Pomieszczenie zdawało się małe, lecz i tak było w stanie pomieścić sporą liczbę osób. Przy biurku siedział blondyn z zadbaną fryzurą sięgającą ramion. To bez wątpienia musiał być Ulfryk. Jego czerwona koszula emanowała klasą i pieniędzmi, których z całą pewnością miał dużo, co zresztą potwierdzały stosy miedziaków na biurkowym blacie leżące tuż obok stert dokumentów i świec. Mężczyzna był gładko ogolony, lecz miał artystyczny wąsik zawinięty nieco w górę. Na biurku siedziała też dziewczyna w poszarpanej beżowej koszuli i ciemno brązowych spodniach. Od razu rzuciły się w oczy jej jasnobrązowe włosy zaczesane na bok z wygolonym jednym bokiem. Bawiła się nożem i uśmiechała na bok obserwując z uniesioną lewą brwią przybysza. Za biurkiem przy ścianie znajdowały się regały, oraz jedna para drzwi. Poza nimi w pomieszczeniu była też Ulda i kilku innych zbirów, a po lewej stronie od Eryka przywiązany do krzesła z workiem na głowie mężczyzna. Między Erykiem, a biurkiem znajdowała się kałuża krwi.
- Wybacz za bałagan. Mamy tu dziś wiele pracy, zaiste - rzekł uśmiechnięty Ulfryk. Wyglądał przyjaźnie. Bardzo przyjaźnie, lecz chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że to tylko pozory. - Proszę usiądź.
- Dziękuję, panie Ulfryku za przyjęcie mnie.Kobieta siedząca obok na tym samym biurku nie odrywała od Eryka wzroku. Wierciła go swoim spojrzeniem.
- Okłamałeś Uldę, a tym samym mnie. Nie ładnie. - Pokiwał palcem szef bandy tak, jak zwykle robią to rodzice do dzieci. - Ci, którzy mnie okłamują... giną.
- Ja... przepraszam. Musiałem się z panem spotkać.
- Ale pomogłeś mojej kelnerce, a zarazem asystentce. I co mam z tobą zrobić, hmm? - Zaczął błądzić chaotycznie wzrokiem po pomieszczeniu. - Powiedzmy, że w zamian przeżyjesz to spotkanie, pomimo twojego... kłamstewka, ale raczej nie wyjdziesz stąd w jednym kawałku. Chyba, że twoja oferta będzie dość interesująca.
- Dziękuję, mości panie.
- Widzisz Syg? I to się nazywa kultura i dobre wychowanie. - Mężczyzna spojrzał na kelnerkę. - Ulda? Nie stój tak. Umyj tę plamę krwi, proszę.
- Się robi, szefie. - Po czym opuściła pomieszczenie zapewne udając się po szmaty.
- Taki przystojniutki. Taka gładziutka cera jak u jakiego młodziutkiego jergowskiego syna - powiedziała siedząca na biurku dziewczyna. - I te bursztynowe oczy. Ale bym go ujechała.
Eryk zakrztusił się śliną słysząc te słowa. Ona nie zdawała się być prostytutką. Dlaczego mówi takie rzeczy? Czyżby wszystkie kobiety tutaj umówiły się, by w ten sposób szydzić z jego urody? Może i miał gładką cerę, może i nawet jak książę, tak jak powiedziała, lecz... na pewno nie był przystojny.
Kobieta wciąż nie odrywała od niego brązowych oczu, przyłożyła do ust sztylet i polizała nieostrą stronę od samego dołu do samej góry.
- Verna. Uspokój swoje popędy.
- Ale szefie...
- Powiedziałem. Nie ma na to czasu.
- Oh... Tak jest - odpowiedziała zrezygnowana marszcząc brwi.
- Proszę wybaczyć. Nie wszyscy w tym pomieszczeniu potrafią nad sobą panować. Ale cóż mógłbym rzec. W tym zawodzie tacy pracownicy się przydają. - Rozejrzał się. - A więc... widzisz tę kartkę?Eryk spojrzał na papier leżący na biurku. W między czasie Ulda wróciła z wiadrem wypełnionym wodą, oraz sporą ilością szmat, poczym zaczęła wycierać największą z plam krwi.
- Tak.
- To wszystkie istotne informacje na twój temat. Król Harald Gruby ma całą szufladę. A ty masz jedną kartkę. A dokładniej jedną stronę. Nie całą.Czy to było wszystko na jego temat? Wszystko co istotne w jego życiu mieściło się na niecałej stronie jednej kartki? A może Ulfryk robił to specjalnie. Chciał pokazać chłopakowi, że jest mały i nieistotny? Ruch duchologiczny.
- Eryk Erdanenzonyr. Mówi, że jest pieśniarzem, ale nikt nie słyszał żeby śpiewał. Ups. To chyba po twoim dzisiejszym wystąpieniu trzeba poprawić i napisać, że jest fatalnym pieśniarzem.Skąd on wiedział? Przecież grał niecałą godzinę temu!
- Ofiara losu - napisano wielkimi literami. Na jego oczach zgwałcili i zabili matkę, gdy miał sześć lat. Lista osób, które to zrobiły, a potem wzmianka, że ojciec to Ventaer, który zapłodnił matkę, po czym wyruszył i tyle go widziano. Erdan pochodził z Neurii... oh nie widziałeś? - Zaśmiał się. - Eryk ma półrocznego syna i żonę, która w zasadzie jest jego przyszywaną siostrą.
- Żonę? Eh... cholera... - mruknęła pod nosem Verna.
- To nie tak! Ja w zasadzie... ja nigdy nie uważałem jej za siostrę, nawet na jej rodziców mówię wujek i ciocia. Oni tylko mnie przygarnęli.
- Spłodził dzieciaka imieniem Ertan w wieku 13 lat. Jego żona to Nagevir, która też miała 13 lat. Jest czystokrwistą Vikterką, więc była pełnoletnią, ale Eryk jest pół-ventaerem. Ventaerowie stają się dorośli w wieku 16 lat. Uśredniając Eryk powinien osiągnąć pełnoletność w wieku 14,5, a najlepiej w wieku lat 15 ponieważ bliżej mu do Ventaera, niż Viktera.
- Ja... mogę wyjaśnić.
- Chłopcze. Gówno mnie to obchodzi. Znam kobietę, która w nocy związała swego rodzonego brata, a potem go ujechała. Puknąłeś przyszywaną siostrę, współlokatorkę, czy obojętne jak to nazwiesz. A kto tego nie robił?
- Szefie... ja, bo nie mam przyszywanej siostry - wtrącił Syg.
- Ja też nie, ale na pewno puknąłeś kogoś przyszywaną siostrę.
- A to tak. - Zaśmiał się głupio.
- Myślisz, że ten malutki papierek na twój temat robi na mnie jakiekolwiek wrażenie, Eryku? - zapytał retorycznie.
- Emm...
- W porównaniu do kogokolwiek znajdującego się w tym pomieszczeniu jesteś aniołkiem. Nie po to ci to czytam. Robię to po to, byś wiedział, że wiem wszystko co się dzieje w moim mieście. Rozumiesz?
- Tak.
- Po co tu przyszedłeś?
- Bo moja żona zachorowała na grypę, jest umierająca. To silna Vikterka, ale pół roku po porodzie... to chyba ją osłabiło i...
- Do rzeczy.
- Mam taki pomysł. Do miasta przyjechali uzdrowiciele.
- Wiem.
- Mają drogie leki. Cały powóz!
- Wiem.
- Wiele z nich jest bardzo drogie.
- Mhm.
- Potrzebuję pięciu... najlepiej siedmiu fiolek jednego leku. Chcę je ukraść.
CZYTASZ
Rezydencja Obłędu (Psychoza Vandi)
HorrorZAKOŃCZONE Straumatyzowany bard podejmuje się desperackiej walki o życie chorej żony. Aby zdobyć pieniądze na jej leczenie, wkracza do świata przestępczego - grupy bandytów planujących włamanie do opuszczonej rezydencji. Nikt z nich nie zdaje sobie...