11. Podejrzenia Fausti

67 6 8
                                    

Szybko podbiegła do mojego sierocińca, a raczej wszystko co z niego zostało. To była po prostu jedna wielka ruina. Stało tam dwóch policjantów. Stwierdziłam, że podsłucham ich rozmowę i stanęłam za jednym z samochodów.

- I co wiadomo co się stało? - spytał jeden drugiego.

- Najprawdopodobniej wybuchł piec, ale jest coś co mi się nie zgadza. - powiedział drugi policjant - nie wygląda jagby to był jakiś nieszczęśliwy wypadek.

- Twierdzisz, że był to celowy zamach?

- Sądzę, że ma to związek z ostatnimi sytuacjami, które miały miejsce w ostatnim czasie. 

- Trzeba powiedzieć o tym w telewizji, te informacje nie mogą być tak zatajane.

- Zapomnij. Wiesz jaką to panikę rozsieje. Ludzie będą bali się wyjść z domu!

- Te wszystkie rzeczy mają coś ze sobą wspólnego. Zawsze na miejscu zbrodni jest litera K.

Litera K. Tyle mi wystarczyło. Wiedziałam, że muszę o tym kogoś powiadomić. Biegłam ile sił w nogach do bazy. Kiedy weszłam nie było tam nikogo. Nawet Kingi. 

- No nie gdzie oni wszyscy są. - powiedziałam do siebie.

- Wiktoria? - spytał znajomy głos. Odwróciłam się. Za mną stała Wera i Fausti.

- Nie wyszłaś czasem pół godziny temu? - spytała Wera.

- Tak ale musiałam wrócić. Nie uwierzycie co się wydarzyło.

- Jesteś cała roztrzęsiona, Fausti zaparz herbatę, a ja pójdę po Karola. Wika ty usiądź na kanapie. - powiedziała i ruszyła w głąb korytarza, a blondyna poszła do kuchni. Ja posłusznie usiadłam na kanapie. Po trzech minutach siedzieliśmy już w czwórkę. Zaczęłam opowiadać. Kiedy skończyłam, pierwszy odezwał się Karol.

- Nie dobrze, bardzo nie dobrze. Wygląda na to, że nasze przypuszczenia się sprawdziły

- Jakie przypuszczenia? - spytałam

- Kiedy trafiłaś do sierocińca, musieli dać ci inne imię i nazwisko o czym my zresztą wiemy. Dlatego nie mogliśmy ciebie przez ten czas znaleźć, bo nigdzie nie było twoich prawdziwych danych. - powiedziała Wera.

- Czyli chcecie mi powiedzieć, że nie mam tak naprawdę na imię Wiktoria Bochniak?

- Tak. Kiedy znaleźliśmy Bartka, zmieniliśmy mu dane by nikt nie odkrył jego tożsamości. Z nim jest o tyle prościej, że nie przypomina za bardzo waszych rodziców, tak jak ty swoją mamę Najwidoczniej organizacja K zaczyna coś podejrzewać. Być może twierdzą, że cię odnaleźliśmy. - odpowiedział Karol.

- Może już starczy na dziś tego wszystkiego. To był długi dzień. Fausti czy Wiktoria może u ciebie dzisiaj przenocować? - spytała Wera blondynkę.

- Pewnie. Moja mama na pewno się zgodzi. Lepiej już chodźmy. - powiedziała Fausti.

- Też myślę, że tak będzie najlepiej. 

Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z domu. Fausti mieszka w centrum, dlatego musiałyśmy iść na przystanek. Dziewczyna kupiła mi bilet i wsiadłyśmy do tramwaju.

- O usiądźmy tutaj. Są jeszcze wolne miejsca. - wskazała na na cztery wolne miejsca przy oknie. Usiadłyśmy na przeciwko siebie.

- Dobra teraz będziemy jechać niecałe 15 minut.

- Na pewno mogę u ciebie przenocować? - spytałam.

- Oczywiście.

- Może lepiej jej się zapytaj.

- Nie muszę. Jest w delegacji. Wraca dopiero za dwa dni. Po za tym na pewno nie miała by nic przeciwko. Nie interesuje się mną w ogóle. Przelewa mi 10 000 zł co miesiąc bym nie zawracała jej głowy. Równie dobrze mogłabym rzucić szkołę i miała by to w dupie.

- A twój tata? - dopytałam. Na te słowa dziewczyna zamilkła. Popatrzyła się za okno i dopiero po chwili powiedziała

- Nie żyje. Zmarł niecały rok temu.

 Zrobiło mi się strasznie wstyd. Sama nie mam rodziców, wsęsie jak się okazuje może jednak mam, ale przez całe życie myślałam inaczej. Wiedziałam jak to jest.

- Wie o tym tylko Hania. I Kubicki. Jego rodzice pracują w urzędzie. Dowiedział się od nich. Przez cały drugi semestr ósmej klasy mnie tym szantażował, że powie całej szkole, jeśli wygadam komuś, że jara w kiblu z swoimi kumlami. - powiedziała Fausti ze łzami w oczach.

- Ale chuj pierdolony!

- Może i nie...

- Co masz na myśli? Chyba nie wierzysz w te brednie Patryka - powiedziałam oburzona.

- W zasadzie to tak.

- Nie no żartujesz sobie ze mnie czy co? - spytałam, niedowierzając w to co słyszę.

- Od zawsze z całej tej czwórki najgorsza była Julita. Zawsze miałam spinę z Kubickim ale jak się nad tym zastanowiłam to w porównaniu do reszty rzeczywiście nie jest taki zły. Przemek to jednak co innego. Wielokrotnie pokazał kim tak naprawdę jest. Nie zdziwiłabym się gdyby ta jego ,, zmiana" była nieprawdziwa. Zwłaszcza, patrząc na to co aktualnie się dzieje. Cała ich czwórka jest moim zdaniem z czymś powiązana. 

- Czekaj o czym ty teraz mówisz, bo kompletnie ci nie rozumiem - powiedziałam. Fausti nachyliła się nade mną i szepnęła:

- Organizacja K ma na pewno jakiś szpiegów. Jeżeli sierociniec został dziś zniszczony specjalnie to nie może być przypadek. Muszą wiedzieć, że żyjesz. Twierdze, że ktoś z naszej szkoły może być takim szpiegiem.

- Czyli sądzisz, że...

- Sadzę, że oni mogą mieć coś wspólnego z organizacją K

-------------------------------------------------------------------------------------

781 słów

Hejka

Wiem, że rozdział miał wlecieć wczoraj ale no jest jednak dzisiaj.

Jest to niedługo koniec historii. 

Szkoda, że nie przyjęła się ona tak dobrze jak moja pierwsza, ale trudno

papa

Missing siblingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz