𒉼PROLOG𒉼

864 109 88
                                    

Zgubił się.

Zboczył z drogi, pogrążając się w ciemności.

Jego ciało unosiło się w próżni, przez co nie mógł zmusić go do wykonania nawet najmniejszego ruchu. Był bezradny i zdany na łaskę istot, które być może żyły w tej nieprzyjaznej krainie, lecz co miałoby tutaj szansę przetrwać...

Tego nie wiedział.

Otaczał go nieprzenikniony mrok i już uważał, że na wieki pogrąży się w nim, kiedy niespodziewanie przed sobą dostrzegł niewyraźne pojawiające się plamy, ledwo tlących się świateł. Zmrużył oko, aby móc się lepiej im przyjrzeć, lecz na niewiele się to zdało. Były za daleko i jedynie migały do niego, niczym gwiazdy na nocnym niebie. Swoim delikatnym blaskiem zaczęły wzbudzać w nim złudną nadzieję, zupełnie, jakby był płynącym przez bezkresy wód żeglarzem, wypatrującym tęsknie brzegu, na którym zbudował dom i pozostawił tęskniącą za nim rodzinę.

On nikogo nie miał.

Nikt za nim nie tęsknił.

Nikogo nie zostawił.

Był po prostu sam.

Zaczęły pojawiać się kolejne drobne punkty, przez co miał wrażenie, że coraz bardziej zatapia się w ciemności, tak, jakby miała za chwilę go pochłonąć. Nie rozumiał dlaczego nie odczuwał nawet strachu. Przecież za chwilę mógł od tak przestać istnieć. On jednak pozostawał spokojny, nawet wtedy, gdy w sporej odległości od niego rozbłysło światełko. Było niewielkie zupełnie jakby miało wielkość główki od szpilki.

Wszystko wkoło Devirema wyglądało tak, jakby powoli się obracało, razem z nim. Wizja przez chwilę się nie zmieniała, zupełnie jakby dawała chwilę strażnikowi na przyzwyczajenie się, po czym nagle jeden z jaśniejących punktów przyciągnął go do siebie.

Obraz wkoło się rozmazał, przez co otaczające go punkciki rozciągnęły się, zmieniając w białe kreski. Po chwili jednak wróciły do poprzedniej postaci, gdy coś nim szarpnęło i się zatrzymał.

Tajemniczy punkt przed nim urósł i wcale nie był malutką główką od szpilki.

Okazało się, że nie jest to nawet żadna kula, która rozświetlała ciemność, przeganiając ją. Światło pochodziło od ludzkiej kobiety, której rysy trudno było zobaczyć przez blask, który od niej bił. Miała rozłożone ręce po bokach ciała, zgięte w łokciach i uniesione nad głową, a ona sama obracała się niczym w jakimś hipnotyzującym tańcu.

Devirem nie był w stanie dopatrzeć się szczegółów. Był jednak przekonany o tym, że skądś znał tę kobietę, tylko jeszcze nie wiedział skąd...

Ale już wkrótce miał się tego dowiedzieć

 Ale już wkrótce miał się tego dowiedzieć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od Autorki: Teraz już oficjalnie witam Was po rozpoczęciu mojej nowej historii, która dojrzewała we mnie od ponad roku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od Autorki: Teraz już oficjalnie witam Was po rozpoczęciu mojej nowej historii, która dojrzewała we mnie od ponad roku. Myślę, że jest to czas, kiedy mogę w końcu podzielić się nią. Mam nadzieję, że tak jak ja pokochacie Alex, Devirema, Noofiego, Runiego i wiele, wiele innych postaci (lub też znienawidzicie, bo i takie będą ;) ) Na ten moment mogę Was zaprosić na kolejny rozdział, który pojawi się już za tydzień ;)

NEXT: 28.07.2024

❉DEVIREM❉ Marmurowe serce. || W TrakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz