5

4 1 0
                                    


Następnego dnia Eliana wstała wcześnie, czując w sobie przytłaczający ciężar wydarzeń ostatnich dni. Szybko przeszła przez swoją codzienną pielęgnację, nie mogąc się skupić na niczym poza tym, co powiedziała jej matka poprzedniego wieczoru. Kiedy zeszła na dół, by zjeść śniadanie, atmosfera w kuchni była przygnębiająca i chłodna. Jej ojciec był już w pracy, więc przy stole siedziała tylko ona z matką i bratem, Leo.

Eliana w milczeniu zajadała tost, unikając wzroku matki, podczas gdy Leo bawił się widelcem, wyraźnie zmęczony napiętą atmosferą. Jej myśli ciągle wracały do babci, Ursuli, która była dla niej jednym z niewielu pozytywnych punktów w życiu. Była ciepła, pełna zrozumienia, i zawsze miała czas, by wysłuchać Eliany, nawet gdy reszta rodziny wydawała się zbyt zajęta.

Matka Eliany nagle przerwała ciszę:

– Jutro jest pogrzeb babci – powiedziała surowo, nie patrząc na swoje dzieci. – Macie ubrać się elegancko. Nie chcę żadnych scen, rozumiecie? – Spojrzała na Elianę i Leo z zimnym, nieprzejednanym spojrzeniem. – Żadnych łez. Trzeba to przeżyć z godnością.

Eliana zamarła. W jej sercu buzowały sprzeczne emocje – ból po stracie babci, frustracja wobec matki i poczucie bezradności. Jak można nie płakać na pogrzebie osoby, którą się tak kochało?

Leo, choć młodszy, wydawał się rozumieć napięcie w powietrzu. Opuścił głowę, nie odzywając się ani słowem, ale Eliana nie mogła powstrzymać swojej reakcji.

– Nie płakać? – wyszeptała z niedowierzaniem, choć jej głos zdradzał bunt. – Jak mam nie płakać, kiedy tracę jedyną osobę, która mnie rozumiała?

Matka spojrzała na nią ostrym wzrokiem, wyraźnie zirytowana.

– W tej rodzinie trzymamy emocje pod kontrolą, Eliano. Twoja babcia była silna, a ty masz obowiązek to uszanować. Nie mamy czasu na słabości, zwłaszcza w takim momencie.

Eliana poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, ale szybko je powstrzymała, nie chcąc wywołać kolejnej awantury. Czuła się tak, jakby wszystko, co czuła i kim była, musiało zostać stłumione. Nawet żałoba była kontrolowana. Nie mogła uwierzyć, jak bardzo jej matka chciała ich wszystkich odciąć od uczuć.

Leo odsunął talerz i opuścił kuchnię, nie mogąc znieść napięcia. Eliana siedziała nieruchomo, patrząc na resztki swojego śniadania. Wiedziała, że jutrzejszy dzień będzie jednym z najtrudniejszych w jej życiu. Ale teraz, z każdym dniem, czuła się coraz bardziej odizolowana. W myślach błagała, żeby Theo tu był – jego obecność była tym, co kiedyś dawało jej siłę. Teraz jednak była sama.

Tymczasem Theo, siedząc w swoim pokoju, sprzątał półki, odkładając książki i papiery, które przez wakacje nagromadziły się na jego biurku. Jego myśli były gdzie indziej – ciągle wracały do Eliany, której nagłe zniknięcie z jego życia wywróciło wszystko do góry nogami. Choć minęły już dwa miesiące od jej wyjazdu, ból po rozstaniu nadal był świeży. Czuł, jakby część jego samego zniknęła razem z nią.

Drzwi do pokoju otworzyły się nagle, przerywając jego myśli. W progu stanął jego ojciec, Bill Nott. Był to człowiek o surowej twarzy, a od śmierci matki Theo, ich relacje były chłodne i zdystansowane. Bill popadł w alkoholizm, co tylko pogłębiło przepaść między nimi. Często, nawet kiedy Theo próbował się do niego zbliżyć, nie dostawał odpowiedzi.

– Theo – zaczął jego ojciec, z tonem, który nie zdradzał żadnych emocji. – Za niecałe dwa tygodnie zaczynasz ostatnią klasę w Hogwarcie. Wiesz, co to oznacza, prawda?

Theo podniósł wzrok i skinął głową.

– Tak, ojcze – odpowiedział, nie spodziewając się czegoś więcej niż kolejnych surowych wymagań.

Theodore Nott czesc 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz