Ta noc była równie ciężka jak poprzedzający ją dzień.
Nie zmrużyłam oka nawet na minutę. Zbyt wiele emocji się we mnie przetaczało, żebym mogła chociaż na chwilę usnąć. Poza tym czułam się niekomfortowo przez obecność Devirema w domu. Cóż może i się uparłam na to, że noc zamierzam spędzić w swoim łóżku, a niekoniecznie w krypcie na cmentarzu, gdzie mógłby mieć na mnie oko, jednak nie spodziewałam się tego, że i on nigdzie się nie zamierzał ruszać, aż do świtu, aby mnie chronić w razie gdyby demon zamierzał wrócić, ale to i tak wciąż było dziwne.
W życiu nie przyznałabym się w tamtym momencie do jednego. Nawet przed samą sobą. Z jednej strony czułam się spokojniej, wiedząc, że jest na dole i nikt nie wślizgnie się do środka przez popsute drzwi. Chociaż taki był z niego pożytek. Oczywiście zanim uciekłam na górę, jak ostatni tchórz wspólnie sprawdziliśmy zamek, który został roztrzaskany przez uciekającą w popłochu istotę. Oczywiście z początku Devirem mruczał, że to nie byłoby potrzebne gdybym zgodziła się na jego pomysł ze spaniem na cmentarzu. Stanowczo wytłumaczyłam mu, że za życia nie wciągnie mnie do jednej z tych swoich mogił i skupiłam się na nieszczęsnym zamku, którego części smętnie zwisały. Niestety nic z nim nie mogliśmy zrobić, dlatego przymknęliśmy na tyle drzwi, na ile było to możliwe. Od razu z rana zamierzałam zadzwonić do firmy, która zajmie się wymianą zamka. Po tym szybko odnalazłam siedzącego na jednej z półek w salonie Runiego i czmychnęłam na górę, nie mając ochoty na dalsze rozmowy z Deviremem.
Czułam, że on chciał o czymś ze mną porozmawiać, ale ja nie byłam już w stanie. Potrzebowałam odpoczynku i jedynie mogłam podjąć jakąkolwiek z nim dyskusję z rana, kiedy chociaż odrobinę się uspokoję, a wszelkie złe odczucia jakie tego dnia przeżyłam ulecą. Z tyłu głowy tliła się taka myśl, że nie potrzebnie się łudziłam, ale jak to mawiają – nadzieja umierała ostatnia.
Z jękiem nakryłam się poduszką, wciąż nie mogąc przestać myśleć o osobniku znajdującym się piętro niżej. Najchętniej w ogóle nie przeprowadzałabym rozmowy ze wspomnianym osobnikiem. Najchętniej osobnika wykopałabym na zewnątrz i znowu o nim zapomniała. Tak cudownie mi się żyło. Wszystko się poukładało, kiedy odcięłam się od jego świata, a wystarczyła tylko krótka chwila i cały ten spokój runął, jak nietrwały domek z kart.
Szkoda, że w urodzinowy poranek nie miałam pojęcia, co mnie w dalszej część dnia czeka, w przeciwnym razie wiedziałabym o czym myśleć przy zdmuchiwaniu świeczek.
Przekręciłam się na drugi bok, a po bardzo dłużących się minutach znowu to zrobiłam. I znowu... i ponownie, i tak działo się do momentu, aż zza oknem zaczęło robić się szaro. Wykończona jeszcze bardziej niż wieczorem usiadłam i ukryłam twarz w dłoniach. Jakby tego było mało to jeszcze zaczęły boleć mnie obtłuczone miejsca. Ból promieniował przez co miałam wrażenie, że nie ma miejsca, które nie zostałoby wczoraj w trakcie szarpania ze zjawą uszkodzone.
Uniosłam się i usiadłam na łóżku.
Miałam ochotę wyć. Czułam się jak gówno i zapewne wyglądałam jak gówno. Siedząc tak nie wiedziałam, czy znajdę w sobie tyle siły, aby wyjść ze swojego pokoju. Nie chciałam opuszczać swojej strefy komfortu i stawiać czoła ponurej rzeczywistości. Jednak jeżeli bym sobie na to pozwoliła, to tak jakbym sama skazała Leo na śmierć i to właśnie ta myśl nie pozwoliła mi na marne wegetowanie w pokoju z nadzieją, że jakoś to wszystko się ułoży.
Bo samo nigdy nic się nie układało.
Tak miało być i tym razem, tylko nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo ubrudzę sobie ręce przy naprawianiu tego wszystkiego.
Nie chciało mi się przebierać, przez co wyszłam ze swojego pokoju w kapciach oraz piżamie składającej się w ze spodni dresowych i koszulce z jakimiś fikuśnymi napisami. Ziewając ze zmęczenia zeszłam po schodach, odruchowo rozglądając się za kotem, który w nocy magicznie wyparował i zapewne zaszył się w jednej ze swoich kryjówek. O to się nie martwiłam, zapewne pojawi się, gdy tylko usłyszy odgłos otwieranej karmy. Bardziej bałam się wczoraj o tego obżartucha.
CZYTASZ
❉DEVIREM❉ Marmurowe serce. || W Trakcie
FantasyOn jest intruzem w jej świecie, ona w jego. Jednak potrzebują siebie nawzajem. Czy ich współpraca spowoduje, że połączy ich coś więcej, a marmurowe serce zostanie skruszone i mocno zabije? Życie Alex jest skomplikowane samo w sobie. Pomagając przyj...