Witam Was w drugim rozdziale TGO☀️
Wiem, wiem... Troszkę czekaliście, ale zrobię wszystko, żeby rozdziały pojawiały się częściej!☀️
Mała informacja!
Zmieniam miejsce z San Francisco na hrabstwo Monterey! Pierwszy rozdział nie ma jeszcze wprowadzonych zmian, ale na papierze będą☀️
Miejcie też na uwadze, że te rozdziały są surowe. Jeśli pojawi się jakiś błąd dajcie znać w komentarzu! Sprawdzam te rozdziały kilka razy, ale nadal może mi coś umknąć☀️
Zdawajcie relacje na hasztagu na Twitterze #thegoldenone ☀️
A teraz zapraszam Was do świata tych dwóch słoneczek...
Aurelia
Nienawidziłam piasku. Strzepywałam cały czas małe ziarenka ze swoich nóg, ale to nie miało żadnego sensu, bo znajdywałam się na ogromnej plaży, a tu tego dziadostwa była masa. Lubiłam tu być, więc zagryzłam zęby i próbowałam znaleźć coś, co pozwoli mi zlekceważyć to przeokropne uczucie, łaskoczącego piasku. Plaża Carmel River State Beach jest jedną z najpopularniejszych w hrabstwie Monterey. Zaczął się lipiec, a to sezon dla turystów. Gdzie nie odwróciłam głowy, tam widziałam tłumy ludzi. Jedni grali we frisbee inni w siatkę plażową, a jeszcze inni surfowali po falach. Oczywiście nie brakowało też wczasowiczów, którzy przyszli specjalnie tu, by zrobić sobie zdjęcie na tle malowniczego widoku oceanu wraz z cyprysami. Rozumiałam ich, bo z mojej perspektywy wyglądało to przepięknie. Sama mam kilka fotek na jego tle. Teraz jedynie przychodziłam tu z przyjaciółmi i patrzyłam, jak kąpią się w oceanie. Wyciągnęłam z mojej wiklinowej torebki polaroida, by zrobić im zdjęcie. Przymrużyłam oko i przysunęłam je do wizjera i nacisnęłam guzik. Małe kwadratowe zdjęcie wysunęło się urządzenia, od razu wsunęłam je między strony mojej książki. W moim kierunku szedł Conrad, wiedziałam, co zaraz zrobi, więc jak poparzona podniosłam się i wyciągnęłam w jego stronę dłoń. Miałam szczerą nadzieję, że to go powstrzyma. Zawsze to samo...
– Nie, proszę... – jęknęłam błagalnie, lecz mój brat się nie zatrzymywał. – Będzie mi zimno! – Zaczęłam się wycofywać. – Roosevelt! – krzyknęłam, ale to pogłębiło cwaniacki uśmiech na jego twarzy. – Kretyn!
Rzuciłam się do biegu, ale piasek skutecznie mi przeszkadzał w ucieczce. Spowalniał mnie, a Conrad był szybszy ode mnie. Nie poddawałam się do końca. Przebiegałam między rozłożonymi kocami innych plażowiczów i posyłałam im przepraszające spojrzenia. Mijałam grupki rówieśników, które w momencie mojego mijania ich, zatrzymywali się, by popatrzeć, jak uciekam przed Conradem. To była naprawdę świetna rozrywka. Byłam pewna, że jeszcze kilka sekund, a ramiona mojego brata mnie otoczą... I tak się stało, a ja pisnęłam w chwili, gdy jego mokra skóra zetknęła się z moją. Uniósł mnie do góry i zaczął iść ze mną w kierunku wody.
– Nie! Nie! Słyszysz?!– wrzeszczałam, próbując się wyrwać z jego objęć. – Conrad, błagam!
Roześmiał się głośno, w jego głosie wyczuwalna była lekka chrypka.
– Nie bądź taka sztywna słonko – odparł rozbawionym tonem. – To tylko woda.
Miałam straszliwą ochotę go ugryźć, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. Mojego brata jeszcze bardziej, by to sprowokowało i zadbałby o to, żeby nie pozostawić na mnie suchej nitki. Nie chciałam też poddać się bez walki, ale na to było już za późno. Rzucił się w taflę wody ze mną w swoich ramionach. Nagły chłód wywołał we mnie szok, gęsia skóra rozlała się po całym moim ciele. Pod wodą byliśmy kilka sekund, a kiedy wynurzył nas na powierzchnię, jego twarz ozdobił satysfakcjonujący uśmiech. Dupek. Otoczyłam się ramionami, mając nadzieję, że to choć trochę mnie ogrzeje.
CZYTASZ
The Golden One
Storie d'amoreHistoria Isaaca Warrena z serii ,,Hellish'' Niedługo pojawi się opis