Kamienny, sekretny pokój przywodził na myśl krótki, lecz szeroki korytarzyk, którego koniec przekształcał się w sporych rozmiarów pomieszczenie. Jego prawa ściana była równa ze ścianą przejścia. Znajdowały się na niej zaniedbane regały z licznymi buteleczkami i flakonikami. Sala z kolei wyłaniała się przerywając lewą stronę korytarza. Pieśniarz szedł niepewnym krokiem na przód. Na samym końcu dużego pomieszczenia widoczne w półmroku stały się stoły elchemiczne za sprawą leżącej na podłodze pochodni. Tuż obok niej Eryk dostrzegł niewyraźny przedmiot, być może stertę ubrań i czerwoną kałużę. To musiała być krew. Im dalej się posuwał tym większa część sali wyłaniała się zza rogu. Mężczyzna widział kawałek dalej na podłodze sięgające do kolan przedmioty o owalnym kształcie. Zdawały się mieć zielonkawą barwę.
Gdy już dochodził do końca korytarzyka coraz jaśniejsze stawało się to, iż leżąca koło pochodni sterta ubrań to w rzeczywistości ludzkie ciało. Znieruchomiał na chwilę. To nie mógł być ktoś, kto zmarł dawno temu. Widać było skórę i ciemne włosy. Przełknął ślinę i spojrzał za siebie. Ciemność. Serce zabiło mocniej. Znów zmienił kierunek wzroku na ludzką sylwetkę. Postawił niepewnie kilka kroków, aż zorientował się, że parzy na Vernę. Zerwał się nagle i padł kolanami na mokrą z krwi i wody podłogę. Postawił na ziemi lampę. Przyłożył dwa palce do szyi. Miała słaby puls. Skupił wzrok na ciele kobiety. Pochodnia zasyczała od wilgotnej podłogi i na moment przygasła. Eryk dostrzegł mimo to, że jej prawy bark ma wąską, lecz kilkucentymetrową ranę. Delikatnie przesunął rękę towarzyszki w górę. Rana była po obu stronach ręki, oraz druga znajdowała się pod pachą i z obu wciąż sączyła się powoli krew.
- Cholera... może mieć przebite płuco. - Poklepał ją po policzku. - Verna? Verna!Kobieta nie zareagowała. Ściągnął szybko jej futro, oraz sweter. Jej ciało było ciężkie i wiotkie. Nie miał wyjścia. Rozerwał jej havolinową bluzkę, tak, aby zrobić z niej dwa bandaże. Verna była od pasa w górę całkowicie naga. Potrząsnął głową.
- Potrzebny jest alkohol - wyszeptał wstając na nogi, po czym zbliżył się do regałów z buteleczkami. Były podpisane nowolotańskimi nazwami, ale nie to nie uproszczona wersja tego języka - stosowana jako międzynarodowy. Była to prawdziwa odmiana nowolotańskiego - mowa uczonych. Nie znał zbyt wielu nazw leków, substancji i składników. Pokierował się, więc skojarzeniami. Nebilis Nakta, Alaria Veneferis Seduella (Oleus) i cała masa innych nazw. Nic mu nie mówiły. Przeczesywał je szybko i niezdarnie. Niektóre musiał obracać, by odczytać plakietkę. Jedna, lub dwie spadły na ziemię i się potłukły. Fiolki były pokryte grubym kurzem. Większość z nich miała ciemną barwę. Nie widać było co znajduje się w środku. Tusz na większości plakietek stał się nieczytelny. Przez chwilę pomyślał o Onri, ale nie wiedział, czy owocowy trunek można użyć na rany.
- No dalej! Na pewno słyszałem gdzieś jakąś nazwę. Jakiś lek, alkohol, cokolwiek takiego musi tu być! Przypomnij sobie! - darł się na głos do samego siebie. - Mam!Spojrzał na trzymaną w dłoni buteleczkę. „Fluidea Koholid" - koholid brzmi jak alkohol po nowolotańsku, czyli kohol, ale równie dobrze może być trucizną. Odkorkował buteleczkę i nawet nie przykładając nosa mimowolnie go odrzuciło. Pachniało jak tani trunek. Bardzo mocny, tani trunek. Podbiegł do kobiety i zaczął polewać wszystkie rany. Odłożył fiolkę i czym prędzej zawiązał bark po obu stronach. Następnie zawiązał bandaż przez całą klatkę piersiową tak, by zatamować krwawienie pod pachą. Kiedy skończył położył na jej ciele futro. I zaczął klepać jej policzki tym razem mocniej powtarzając w kółko imię dziewczyny. Przyłożył ucho do ust. Ledwie wyczuwalny oddech. Sageruna, matka Nagevir uczyła go sztucznego oddychania, ale czy w tej sytuacji to mogło pomóc? Do tej pory ćwiczył tylko na swej żonie. Nigdy nie czuł warg innej kobiety. Przełknął ślinę i potarł wilgotne z potu czoło. Musiał to zrobić. Przynajmniej spróbować. Nie mógł zostawić jej na śmierć, a każda chwila ją do niej zbliżała.
CZYTASZ
Rezydencja Obłędu (Psychoza Vandi)
HorrorStraumatyzowany bard podejmuje się desperackiej walki o życie chorej żony. Aby zdobyć pieniądze na jej leczenie, wkracza do świata przestępczego - grupy bandytów planujących włamanie do opuszczonej rezydencji. Nikt z nich nie zdaje sobie jednak spra...