- szybko Faustyna ! - krzyknął Bartek
- nie dam rady ! Za szybko ! - odkrzyknęłam, a ten mnie podniósł i zaczął ze mną biec.
- wywalimy się ! - pisknelam
- nie wywalimy - powiedział biegnąc ze mną do mety. Dobiegliśmy i w taki sposób wygraliśmy. Zaczęłam ciężej oddychać, a widzący to Bartek wyjął z mojej kieszeni inhalator, którego przyłożył do moich ust.
- zaraz przyjdę ! - krzyknęłam biegnąc do domu genzie. Wbiegłam do toalety i zwymiotowałam. Za dużo wysiłku... Ogarnęłam się i poszłam spowrotem do przyjaciół.
- fausti wszystko dobrze ? - spytała widząca mnie Hania.
- tak - powiedziałam słabo.
- przecież widzę, że nie, co się dzieje ? - spytała
- po prostu słabo się czuje - odpowiedziałam i razem z nią poszłam do genziaków. Hania mi pomogła. Ona zawsze taka była zawsze pomogła zawsze pogadała i pocieszyła.
- faustynka wygraliśmy ! Czekaj co się dzieje ? - spytał widzący mnie Bartek
- źle się czuje - Odpowiedziałam chwiejąc się na nogach.
- jest źle ? - spytał
- bardzo źle - odpowiedziałam
- zaraz przyjdę - powiedział do reszty i mnie podniósł. Wtuliłam się w chłopaka tak aby nie spaść, a ten zaczął ze mną iść.
- co się boli ? - soytal
- brzuch - odpowiedziałam, a ten wszedł ze mną do domu.
- puść puść ! - pisknelam i wbiegłam do toalety gdzie zwymiotowałam. Bartek stanął za mną i przytrzymał moje włosy.
- już ? - spytał, a ja mu przytaknelam. Chłopak mnie podniósł i położył na kanapie po czym przykrył mnie kocem.
- zrobię ci herbaty, a ty odpoczywaj - powiedział głaszcząc moją głowę.
- dziękuje - szepnęłam, a ten się uśmiechnął i poszedł zrobić mi herbatę. Po chwili wrócił i podał mi gorący napój. Gdy zauważył, że nie dam rady przyłożył kubek do moich ust. Gdy wypiłam herbatę zasnęłam. Obudziłam się na rękach Bartka. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że niesie mnie do domu.
- Bartuś ? - cicho mruknęłam przebudzajsc się.
- Spokojnie faustynka niosę cię do domu - powiedział wyciągając swoje klucze. Dałam zapasowe klucze paru osobą aby w razie czego miały. Gdy chłopak otworzył drzwi poczułam fale wymiotów.
- puść ! - pisknęłam i pobiegłam do toalety. Chłopak złapał moje włosy, a ja zwymiotowałam.
- Boże - jęknęłam
- spokojnie faustynka zaopiekować się tobą ? - spytał
- nie, masz nagrywki - odparłam
- chuj w nie twoje zdrowie ważniejsze - powiedział.
- pojedziemy do mnie dobrze ? - spytał, a ja mu przytaknelam. Szybko umyłam jamę ustną i pojechaliśmy. Chłopak położył mnie na jego łóżku i zszedl na dół. Po chwili przyszedł z herbatą i tabletkami.
- weź je - powiedział kucając obok mnie.
- od kiedy się źle czujesz ? - spytał
- od dzisiaj, jak biegliśmy do mety - odpowiedziałam, a ten zaczął głaskać moją dłoń. Wzięłam tabletki, a chłopak zniósł kubek w której była herbata.
- jeżeli będziesz wymiotować te drzwi to toaleta - powiedział pokazując na drzwi. Przytaknelam mu i ziewnelam, a ten się uśmiechnął.
- chcesz się wykąpać ? - spytał
- jakbym mogła to tak - odparłam
- jasne, że możesz nawet nie pytaj - powiedział podnosząc mnie i stawiając obok szafy.
- wybierz sobie jakieś ubrania - powiedział, a ja wzięłam pierwszą lepszą koszulkę i spodenki. Chłopak zaniósł mnie do toalety, a ja się wykąpałam i ogarnęłam. Wróciłam do pokoju i zauważyłam w pół śpiącego Bartka.
- Bartuś gdzie mogę spać ? - zapytałam
- tutaj, ja będę spał na kanapie- powiedział wstając i ziewając.
- napewno ? Przecież to twoje łóżko ja powinnam spać na kanapie - odparłam
- połóż się - powiedział
- może zrobimy to tak będziemy spać razem, ale jeżeli ci to przeszkadza to mogę się odwrócić - powiedział
- nie przeszkadza - odparłam, a ten się uśmiechnął. Chłopak położył się plecami do mnie i zaczął zasypiać. Zasnelismy.
Nie wiem kiedy NASTĘPTNA część, ale możecie pisać jak wam się podoba ( jak narazie cn ? Ogl początek trochę nudny, ale potem rozpiedrucha

CZYTASZ
To Był Przypadek... - Fartek
RomanceBartek i Faustyna postanawiają być w związku, kryją to przed najlepszymi przyjaciółmi i widzami. Bartek marzy o zakupie motora, gdy ma próbną jazdę ma wypadek. Faustyna codziennie się nim opiekuje, a jej partner jest jej wdzięczny. Czy genzie dowie...