𒉼Rozdział VIII ||Devirem Cz.2𒉼

28 5 43
                                    

Później też Leo zabierał często ze sobą siostrzenicę, aż w końcu Alex sama zaczęła przychodzić. Z początku próbowałem ją ignorować, lecz na moje nieszczęście nie mogłem się przed nią schować. Nie było to ważne czy byłem widoczny dla ludzi czy też nie. Ona widziała mnie zawsze, a ja tego nie pojmowałem. Tak samo tego, co działo się ze mną przy niej.

Było to dziwne, kiedy na wysokości mojej klatki piersiowej pojawiało się ciepło, które promieniowało i skutkowało tym, że częściej się uśmiechałem. Kiedy zostawiali mnie i wracali do swojego domu wypełniało mnie coś okropnego, przez co się dławiłem i drżałem. Nie mogłem wtedy znaleźć sobie miejsca. Nie wiedziałem, że byłem zdolny do odczuwania strachu, ale w takich momentach bałem się, że w końcu zostanę sam otoczony zmarłymi, niematerialnymi duszami. Bałem się, że w końcu zabraknie zarówno Leo, jak i Alex.

Takie też myśli zaczęły wypełniać mi powoli głowę, podczas jednego z kolejnych spotkań, na których pojawiła się tylko Alex. Od naszego pierwszego spotkania zdążyła już nieco podrosnąć, a ja dostrzegałem to przy każdym naszym spotkaniu. To była kolejna rzecz, która mnie przerażała w obecności tej ludzkiej istotki. Upływ czasu.

Próbowałem wyrzucić z głowy myśli o tym, kiedy stałem naprzeciwko uśmiechającej się do mnie uroczo Alex i wystawiającej w moją stronę drobną dziecięcą rączkę z zawiniątkiem. Sztywnym ruchem wziąłem od niej podarek i powoli rozwinąłem. Na widok tego, co tam znalazłem uniosłem zaskoczony brew.

- Sama to kupiłaś? - spytałem, wcale na nią nie patrząc. Zamiast tego wbijałem wzrok w skrawek materiału, który trzymałem między palcami. Nie wierzyłem w to, aby ta mała weszła tak sobie do sklepu i poprosiła stojącego za ladą sprzedawcę o przepaskę na oko. Raczej nie uwierzyłby jej w opowieść o szykowanym na Haloween przebraniu. W końcu mieliśmy piękną wiosnę.

- Nie - odpowiedziała beztrosko, wzruszając przy tym chudymi ramionkami - wujek Leo mi pomógł. Nie podoba ci się?

Wbiła we mnie czujne spojrzenie dwukolorowych tęczówek. Jej spojrzenie było intensywne, zupełnie jakby chciała przebić się przez moją kamienną skórę i odkryć, co kryje się w głębi. Zapewne była ciekawa, jakie emocje we mnie wzbudziła tym podarunkiem, ale rozczarowałaby się, gdyby odkryła wielką oraz głuchą pustkę.

Jednak czy, aby było tak na pewno?

Odchrząknąłem.

- Hm - mruknąłem, zanim udało mi się wymyślić coś lepszego. - Tego nie powiedziałem, ale po co mi to dajesz?

- Czyli ci się nie podoba - burknęła obrażonym tonem, jednocześnie zakładając ręce na piersi.

W odpowiedzi uniosłem brew, ale ona to zignorowała. Wiedziałem, że rozmowa nie ruszy dalej, jeżeli jej nie udobrucham, Westchnąłem i pokręciłem głową przy tym.

- Podoba mi się. Jest bardzo ładna, ale nie rozumiem, po co mi to.

Osiągnąłem swój cel, bo po moich słowach dziewczynka od razu odwróciła się do mnie przodem i tym razem obrzuciła mnie spojrzeniem, jakbym był nierozgarniętym dzieckiem.

- Po to, żebyś to założył, głuptasie. - Uśmiechnęła się uroczo i wymownie zasłoniła dłonią połowę twarzy.

- To akurat zrozumiałem, ale dlaczego miałbym to zasłaniać?

Zmarszczyła drobny nosek, jakby miała do czynienia z naprawdę ciężkim przypadkiem. Sapnęła, a ja na tyle już ją poznałem, aby wiedzieć, że zaczyna się powoli irytować.

- Nie tylko ludzie zapominają o najważniejszym. Zauważyłam, że i wam gargulcom się to przytrafia, mimo że jesteście o wiele potężniejszymi istotami i o wiele dłużej od nas żyjecie. - Słuchałem ją z uwagą, nie do końca rozumiejąc o czym tak właściwie mówiła. - Wszyscy chcą być idealni, tylko wtedy uważają się za kogoś wartościowego oraz ładnego, ale to głównie w niedoskonałościach odkrywamy prawdziwe piękno. Właśnie wtedy jesteśmy najbardziej wyjątkowi.

❉DEVIREM❉ Marmurowe serce. || W TrakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz