Dłoń lorda Charlesa z każdą sekundą zaciskała się na mojej szyi coraz mocniej. Brakowało mi już powietrza w płucach a w oczach zaczęły gromadzić się mroczki. Wiedziałam, że zaraz umrę i nic nie mogłam na to poradzić. Próbowałam go kopać, odpychać, drapać po ramionach i twarzy, ale nic z tego. Charles był niczym posąg - silny, wysoki i niewzruszony a z jego lodowo-niebieskich oczu ziała pustka.
Pomyślałam o mojej rodzinie, przyjaciółce, o poddanych i z ciężkim sercem trudno było mi ich zostawić. Nawet nie zdążyłam się zakochać i poznać swojej bratniej duszy, miłości mojego życia. Tak wiele jeszcze chciałam przeżyć. Tyle zobaczyć. Momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami a śmierć czułam już na końcu języka, wiedziałam, że są to moje ostatnie chwile...
Nagle otworzyłam oczy i jak porażona strętwą, podniosłam się z łóżka. Dokładnie przeskanowałam nerwowym wzrokiem po swojej komnacie. Nikogo nie było, byłam sama. Odetchnęłam głęboko i przeczesałam dłonią włosy. To był tylko koszmar.
Odrętwiała i jeszcze oszołomiona z powodu snu, wstałam i ruszyłam do łazienki. Puściłam ze złotego, delfiniego kranu ciepłą wodę, usiadłam na skraju wanny i odchyliłam głowę do tyłu. Miałam jeszcze dwie godziny na przygotowanie się do śniadania, na który zaprosiłam Glenna. Wczorajszej nocy poczułam z nim więź, ciekawiło mnie, gdzie to zaprowadzi. Po wejściu z Kinną do moich komnat opowiedziałam jej o wszystkim, a ona wręcz nie mogła uwierzyć, jak lord zachował się wobec mnie. Moja przyjaciółka opowiadała mi również o lordzie Dallasie, z którym spędziła cały wczorajszy wieczór. Widać było, że bardzo jej się spodobał. Wyznała, że w momencie, kiedy jej szukałam, była z nim w swoim komnatach. Nie opowiedziała mi niestety o szczegółach, bo gdy tylko zobaczyła moje zmęczenie pocałowała mnie w czoło i wyszła, a ja momentalnie zasnęłam.
Gdy wanna była pełna wody, zanurzyłam się i aż zamruczałam z przyjemności. Od razu poczułam jak całe spięcie spowodowane koszmarem znika. Leżałam w wannie, totalnie tracąc poczucie czasu, gdy z myśli wyrwało mnie pukanie. Ktoś nie czekając aż odpowiem, otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Babo, za chwilę ma się odbyć śniadanie a ty jeszcze leżysz w wannie. - Kinna spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi. - Dobrze się czujesz? Sprowadzić medyka? - usiadła przy wannie, ręką odgarnęła mi włosy i dotknęła czoła. - Nie masz gorączki. - powiedziała zatroskana.
- Nic mi nie jest. Miałam tylko zły sen i jeszcze dochodzę do siebie. Ile mam czasu?
- Niecałą godzinę. - podniosła się - Chodź. Wyszykujemy cię.
Moja przyjaciółka w porównaniu do mnie, była już gotowa na śniadanie, jej zwiewna niebieska sukienka, z długim rękawem sunęła za nią, gdy ta ruszyła w kierunku mojej garderoby.
Energicznie wyszorowałam ciało i włosy, po czym się spłukałam, wytarłam i nałożyłam nawilżający balsam do ciała. Gdy weszłam do pokoju jasnoróżowa suknia z dekoltem w serce leżała już na łóżku, Kinna pomogła mi ją założyć i zawiązać sznureczki gorsetu na plecach. Aby wszystko ze sobą ładnie współgrało nałożyłam na stopy wiązane białymi sznureczkami baleriny. Włosy na szczęście przez ten czas zdążyły wyschnąć, dlatego Kinna zabrała się za rozczesywanie ich, a następnie zakręciła je i powpinała małe muszelki. Międzyczasie zdążyłam ubrać biżuterię, pomalować rzęsy oraz dodać lekkiego koloru na ustach i policzkach.
- No jesteś gotowa, lekko spóźniona co prawda, alee... Wyglądasz pięknie. - zaświergotała szczęśliwie.
Podziękowałam i nie chcąc, żeby książę musiał na mnie dłużej czekać, ruszyłam do drzwi. - No chodź! - zawołałam Kinnę.
*
W komnacie jadalnianej każdy już zdążył zasiąść przy stole, dlatego gdy tylko weszłyśmy, oczy wszystkich zwróciły się w naszą stronę.
CZYTASZ
Dwie Korony
FantasíaLotta uratowała swojego młodszego brata przed schwytaniem przez ludzi. Oddała siebie za niego. Teraz jest przetrzymywana w szklanej klatce napełnionej wodą. Nie może się wydostać, często traci przytomność a gdy się budzi, widzi jego, tajemniczego m...