Witam Was w dziewiątym rozdziale TGO☀️
Tak wyjątkowo nie w środę hehe :D Ale spokojnie w środę rozdział będzie!
Mała informacja!
Miejcie na uwadze, że te rozdziały są surowe. Jeśli pojawi się jakiś błąd dajcie znać w komentarzu! Sprawdzam te rozdziały kilka razy, ale nadal może mi coś umknąć☀️
Zdawajcie relacje na hasztagu na Twitterze #thegoldenone ☀️
Będzie mi niezmiernie miło, jak będziecie komentować na bieżąco rozdział. Wattpad jest tym magicznym miejscem, gdzie komentarze sprawiają, że wracam do czasów, gdy zaczynałam publikować tu pierwsze rozdziały ☀️
Miłego rozdziału!
Aurelia
Musiałam, jak najszybciej wyjść z wody. To palące uczucie, rozlewało się po moim ciele w zatrważającym tempie. Nie miałam pojęcia, jak on to robił, ale delikatny dotyk jego dłoni, sprawił, że straciłam zmysły – po raz kolejny. W całym swoim życiu nigdy nie odczuwałam w ten sposób... Zostawiłam deskę na brzegu i nie oglądając się za siebie, ruszyłam prosto w stronę samochodu. Po drodze zgarnęłam moje trampki i dresy.
– Gdzie idziesz? – Krzyczał za mną.
Cała wrzałam i nie potrafiłam uspokoić swojego serca, które waliło, jak szalone. Co się ze mną do cholery działo? Zatrzymałam się na chwilę, by wziąć głęboki wdech, przymknęłam też powieki, by odciąć się na kilka sekund od całego świata. Ale, gdy to zrobiłam, zobaczyłam go... Te zielone tęczówki, które się we mnie wpatrywały, mokre blond włosy, opadające na jego czoło i skronie oraz ten uśmiech.
– Oszaleję zaraz – wydukałam pod nosem.
– Oszalejesz? – Tembr jego głosu rozległ się tuż obok mnie. – Mam coś z tym wspólnego?
I to jeszcze, nie wiesz, jak wiele...
– Odwiedziesz mnie? – spytałam.
Nie odwróciłam się w jego stronę, ale to on wyszedł naprzeciw mnie. Nie mogłam udawać, że go nie było, przede mną. Uniosłam wzrok na niego, a on uśmiechał się w moim kierunku. Mokre włosy delikatnie opadały na jego oczy, a kropelki wody skapywały na nagą klatkę piersiową. Widziałam go tak, jak w swoich myślach. Boże, dlaczego to wprawiało mnie w takie osłupienie – a raczej on.
– Coś się stało? – dopytywał.
Potrząsnęłam głową i zamrugałam kilkukrotnie.
– Nie, po prostu zapomniałam, że obiecałam pomóc babci – skłamałam.
Nie wyglądał, jakby mi wierzył. Uśmieszek na jego twarzy, świadczył o tym, że doskonale mnie prześwietlił. Isaac pokiwał głową i zrobił krok w moją stronę. Wciągnęłam powietrze, przez nos i zacisnęłam wargi.
– Czyli moje dłonie na twojej talii, nie mają z tym nic wspólnego.
– Nie. – Nie brzmiałam przekonująco.
– Jak dobrze, że ci nie wierzę. – Było gorzej, niż myślałam. – Przepraszam – wypalił nagle. – Nie chciałem wprawić cię w dyskomfort.
– Ty... Znaczy... Nie – jąkałam się i wychodziłam na kretynkę.
Chłopak jeszcze bardziej zbliżył się do mnie, a zapach, który się wokół niego roztaczał, był orzeźwiający i delikatnie gryzł mnie w nozdrza.