1

5 1 0
                                    

1990 rok

Wakacje dobiegały końca, a Eliana Blackwood czuła, jak powoli, kawałek po kawałku, życie wycieka jej z dłoni. Ostatnie dwa miesiące były dla niej niczym uwięzienie. Dom, który kiedyś wydawał się bezpiecznym miejscem, teraz przypominał złotą klatkę. Wszystko zmieniło się tamtego dnia, kiedy wyznała matce prawdę.

To był początek wakacji. Eliana wróciła do domu z Hogwartu, mając w głowie chaos uczuć, który narósł po ostatnich wydarzeniach z Theo. Wiedziała, że musi być szczera, nawet jeśli to oznaczało konsekwencje. Od zawsze miała skomplikowaną relację z matką, pełną napięć i niewypowiedzianych oczekiwań. A teraz musiała zmierzyć się z najgorszym.

Tamtego dnia siedziała z matką w salonie — przestronnym, eleganckim pomieszczeniu, gdzie wszystko było na swoim miejscu. Zegar tykał miarowo, odliczając czas do chwili, która zmieni wszystko.

— Musimy porozmawiać, mamo — zaczęła niepewnie, czując, jak serce przyspiesza.

Octavia Blackwood, elegancka i chłodna jak zawsze, spojrzała na nią z wyrazem twarzy, który nie zdradzał emocji. Jej matka zawsze była opanowana, trzymała wszystko pod kontrolą, zarówno siebie, jak i życie Eliany.

— O czym dokładnie chcesz rozmawiać? — spytała chłodnym, stanowczym tonem, który od lat odbierał Elianie odwagę.

Eliana przełknęła ślinę i zaczęła mówić, próbując zebrać myśli, które od tygodni kotłowały się w jej głowie.

— Chodzi o Cedrica... — zaczęła, a Octavia Blackwood uważnie uniosła brew. — My... my nie jesteśmy razem. Nie byliśmy od dłuższego czasu.

Matka spojrzała na nią przenikliwie, jakby próbowała przejrzeć jej duszę, zrozumieć, co skrywa. Cisza między nimi była ciężka.

— Co masz na myśli, Eliano? — zapytała powoli, jej głos wybrzmiał niczym ostrze.

— Spotykałam się z kimś innym — wyznała, a jej głos zadrżał. — Z chłopakiem z Slytherinu.

Te słowa zawisły w powietrzu, niczym nieodwracalna klątwa. Przez chwilę mogła przysiąc, że świat stanął w miejscu. Matka milczała, a jej twarz stężała w lodowatej masce.

— Chłopak z Slytherinu? — powtórzyła, niemal jakby nie wierzyła, że słowa te mogły wyjść z ust jej córki. — Kto to jest? Co to za rodzina?

Eliana spuściła wzrok, wiedząc, że nazwisko Theo w ustach jej matki nie zabrzmi zbyt dobrze.

— To Theodore Nott — szepnęła.

W tej chwili wyraz twarzy Octavia Blackwood zmienił się diametralnie. Jej oczy, które zawsze były zimne i kalkulujące, teraz płonęły gniewem.

— Nott? — syknęła, jej głos stwardniał do tego stopnia, że Eliana wzdrygnęła się mimowolnie. — Jak śmiesz, Eliano? Jak możesz niszczyć naszą reputację w ten sposób? Umawiasz się z kimś takim, kiedy ja ci wszystko ułatwiłam, dałam ci najlepsze życie, jakie mogłam?

— Mamo, proszę, posłuchaj mnie... — Eliana próbowała ją uspokoić, ale matka nie dała jej dokończyć.

— Zrujnowałaś wszystko, co budowaliśmy — przerwała jej. — Zrujnowałaś nasze nazwisko, naszą reputację. Jak mogłaś tak nisko upaść, Eliano? Chłopak z takiej rodziny, z takim dziedzictwem?

— Nie chodzi o jego rodzinę! — Eliana krzyknęła, nie mogąc już dłużej tłumić swojego gniewu. — Chodzi o to, kim on jest! To on, nie jego nazwisko!

Octavia Blackwood spojrzała na nią, jakby była kompletnie rozczarowana. Wstała, krzyżując ramiona na piersi.

— Skończ z tym natychmiast — powiedziała zimno. — Nie chcę więcej słyszeć o Theodore Nott. Z nikim z tej grupy nie będziesz miała już kontaktu. Cedric Diggory to jedyny, który był wart twojej uwagi.

Theodore Nott czesc 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz