12

2 1 0
                                    


Następnego dnia Eliana obudziła się wcześnie, mimo że poprzednia noc u Nicka przeciągnęła się do późnych godzin. Szybko się ubrała i zeszła na dół do kuchni, gdzie jej mama siedziała przy stole, popijając poranną kawę. Eliana zebrała się na odwagę, by powiedzieć jej o dzisiejszej imprezie, choć wiedziała, że matce raczej nie spodoba się ten pomysł.

– Mamo, dzisiaj wieczorem jest impreza u znajomych... Chciałabym pójść – zaczęła, starając się brzmieć spokojnie.

Matka uniosła na nią wzrok, marszcząc lekko brwi. Imprezy nigdy nie były jej ulubionym tematem, zwłaszcza teraz, gdy Eliana uczęszczała do szkoły dla mugoli. Od zawsze miała wrażenie, że jej córka powinna koncentrować się wyłącznie na nauce i rozwoju osobistym.

– Impreza? Przecież ostatnio miałaś mnóstwo zaległości w szkole. Czy to jest naprawdę dobry moment na takie rzeczy? – zapytała, w jej głosie słychać było lekką nutę dezaprobaty.

Eliana westchnęła cicho, wiedząc, że musi podejść do tego spokojnie.

– Mamo, ostatnio dobrze mi idzie w szkole, mam dobre oceny... Poza tym to tylko raz. Nie chodzę na imprezy tak często – próbowała przekonać ją łagodnym tonem.

Matka popatrzyła na nią uważnie, jakby oceniając, czy powinna jej zaufać. W końcu, po chwili ciszy, kiwnęła głową.

– Dobrze. Ale pamiętaj, że jeśli coś zawalisz w szkole, to będzie koniec z tymi "jednorazowymi" wyjściami – dodała z lekkim ostrzeżeniem w głosie.

Eliana uśmiechnęła się, czując ulgę, choć dobrze wiedziała, że czeka ją jeszcze sporo obowiązków przed wieczornym wyjściem. Szybko ogarnęła się, założyła wygodne ubranie i zabrała się za swoje codzienne zadania.

Najpierw poszła na korepetycje z matematyki. To zawsze był jeden z jej trudniejszych przedmiotów, a wymagania w nowej szkole tylko się zwiększyły. Eliana starała się nadążyć, ale czasami miała wrażenie, że te liczby i wzory żyją własnym życiem. Korepetytorka była cierpliwa, choć Eliana czuła rosnące napięcie. Wiedziała, że jej matka kładzie ogromny nacisk na jej wyniki i że nie może sobie pozwolić na porażkę.

Po matematyce przyszedł czas na korepetycje z fizyki. Kolejna godzina pełna równań i teorii, które wymagały od niej pełnego skupienia. Nie miała nawet chwili, żeby odetchnąć. Następnie, bez przerwy, ruszyła na lekcję gry na pianinie. Gra na instrumencie była jej pasją, ale w tym natłoku obowiązków nawet to zaczynało wydawać się ciężarem.

Dzień zakończyła jeszcze korepetycjami z biologii. To była ostatnia rzecz na liście, ale nie znaczyło to, że mogła odpuścić. Jej matka miała szczególną obsesję na punkcie nauk przyrodniczych, zawsze powtarzając, że te przedmioty otworzą jej drzwi do kariery.

Eliana czuła się przytłoczona, jakby codziennie miała na sobie zbyt wiele obowiązków. Z jednej strony chciała się wyróżniać i spełniać oczekiwania rodziców, a z drugiej, czuła, że powoli zaczynała się w tym wszystkim gubić.

Tymczasem Theo obudził się z potężnym kacem, głowa pulsowała od nadmiaru alkoholu, a w ustach miał posmak nikotyny. Z trudem usiadł na łóżku, patrząc na śpiących jeszcze Mattheo i Lorenzo. Wiedział, że muszą wstać, choć był to weekend, a to oznaczało, że śniadanie mogło być bardziej leniwe. Niemniej, burczenie w żołądku dało o sobie znać, więc postanowił podjąć próbę przebudzenia reszty.

– Wstawajcie, idziemy na śniadanie – powiedział, zrywając lekko kołdrę z łóżka Mattheo.

– Nie, stary, nie ma mowy – jęknął Mattheo, odwracając się na drugi bok, kompletnie niezainteresowany wstawaniem o tej porze. – Ty idź, ja potrzebuję regeneracji... wiesz, jak to działa – dodał, zakrywając twarz poduszką.

Theodore Nott czesc 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz