11

3 1 0
                                    


Następnego dnia, w piątek, Eliana wstała wcześnie, jak zwykle. Jej poranna rutyna była prosta: szybki prysznic, włosy związane w luźny kucyk, potem szybkie śniadanie – dziś tylko tost z dżemem. Jej relacja z rodzicami przeszła pewną zmianę w ciągu ostatniego miesiąca. Z ojcem nie miała praktycznie żadnego kontaktu – jak zwykle zbyt zajęty pracą, by zainteresować się życiem córki. Natomiast matka, choć nadal wymagająca, złagodniała. Eliana zauważyła, że matka nie krzyczała na nią z powodu ocen, które nie zawsze były najlepsze w tej nowej, mugolskiej szkole. Być może rozumiała, że dla Eliany był to nowy początek w nieznanym jej świecie.

Eliana, kończąc szybko tosta, złapała torbę i wyszła z domu. Droga do szkoły była dla niej codziennym rytuałem. Lubiła ten moment, kiedy mogła być sama, pogrążona we własnych myślach. Kiedy dotarła na teren szkoły, zauważyła swoją grupkę znajomych. Przywitała się z Biancą, Patrickiem i Ivanem, którzy stali przed wejściem, śmiejąc się z jakiegoś żartu Patricka.

— Hej, Eliana! — zawołała Bianca, machając do niej z uśmiechem. Bianca, choć była starsza o rok, nie zdała poprzedniego roku, więc teraz chodziły razem do tej samej klasy. Eliana często podziwiała jej pewność siebie i luźne podejście do życia. Pomimo różnicy wieku, szybko się zaprzyjaźniły.

Obok stał Patrick, uśmiechając się szeroko, jak zawsze. Był dla niej jak brat, lojalny i zabawny, choć czasem aż nadto chroniący. Eliana czuła, że może na niego liczyć w każdej sytuacji. Ivan natomiast, nieco spokojniejszy i bardziej zamyślony, był tą osobą, która zawsze dodała coś błyskotliwego do rozmowy.

— Gotowa na kolejną dawkę edukacyjnej tortury? — zażartował Patrick, przewracając oczami, co rozśmieszyło Elianę.

— O tak, ledwo mogę się doczekać, — odpowiedziała, kręcąc głową z udawanym znużeniem.

Razem ruszyli do sali, gdzie miała się odbyć ich pierwsza lekcja. W klasie były również Felicia, która siedziała na swoim stałym miejscu z lekkim uśmieszkiem, i Bianca, która zawsze wybierała miejsca blisko tyłu klasy, żeby mieć swobodę w rozmowach i komentowaniu wszystkiego wokół.

Podczas lekcji Eliana starała się skupić na materiale, ale jej myśli co jakiś czas błądziły. Zastanawiała się, jakby wyglądało jej życie, gdyby nie zmieniła szkoły. Czasem wspomnienia z Hogwartu wracały niespodziewanie, szczególnie myśl o Theo, choć z każdym dniem coraz bardziej zdawała się o nim zapominać. Nick był teraz blisko niej, a ich relacja powoli nabierała kształtów. Chociaż nie była pewna, dokąd to wszystko zmierza, czuła się bezpieczna w swoim nowym otoczeniu, otoczona lojalnymi przyjaciółmi.

Tymczasem Theo siedział w dusznej sali na lekcji eliksirów, z głową wspartą na ręce. Mattheo, jak zwykle pełen energii, coś do niego szeptał, ale Theo ledwo na niego zwracał uwagę. Nigdy nie przykładał się szczególnie do nauki, a eliksiry były dla niego szczególnie nużące. Profesor Snape krążył po sali, rzucając surowe spojrzenia, ale Theo nauczył się już ignorować te cięte uwagi. Myślami był gdzieś indziej — wciąż krążył wokół wieczornej imprezy, którą planowali od kilku dni.

Kiedy lekcja dobiegła końca, Theo szybko zebrał swoje rzeczy i ruszył w kierunku łazienki. Potrzebował chwili spokoju, żeby odetchnąć i wyrwać się choć na moment od hałasu i zgiełku szkolnych korytarzy. Wchodząc do łazienki, zobaczył tam Blaise'a, który, jak zwykle, stał nonszalancko oparty o umywalkę, z papierosem między palcami.

— No, stary — zaczął Blaise, patrząc na Theo z lekkim uśmiechem. — Gotowy na dzisiejszą imprezę?

Theo wzruszył ramionami, podchodząc do lustra i przemywając twarz zimną wodą.

— A mam jakiś wybór? — rzucił ironicznie. — Przynajmniej alkohol będzie mocny, to może zapomnimy o całym tym bałaganie.

Blaise zaśmiał się krótko, dmuchając dymem w stronę sufitu.

Theodore Nott czesc 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz