Riccardo di rigo x Terry Archibald.

101 5 1
                                    

Riccardo stał na balkonie wgapiając się w przestrzeń w tle słychać było kolejno Beethoven, Mozart, Yiruma, Debussy i inni znani pianiści. Riccardo poprawił włosy i spojrzał w komórkę. Dalej nie dostał odzewu. Wysłał wiadomość. Ryzykowną, dość długą wiadomość. Z zamyślenia wyrwał go dotyk na ramieniu.
- O czym myślisz?- zapytał Jude. Miał na sobie czarną bluzkę i ciemne dresy. Jego włosy spływały po jego ramionach.
- O niczym- odpowiedział szybko i spojrzał na niego.
- Riccardo. Nie możesz kłamać.- powiedział a w tle zatrzymała się muzyka. Na balkon weszła drobna dziewczyna z krótkimi szaro brązowymi włosami i brązowymi oczami. Na ramionach wisiał jej za duży kremowy sweter i krótką spódnice. Usiadła na obręczy balkonu, Jude spojrzał na nią
-Złaź bo spadniesz.- powiedział i podszedł bliżej.
- Bez przesady! Tato nie spadnę.- chciała się kłócić dalej ale Jude rzucił jej wkurzone spojrzenie i szybko zeszła. Riccardo poczuł, jak napięcie w jego barkach opada, gdy Jude odciągnął swoją uwagę na córkę. Z trudem oddychał, czując ciężar ostatnich dni. Wszystko było jakby w zawieszeniu. Odkąd wysłał tę wiadomość do Terry'ego, nie mógł przestać myśleć o tym, jaką popełnił głupotę. Terry i on oboje trzymali mocną rywalizacje między sobą nawet po zakończeniu całego "ratowania świata" ale ostatnio coś się zmieniło. Terry zaczął sie dziwnie zachowywać. Mniej rozmawiał, unikał treningów i mniej czasu spędzał z nim. Po rozmowie ze swoim tatą i siostrą uznał że wyśle mu wiadomość gdzie pyta czy zrobił coś nie tak albo jakoś go uraził. Jude, po tym jak dopilnował, by Chihiro bezpiecznie zeszła z balustrady, zwrócił swoją uwagę z powrotem na Riccardo.
- Znowu to robisz - zauważył Jude, krzyżując ramiona na piersi.
-Co takiego? - Riccardo udawał, że nie wie, o co chodzi. Jude westchnął i spojrzał na niego zrezygnowany
- Odciąłeś się od wszystkiego, odkąd wysłałeś tę wiadomość.- Jude spojrzał na niego poważnie zanim skończył- powiedz mi co się dzieje? - Riccardo skrzywił się, ale w głębi serca wiedział, że Jude ma rację. Znowu robiłto samo co zawsze. Jude podszedł bliżej i delikatnie poklepał Riccardo po ramieniu.
-Zrobisz to, co uznasz za słuszne. Ale musisz być szczery, zarówno ze sobą, jak i z nim.-Riccardo skinął głową, choć jego myśli wciąż błądziły. Jude zniknął w mieszkaniu, zostawiając go samego na balkonie. Chihiro spojrzała na niego i pochyliła się obok
- Ty...serio go lubisz?- Riccardo poprawił sobie włosy i odchrząknął
-Ja...już nie wiem..naprawdę nie wiem.-Riccardo z westchnieniem spojrzał na swoje dłonie. Jego palce lekko drżały. A telefon leżał obok niego.
-Jeśli serio go lubisz...pogadaj z nim jutro...jesteście umówieni na trening prawda?- Riccardo pokiwał głową- Świetnie! Idź do niego i powiedz co myślisz- odwróciła się i znowu usiadła przy pianinie. Chłopak wstał z krzesła i wziął komórkę ze stołu, sprawdzając, czy pojawiła się jakaś nowa wiadomość.
Nic. Żadnego odzewu od Terry'ego.
Uderzył ręką o stół, po czym przyłożył dłonie do twarzy. To nie miało sensu. Dlaczego tak bardzo mu zależało? Przecież Terry nigdy nie pokazywał, że cokolwiek do niego czuje. A jednak każde spotkanie między nimi wydawało się mieć jakąś iskrę. W końcu Riccardo zebrał się na odwage i napisał szybką wiadomość
"Widzimy się jutro po treningu. Musimy pogadać".
Był gotów na wszystko - na odrzucenie, na milczenie. A jednak, dostał odpowiedź. Krótką ale treściwą.
"Ok. Widzimy się"
Chłopak odłożył telefon i usiadł obok siostry, zaczął z nią grać.
Następnego dnia Ricardo siedział w szatni po treningu i czekał. Deszcz lał się strumieniami za oknem, krople rozbijały się o szyby, tworząc przyjemny, kojący szum. Znowu sprawdził telefon, choć wiedział, że to bez sensu. Gdy był gotowy wstać i uciec usłyszał ciche otwieranie drzwi i odwrócił się automatycznie. Serce zabiło mu szybciej. W progu stał Terry - niepewny, zmoknięty, jakby prosto z tej ulewy. Jego włosy były posklejane od deszczu, a jego przepaska wisiała na jego ręce. Przez chwilę stali w milczeniu, patrząc na siebie. Riccardo próbował zebrać myśli, ale Terry pierwszy się odezwał.
-Riccardo... przepraszam, że się nie odzywałem- powiedział cicho, siadając naprzeciw niego.- Ale teraz przyszedłem.- powiedział starając się usprawiedliwić. Riccardo nie wiedział, co odpowiedzieć. W jego głowie kotłowały się słowa, ale żadne nie wydawało się odpowiednie.
-O co chodzi? -zapytał w końcu, choć głos mu zadrżał. Terry wziął głęboki oddech, jakby przygotowywał się na coś trudnego.
-Ta wiadomość... wszystko, co w niej napisałeś... to mnie przytłoczyło.-Jego wzrok wciąż był wbity w stół. -Nie spodziewałem się, że tak to wszystko czujesz. A potem, jak idiotycznie to nie zabrzmi, nie wiedziałem, co mam zrobić.-Riccardo czuł, jak jego serce bije coraz mocniej. Nie spodziewał się takiej szczerości. Terry zawsze był tym głupim, głośnym pewnym siebie chłopakiem. Teraz jednak, siedząc naprzeciw niego, wydawał się zupełnie inny.
-A teraz wiesz? -zapytał Riccardo, choć nie był pewien, czy chce znać odpowiedź. Terry w końcu podniósł na niego wzrok, a jego spojrzenie było pełne napięcia i determinacji.
-Przez ostatnie dni nie mogłem przestać o tym myśleć. O nas... o tym, co między nami było, co mogło być.- Zacisnął dłonie na kolanach. - I zrozumiałem, że... nigdy nie dawałem ci prawdziwej szansy. Zawsze traktowałem cię jak rywala, kogoś, komu muszę udowodnić że jestem wystarczający- Riccardo słuchał uważnie, nie przerywając. Coś w słowach Terry'ego wydawało się rozwiązywać ten skomplikowany węzeł, który trzymał go w napięciu przez ten czas- Ale prawda jest taka - kontynuował Terry - że nigdy nie byłem w stanie cię pokonać, bo... zawsze czułem coś więcej.-Jego głos zadrżał.- I to mnie przerażało.- Słowa Terry'ego uderzyły Riccardo jak fala. Nagle wszystko nabrało sensu, wszystkie ich starcia, napięcia, te chwile, kiedy ich spojrzenia spotykały się na dłużej, niż powinny. Terry nie był tylko jego rywalem. Riccardo przełknął ślinę, nie wiedząc, co powiedzieć.
-Więc... co teraz? -zapytał, wpatrując się w Terry'ego.- Co chcesz zrobić?- Terry westchnął, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Chcę spróbować -odpowiedział cicho. - Jeśli ty też tego chcesz.- Riccardo patrzył na niego przez chwilę, próbując poukładać to, co właśnie usłyszał. A potem poczuł, jak usta same układają się w uśmiech. To było to, na co czekał. Na co obaj czekali, choć żaden z nich nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Tak...- odpowiedział i uśmiechnął się.

< DODATEK >

Po paru miesiącach Riccardo siedział w salonie w dłoniach trzymając kubek herbaty, który już dawno przestał parować. W jego głowie kłębiło się tysiąc myśli, a serce biło szybciej niż powinno. Wiedział, że w końcu musi powiedzieć swojej rodzinie o Terry'm, ale nigdy nie sądził, że ten moment będzie aż tak trudny. Chihiro, zwierzała się o jakimś chłopaku którego lubiła . Riccardo westchnął, próbując zebrać odwagę. Chihiro się zaśmiała jej uśmiech był zaraźliwy, jak zawsze, ale Riccardo nie potrafił odwzajemnić go w pełni. Postawił swój kubek na stole i przymknął oczy.
- Sądzę że powinnaś być szczera- zaczął. Chihiro spojrzała na niego z zaciekawieniem, a Jude, jak zwykle, pozostał spokojny, choć widać było, że czeka na dalsze słowa.- W sensie...wydaje się to logiczne- Chihiro westchnęła i wzięła łyk swojej herbaty
- Wybacz ale od ciebie nie będę brała rad- Riccardo spojrzał na nią i wziął łyk herbaty
- A to niby czemu?- Ona się zaśmiała i spojrzała na niego
- Nie żeby coś ale nie masz nikogo, a twój obiekt westchnień jest tylko obiektem. Nic nie robisz w stronę tego żeby to się zmieniło- Riccardo odłożył kubek
- Cóż powiem ci tylko że- zanim zdążył dokończyć powstrzymał się.
- Co mi powiesz?- zapytała. Riccardo nie odzywał się.-Riccardo.- zapytała. Po chwili odezwał się też Jude
- Riccardo!- Gdy on się odezwał chłopak zacisnął oczy i szybko powiedział.
- JA I TERRY JESTEŚMY RAZEM- Jude zakrztusił się herbatą a Chihiro zamarzła.- Od już paru miesięcy- kontynuował. Jude wytarł twarz a Chihiro dalej się nie ruszała w szoku- Miałem wam powiedzieć ale jakoś nie było okazji.- Chłopak zaczął szybko mówić.
- Młody- Jude próbował mu przerwac ale bez skutecznie.
- Riccardo?- Chihiro też spróbowała ale bez skutku. Jude wstał i podszedł do niego
- Młody.- złapał go za ramię co go przymknęło.- nareszcie...- usiadł przed nim i poprawił okulary.- Wiesz że nie mamy z tym problemu. Prawda ?- powiedział I pstryknął go w nos
- Au!- Riccardo złapał się za nos- To było wredne !
- WREDNE JEST NIE MOWIENIE SWOJEJ RODZINIE ŻE MA SIE CHŁOPAKA- Powiedziała Chihiro.
- MYŚLAŁEM ŻE "NIE MA PROBLEMU" ?!- Odkrzyknął
- BO NIE MA. ALE MOGŁEŚ WCZEŚNIEJ?- Rodzeństwo krzyczało na siebie a Jude siedział pomiędzy nimi i wzdychał zmęczony ale zadowolony. Po chwili wstał i poprawił włosy Riccardo
- Tylko nie rób głupot okay?- Riccardo spojrzał na niego i pokiwał głową. Jude wyszedł.
- Lizus- Szepnęła Chihiro i zaśmiała się
- Przymknij się- odpowiedział I zepchnął ją z krzesła

One shot Inazuma even {Otwarte zamówienia}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz