Rozpoczęcie trwało około godziny. Po ceremonii kazano nam przejść do sal, w których mieliśmy spotkać się z wychowawcą.
Okazało się, że jestem w jednej klasie z Talilą. Jeszcze niedawno uważałem to za niemożliwe, a teraz cieszę się, że tak się stało. Talila wydaje się naprawdę sympatyczna, nie okazała mi dotąd nic poza życzliwością. Wygląda na to, że będę świadkiem jej przygód z pierwszego rzędu. Może nawet doradzę jej w kwestiach miłosnych? W końcu, kto wie, jakie "smaczki" będę mógł poznać?
Na tablicy ogłoszeń wywieszono listę uczniów przypisanych do poszczególnych klas. Stąd dowiedzieliśmy się, że oboje należymy do tej samej grupy. Była tam również informacja o naszym wychowawcy oraz numerze sali. Nasza klasa miała zbiórkę w sali 145.
Szliśmy długimi, krętymi korytarzami. Sam byłem zaskoczony, że bez problemu dotarliśmy na miejsce. Już widziałem drzwi naszej klasy, kiedy usłyszeliśmy czyjąś rozmowę.
— Serio, kogo oni tutaj przyjmują? — narzekał ktoś z grupki chłopaków. Z Talilą zatrzymaliśmy się, a mój wzrok natychmiast powędrował w ich stronę.
Wtedy to sobie uświadomiłem — scena, która właśnie się rozgrywała, była jednym z wydarzeń z gry. To dzięki takim momentom Talila miała stopniowo poznawać kluczowych bohaterów, w tym swoje potencjalne miłosne zainteresowania. Zgodnie z fabułą, to Yvann miał wkroczyć na scenę i stanąć w jej obronie przed grupą wyśmiewających ją chuliganów.
— Nie ma nawet własnego konia, a chce zostać czarodziejką — zaśmiali się głośno. Nie starali się nawet ukrywać swoich drwin. Talila spuściła głowę, wyraźnie zawstydzona ich kpinami.
Co powinienem zrobić? Nie mogłem patrzeć na jej cierpienie, ale czy naprawdę powinienem ingerować w fabułę gry? Yvann powinien tu niedługo przybyć i jej pomóc, prawda? Poza tym jego słowa z pewnością zrobiłyby większe wrażenie niż moje.
— Ej, no, nie bądźcie tacy... Może po prostu się zgubiła? — drwili dalej. Yvanna jednak nigdzie nie było widać, a ja, mimo że sam czułem się niepewnie, postanowiłem zareagować.
— Macie jakiś problem? — wyraźnie zwróciłem się do nich. — Chcecie coś jeszcze powiedzieć? — dodałem, spoglądając na chłopaka, który wyglądał na ich lidera.
— A ty kim jesteś? Myślisz, że możesz mi rozkazywać? — parsknął, ale w jego głosie dało się wyczuć nutę niepewności. Najwyraźniej nie spodziewał się, że ktoś stanie w obronie osoby spoza arystokracji.
— Myślałem, że w szkole magii uczymy się czegoś więcej niż tylko bycia uprzywilejowanym snobem — odpowiedziałem spokojnie, ale stanowczo.
Twarz chłopaka wykrzywił grymas gniewu. Chciał coś odpowiedzieć, ale jego wzrok niespodziewanie powędrował gdzieś za mnie. Przeklął pod nosem i odszedł ze swoimi towarzyszami. Zaintrygowany spojrzałem za siebie, ale zobaczyłem tylko grupkę nieznajomych, którzy przyglądali się całemu zajściu.
Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że książę Yvann oraz Zammir obserwowali moje poczynania z tłumu. Na ustach Zammira wykwitł delikatny uśmiech, ale od Yvanna bił gniew, który najwyraźniej odstraszył arogantów. Niestety obaj ulotnili się, zanim zdążyłem ich zauważyć.
— Dziękuję, Fin — wyszeptała Talila ze łzami w oczach.
— Nie masz za co. Przyjaciele sobie pomagają — odpowiedziałem, posyłając jej pokrzepiający uśmiech. Talila otarła łzy, poprawiła włosy i odzyskała swój zwykły, radosny wyraz twarzy. Smutek zdecydowanie do niej nie pasował.
— Chodźmy do klasy — powiedziała, nadal lekko zaszlochana, ale uśmiechnięta. Wzięła mnie pod ramię i pociągnęła w stronę sali.
W środku było już sporo osób. Zauważyłem, że niektóre grupki już się stworzyły, co pewnie utrudni późniejsze próby nawiązania nowych znajomości. Kilka osób spojrzało na nas zaciekawionych, ale szybko wrócili do swoich rozmów.
Nagle drzwi otworzyły się i do sali wszedł starszy mężczyzna, może trzydziestokilkuletni. Utykał na jedną nogę, był wysoki i barczysty. Jego brązowe włosy, sięgające łopatek, były związane w niski kucyk. Miał brązowe oczy, z wyraźnymi workami pod nimi, prosty nos i wąskie usta. Widać było lekki zarost, jakby nie zdążył ogolić się rano.
— Dzień dobry. Prosiłbym, żebyście usiedli — powiedział apatycznym, niskim głosem. Stanął za wysokim biurkiem i podwinął rękawy koszuli. Wszyscy posłusznie usiedli na swoje miejsca. Ławki były jednoosobowe, ale udało mi się usiąść za Talilą. — Nazywam się Alovar Silverflare. Będę waszym wychowawcą przez najbliższe cztery lata, a także będę uczył was podstaw magii. Nie ma sensu, żebyście się teraz przedstawiali, bo i tak was nie zapamiętam — dodał, co sprawiło, że skrzywiłem się lekko. Nie wyglądał na człowieka szczególnie oddanego swojej pracy.
Wielu nauczycieli w Akademii wcześniej służyło w królewskiej armii, szczególnie ci, którzy uczyli przedmiotów stricte magicznych. Odeszli ze służby albo ze względu na wiek, albo z powodu kontuzji uniemożliwiających dalsze walki na polu bitwy. Pan Silverflare najwyraźniej należał do tej drugiej grupy, biorąc pod uwagę jego problem z nogą, mimo stosunkowo młodego wieku.
Silverflare opowiedział nam o strukturze nauki w Akademii, omówił najważniejsze sprawy organizacyjne i rozdał plany zajęć.
Na resztę dnia mieliśmy wolne. Niektórzy postanowili zwiedzić Akademię, żeby zapoznać się z rozkładem budynków. Inni uznali, że resztę dnia poświęcą na odpoczynek. Ja miałem spotkać sie z Feranem, więc ruszyłem tam gdzie wydawało mi sie, że mogę go znaleść.

CZYTASZ
Elemental Love: Mroczne Przeznaczenie Finroda Roselance [BL]
Teen Fiction"Co jeśli gra, którą znasz, okazuje się rzeczywistością - mroczniejszą, niż mogłeś przypuszczać?" Finrod, przeniesiony z naszego świata, trafia do rzeczywistości znanej mu dotąd jedynie z ekranu - pełnej magii, intryg i romantycznych uniesień, jak w...