła w miejscu i zarzuciła sobie worek ze swoim dobytkiem na plecy. Miała wrażenie, że w jej domu jeszcze nigdy nie było tak cicho i tak pusto jak teraz. Wiedziała, że musi wyjść z budynku i jak najszybciej opuścić miasto, ale lęk zdawał się trzymać ją za kostki u nóg, nie pozwalając wykonać kolejnych kroków w kierunku drzwi.

Co się stanie jeżeli na szlaku dopadną ją wampiry? Będzie samotną, młodą dziewczyną na pustym trakcie. Czy ją wykorzystają? Zmuszą do bycia ich niewolnicą? Co jeżeli nie uda jej się stworzyć specyfiku hamującego menstruację i zacznie miesiączkować? Czy wampiry będą w stanie wyśledzić ją po zapachu krwi?

Ręce jej się trzęsły. Starała się opanować wizje, które męczyły jej umysł. Powinna już iść. Tu nie spotka jej nic dobrego. Nieznane może nieść nie tylko ból, ale i nadzieję. Musi w to uwierzyć.

Zaczęła iść w kierunku drzwi. W momencie gdy wyciągnęła swoją dłoń, by nacisnąć klamkę, usłyszała dźwięk, który ją sparaliżował.

Ktoś pukał do drzwi.

Przyszli po nią. Jest za późno. Odrzuciła worek z dobytkiem na ziemię i zaczęła biec w kierunku przeciwnej ściany pokoju. Był tam świetlik pełniący funkcję okna. Musi nim wyjść na zewnątrz. Musi im uciec, by mieć nadzieję na przeżycie.

Drzwi delikatnie otwarły się w momencie, gdy próbowała podskoczyć do wąskiego otworu, który umiejscowiony był dość wysoko.

- Dobry dzień – usłyszała jakiś ciepły, spokojny głos. – Czy mam do czynienia z panną Calvią Venest?

Calvia powoli odwróciła się zrozpaczona, zdając sobie sprawę, że nie jest w stanie podciągnąć się do wysokości okna. Jej nogi drżały. Bała się.

W progu jej domu stał wampir. Miał bladą, wręcz białą skórę i lekko zaostrzone uszy. Był ubrany w granatowy uniform ze srebrnymi wykończeniami. Na jego brązowych włosach znajdował się kapelusz z szerokim rondem i białym piórem. Na jego płaszczu dostrzegła herb królewski.

- Droga pani – zaczął wampir z wyrazem lekkiego zaniepokojenia na twarzy – czy coś się stało? Czy mam przed sobą pannę Venest? – powtórzył.

Calvia zastanawiała się czy powinna grać głupią. Czy powinna mu odpowiedzieć, że wcale nie jest Calvią? Słyszała kiedyś plotkę, że wampiry są w stanie wyczuć, gdy ludzie mówią prawdę. Co jej zrobią jeżeli skłamie? Bała się zaryzykować.

Śmiertelna Królowa - WERSJA POPRAWIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz