Rok później
Czas w Lavenderii płynął w przyjemnym rytmie, a zmiany, które zaszły w ciągu ostatnich miesięcy, były widoczne na każdym kroku. Gdy po raz pierwszy zasiadaliśmy z Levim na tronie, nie mogłam przewidzieć, jak szybko nasze królestwo się rozwija. Z każdym dniem Lavenderia stawała się miejscem, w którym każdy mógł znaleźć swoje miejsce pod słońcem.
Główny plac tętnił życiem. Mieszkańcy gromadzili się na codziennych targach, w zapachach świeżych owoców, ziół i kwiatów, które przeplatały się z emocjami przyjaźni i wspólnoty. Każdy stragan był inny, pełen osobowości sprzedawców, którzy wymieniali się opowieściami, radami i uśmiechami. Dziś stałam przy jednym z kramów, obserwując, jak sprzedawca lawendy opowiadał o swoich uprawach. Pamiętam, gdy te same kramy były puste, a uliczki martwe. Dziś czułam ogromną dumę.
- Królowo Ines! - zawołał mężczyzna, machając ręką. - Przygotowałem dla Ciebie nową mieszankę olejków eterycznych, specjalnie zrobioną z lawendy z moich pól!
- Dziękuję, Gabriel - odpowiedziałam, uśmiechając się, gdy przyjmowałam małą buteleczkę. - Twoje olejki zmieniają nasze domy. I zamki...
Mijał rok odkąd razem z Levim wprowadzaliśmy innowacyjne pomysły, które ożywiły Lavenderię. Organizowaliśmy festiwale, integrujące społeczność, podczas których słuchaliśmy potrzeb ludzi. Wyznaczyliśmy nowych doradców społecznych, dzięki którym rozwój krainy był jeszcze szybszy. Z każdą decyzją czuliśmy, że nasza wizja staje się rzeczywistością.
Wielką pasją Levia stały się edukacja i wspieranie młodszych pokoleń. Zatrudniał nauczycieli z różnych dziedzin, organizował warsztaty rzemiosła artystycznego oraz zajęcia związane z rolnictwem. Każde z młodych serc, które mogło odkryć swoje talenty, sprawiało, że czułam radość i nadzieję.
W nowym roku kalendarzowym mieszkańcy Lavenderii obchodzili szczególne święto – Festiwal Wiosny. Słońce padało na kwitnące pola lawendy, a miasto przygotowywało się do tego wyjątkowego dnia, kiedy w powietrzu unosiły się nadzieje i marzenia. Patrząc na biegnących wesoło mieszkańców, czułam, że wszyscy są częścią czegoś większego.
Podczas festiwalu nasza rola, jako pary królewskiej, była bardzo wyraźna. Wspólnie prowadziliśmy różne atrakcje, a nasze serca przepełniały radość i miłość. Cieszyłam się, że mogłam określać swoją tożsamość jako królowa, ale wiedziałam, że nie byłabym tu bez Levi'ego. Nasza współpraca i układ partnerstwa były filarami naszej rodziny i przyszłości Lavenderii.
Gdy festiwal osiągnął szczytową fazę, cała społeczność zebrała się na głównym placu. Tańce, koncerty i występy artystyczne ubarwiały tę chwilę, a dzieci biegały w strojach przygotowanych specjalnie na tę okazję. Levi stał przy moim boku, a jego obecność wzmacniała mnie, dając mi pewność siebie.
Podczas przemowy, która była kulminacją naszej wspólnej pracy, spojrzałam w oczy zgromadzonym ludziom. Niezależnie od tego, czy były to uśmiechy, czy wzruszenia, czułam, że w tej chwili wszyscy zostaliśmy połączeni. Razem jako społeczność, mieliśmy przyszłość, w której każdy mógł mieć głos.
- Drodzy mieszkańcy Lavenderii - zaczęłam, wpatrując się w ich twarze, które były pełne emocji. - Dziś świętujemy nie tylko Wiosnę, ale również naszą siłę jako społeczności. To, co budujemy tutaj, ma ogromne znaczenie, a każdy z was odgrywa kluczową rolę w tej podróży.
Tłum wybuchł oklaskami, a ja czułam, jak wzrasta moje serce. Levi dołączył do mnie, a nasze ręce splątane były w jedności.
Kiedy festiwal dobiegał końca, czas wydawał się zatrzymać. Kiedy spojrzałam na Levi'ego, widziałam w nim taką determinację, której się nauczył. Jego pasja dla Lavenderii sprawiała, że sama pragnęłam czynić więcej.
Wieczór zbliżał się do końca, a niebo wypełniało się gwiazdami. Postanowiliśmy przenieść się na urokliwą polanę blisko zamku, gdzie zachód słońca malował świat w odcieniach purpury i złota. Przypomniałam sobie czasy, kiedy obydwoje marzyliśmy o lepszej przyszłości dla naszego królestwa.
- Ines - zaczął Levi, gdy usiedliśmy na trawie, wokół rozkwitających lawend. - Patrząc na to wszystko, wiem, że razem możemy osiągnąć znacznie więcej.
Odwróciłam się ku niemu, czując, jak serce bije mi szybciej. W jego oczach dostrzegłam blask, który wyrażał więcej niż słowa.
- Tak, Levi - odparłam, czując wzruszenie. - Przynosisz mi tyle radości. Dziękuję za to, że jesteś przy mnie.
Zajrzał mi głęboko w oczy, a ja czułam, że w tym spojrzeniu kryje się coś więcej niż tylko miłość. To było zrozumienie, że jesteśmy partnerami w każdej chwili tej podróży, zarówno w radościach, jak i wyzwaniach.
Chwila milczenia wydawała się niekończąca, powoli przesuwając się jak powiew wiatru przez pola lawendy. Aż w końcu Levi złączył swoje dłonie.
- Ines... - zaczął, a jego głos był pełen emocji. - Nie wiem, co przyniesie nam przyszłość, ale wiem jedno. Odkąd Cię poznałem, wszystko stało się jaśniejsze.
Obserwowałam go z zaciekawieniem; jego powaga sprawiła, że serce zaczęło bić szybciej.
- Chciałbym, abyśmy razem budowali naszą przyszłość, jako nie tylko władcy, ale również jako rodzina. Ines... - urwał, a jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej intensywne. - Wyjdziesz za mnie?
KONIEC.
CZYTASZ
Lwy & Legendy - Marta Cieszyńska. PLANUJĘ WYDAĆ!
Fantastik„W blasku porannego słońca, jego serce zabiło mocniej, gdy ujrzał niezwykłą postać, zagubioną w tajemnicach przeszłości. Lew, dumny i odważny, zrozumiał, że w legendzie nie chodziło tylko o opowieść - to ona była jego przeznaczeniem, źródłem pasji...