Nie miałem pojęcia co się dzieje, jej nagła zmiana nastroju bardzo mnie zdziwiła.
Stałem przed nią i oczekiwałem aż się odezwie, dokończy zdanie które zaczęła.
** Perspektywa Madison**
Czy powinnam mu to mówić? Nie mam pojęcia, ale niestety trzymam się zasady "Jak powiedziałeś a, musisz powiedzieć b". Stałam przed nim, myśląc o sytuacji która miała miejsce w domu. Obawiałam się jego reakcji, bardzo się obawiałam. Ale czy powinnam? Przecież wcale tak długo się nie znamy. Nie zależy mi na nim (przynajmniej na ten czas). Ale muszę być z wami szczera, uwielbiam spędzać z nim czas.
Odpłynęłam w myślach, doskonale wyobrażając sobie sytuację która miała miejsce tak niedawno.
**Przemyślenia Madison**
Leżałam na łóżku i zastanawiałam się w jak beznadziejnej sytuacji się znajduję i czy, w ogóle da się wpaść w jeszcze większe bagno. Wpatrywałam się w sufit, leżałam, żyłam, ale jednak nie żyłam, jeśli wiecie co mam za myśli, doskonale zdajecie sobie sprawę w jakim stanie "osłupienia" teraz się znajduję.
W ten nieszczęsny sufit wgapiałam się już tyle razy, że na pamięć znam ułożenie wszelkich uszczerbków i małych plamek.
Było mi smutno, smutno jak cholera a jednak nie płakałam. Czemu? Powinnam teraz ryczeć, dosłownie dławić się łzami, a tego nie robiłam. Byłam nadzwyczaj spokojna, a to jeszcze bardziej mnie denerwowało. Przez długi czas nie potrafiłam zrozumieć co się ze mną dzieje. Dlaczego "psychiczna ja" tak reaguje?
Nagle przez moją głowę przebiegła dziwna myśl, która o dziwo zaintrygowała mnie.
"A co jeśli to już czas? Idealny czas na zakończenie tego. Popatrz Madison, ciocia śpi, a ty wiesz gdzie trzyma te silne leki na wszelki wypadek, czemu nie spróbować?"
Wewnętrzna ja miała dobry pomysł to trzeba przyznać.
Podniosłam się z łóżka, kierując się do kuchni gdzie znajdowały się leki. Moje... wybawienie? Ale gdy tylko wyszłam z pokoju wymiękłam, nie potrafiłam tego zrobić, po prostu nie potrafiłam.
Znów znalazłam się w pokoju.
-Tchórz! - wykrzyczałam. -Tchórz z ciebie Madison! - powtórzyłam, nie zmieniając tonu mojego głosu.
Z tej całej frustracji kopnęłam w komodę, miałam wielką ochotę rozwalić coś. Coś ciężkiego, co będzie ode mnie wymagało dużo siły, zemdleję, albo dostanę wylewu. Nie będę już tchórzem. Amen.
Ale niestety nic takiego się nie stało. Co mnie z resztą nie zdziwiło, nic nigdy nie szło po mojej myśli i to, też nie poszło jak zawsze.
Jak zawsze Madison, jak zawsze.. - powiedziałam sobie w duchu. I opadłam na łóżko.
Tak bardzo bezsilna.
** Koniec**
-Ja chyba jednak ci tego nie powiem - zawahałam się. Nie mogę mu jeszcze na tyle ufać.
-Jeśli nie chcesz nie mów, nie będę jakoś szczególnie nalegał. Twoje sekrety, twoje decyzje - odpowiedział, bardzo zrównoważonym i spokojnym głosem.
I tym własnie przekonał mnie, że mogę mu zaufać. I, że odpowiedniej osobie powierzam mój sekret.
-Shawn ja.. o Boziu, to takie głupie! To co zrobiłam, a w zasadzie nie zrobiłam jest głupie! Żałosne! - wykrzyczałam, znów wahając się czy schodzić na ten temat.
-No dobra więc.. Ostatnio.. Miałam nie udaną próbę samobójczą.. Tak, tak wiem, teraz pewnie uważasz mnie za jakiś dziecko, które wcale nie ma problemów i chce z tym całym syfem skończyć bo tak, ale to nie prawda, ja już od dawna z tym wszystkim się użeram, to się we mnie gotowało od pewnego czasu, tylko nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. Aż tu nagle BAM! To było jedyne sensowe wyjście które mi wtedy przyszło na myśl. Uwierz. Ale tego nie zrobiłam, po prostu stchórzyłam i od razu, gdy wyszłam z pokoju do niego wróciłam - mówiłam tak szybko, że na końcu zabrakło mi tchu i musiałam usiąść.
Spojrzałam na chłopaka, on również się we mnie wpatrywał, jego źrenice były lekko powiększone, a wyraz jego twarzy wskazywał na to, że nad czymś intensywnie myśli.
Pewnie go od siebie odstraszyłam, jak każdego, super.
Mogę się założyć, że zaraz stąd zwieje, i zacznie udawać, że mnie nie zna i nie ma pojęcia dlaczego kiedykolwiek razem przebywaliśmy.
Ale jednak nie, stał przy mnie dalej, z tym samym wyrazem twarzy.
Zaczęłam się zastanawiać czy, w ogóle ma zamiar coś mi powiedzieć, czy będzie tak stał, aż mi się to znudzi i odejdę bez słowa, albo na odwrót. Pewnie będzie na odwrót.
-Madison, nie miałem pojęcia, że u ciebie jest aż tak źle sądziłem, że to przejdzie, a raczej miałem taką nadzieje mimo, że znamy się tak krótko, polubiłem cię, wydajesz na prawdę spoko laską.
-Tylko nie laską, proszę nie nazywaj mnie tak, jestem dziewczyną, laska to przedmiot - poprawiłam chłopaka, choć zdaję sobie doskonale sprawę, że to nie było na miejscu. Na końcu się uśmiechnęłam, nie chciałam żeby się na mnie obraził czy coś w tym stylu.
-Rozumiem, przepraszam, to określenie nie było na miejscu - odpowiedział, usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
Siedzieliśmy na plaży patrząc na zachód słońca, który prawdę mówiąc był cudowny, jeszcze nigdy nie widziałam tak cudownego zachodu, musicie mi uwierzyć na słowo.
Kiedyś myślałam, że takie sytuacje zdarzają się tylko w filmach, tak, tak jestem pesymistką i to ogromną. Nieraz,aż za bardzo, co mi troszkę przeszkadzało, ale zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Chyba już siebie nie zmienię. I na razie nie będę próbować tego robić. Jeszcze nie czas. Jeszcze nie jestem przygotowana na takie zmiany, co za dużo to nie zdrowo.
Znów spojrzałam w stronę chłopaka, siedział tak jak na początku. Również wpatrując się w zachodzące słońce. Po jego minie można było wyczytać, że nad czymś intensywnie myśli.
Nie raz wydaje mi się, że jest bardzo przewidywalny.
A może to tylko ja mam taki dar to wyczytywania ludzkich uczuć? Nie mam pojęcia, a jedyne co teraz wiem to, to, że moje myśli prowadzą teraz niezłą bitwę. Cały czas myślę o czym innym, nie potrafię długo obmyślać jednego.
-Czy to przyjacielski uścisk? - spytałam, chcąc wiedzieć na czym stoję.
-Tak, zdecydowanie tak. - odpowiedział i przejechał ręką po moim ramieniu, dzięki czemu się rozluźniłam.
Tylko się w nim nie zakochaj Madison, tylko tego nie rób.
_________________________
Hej!
Dzisiaj... krótko, nawet bardzo.. ale obiecuję wam to się poprawi!
Mam nadzieję że mimo wszystko rozdział wam się spodoba, i będziecie czekać do następnego.
Bardzo wam dziękuje że dalej ze mną jesteście.
Moje social media :
Do następnego rozdziału!
Love ya.
CZYTASZ
Secret - Shawn Mendes FF
Fanfic17 letnia Madison ucieka z patologicznego domu. Cudem udaje jej się dotrzeć do Kanady gdzie mieszka jej ciotka chrzestna. Dziewczyna dostaje u niej schronie. Częstym gościem u kobiety, jest pewien chłopak, który zaczyna intrygować nastolatkę.. • Opo...