𒉼Rozdział III ||Alex Cz.1𒉼

420 64 55
                                    

Wspomnienie nieudanego panieńskiego i pośmiewiska, jakie zrobiłam z siebie w klubie wczorajszego wieczoru prawie uleciały z mojej głowy. Zostały zastąpione domysłami dotyczącymi wiadomości od wuja.

— Jak można komuś napisać „musimy porozmawiać" i potem nie odzywać się najmniejszym słowem! Kto tak robi?! — Nie wytrzymałam w końcu i odsunęłam od siebie aparat fotograficzny, któremu próbowałam ustawić odpowiednie parametry, ale nie mogłam się na tym skupić. Wszystko mnie drażniło odkąd tylko wystawiłam stopy poza krawędź łóżka. Gdy weszłam do kuchni w naszym staromodnym domu, który dzieliłam z wujem, oczywiście ciśnienie mi podskoczyło.

— Nie porozmawialiście podczas śniadania? — spytała Kara, nie odrywając wzroku od stołu z przekąskami, który to został przyszykowany na dzisiaj. Trąciła widelczykiem sałatki, którą sobie nałożyła, nawet nie zerkając na mnie.

Wzięłam głęboki wdech, żeby nie wybuchnąć.

— Wyobraź sobie, że nie zastałam go na śniadaniu, zapewne zdążył wyjść już, aby wykonać swoje obowiązki, które akurat tego dnia ma.

— I nie zostawił żadnej wiadomości? — dopytywała dalej, przeżywając właśnie dużego zielonego liścia sałaty, który wepchnęła sobie do buzi chwilę przed tym.

— No właśnie nie — wycedziłam i dopiero wtedy łaskawie na mnie spojrzała, ale odezwała się dopiero wtedy, gdy przełknęła.

— To faktycznie powinno być karalne i w sumie czy to się nie zalicza pod grzech? Będzie musiał się wyspowiadać z tego.

Westchnęłam, zamykając oczy i ściskając przy tym palcami mostek nosa. Zaczynałam odczuwać nadciągającą migrenę.

— Czy ty nie jadłaś śniadania? — burknęłam, ale zaraz tego pożałowałam, bo moja przyjaciółka odbiła piłeczkę.

— Jadłam, ale się nie najadłam z tego względu, że jestem na diecie.

Parsknęłam śmiechem, kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem.

— W taki sposób na pewno schudniesz.

Rzuciła mi mroczne spojrzenie spode łba, mówiące, że wkraczam na grząski grunt i może się to dla mnie źle skończyć. Karina od kilku dni zafiksowała się na punkcie swojej wagi oraz wyglądu ciała. Odwiedziła już kilku specjalistów i chyba z tuzin siłowni. Na razie była na etapie, w którym koniecznie chce zachwycić upatrzonego faceta niesamowitą przemianą, ale z patrząc na to, czego byłam świadkiem, jej silna wola zaczynała się chybotać.

— Nie każdy potrafi żywić się powietrzem i kofeiną.

Oburzona uniosłam głowę, odrywając spojrzenie od ekranu aparatu.

— Hej! To nie jest wcale prawdą! Nie jem tak mało — próbowałam się bronić, chociaż obie wiedziałyśmy, że to co mówię mija się z prawdą.

Przyjaciółka skwitowała to jedynie znaczącym uniesieniem brwi oraz wymownym zerknięciem na suto zastawiony stół, z którego nic nie tknęłam. No dobrze, może miała rację, ostatnio mniej jadłam, ale to dlatego, że nie miałam kiedy, a po drugie przez obowiązki, które zapełniały moją głowę, wcale o tym nie myślałam. Przez co często kończyło się tak, że przegryzałam coś w biegu, byle tylko na szybko. Ostatnio czułam się jak w transie, przez zapełniające moją głowę myśli o pracy i wiszącym na de mną terminem.

Pewnie dlatego też odbiło się to na mojej wadze. Schudłam, a niektóre ubrania zaczęły na mnie brzydko wisieć. Większość pasków do spodni stała się zbyt luźna i musiałam dorobić dodatkowe dziurki. Było naprawdę źle i musiałam się za siebie wziąć w przeciwnym razie zacznę wyglądać jak wieszak i to mało atrakcyjny wieszak.

❉DEVIREM❉ Marmurowe serce. || W TrakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz