Niedziela nie jest tak przyjemna, jak przewidywałam. Od rana Kika zabrała mnie na siłownię, aby rozładować emocje, co chwilowo pomogło, ale po powrocie było jeszcze gorzej.
Zamówiłyśmy jedzenie na wynos i usiadłyśmy do oglądania wyścigu przed telewizorem. Przez cały czas ze sobą nie rozmawiałyśmy, do momentu, kiedy nie pojawiła się flaga w szachownicę. Daniel dojechał na wysokim, szóstym miejscu, na co zaczęłam piszczeć i skakać w mieszkaniu, będąc z niego cholernie dumna. Kika wykorzystała ten moment, nagrała filmik dając zbliżenie na mnie i telewizor, gdzie jej chłopak również dojechał w punktach i podpisała "Nasi chłopcy".
Zrepostowałam jej relację, dodając na swoją, bez dodawania zbędnych komentarzy. Sprawdzałam telefon kilka razy, czy aby nie zareagował w wiadomości, nie opublikował tego u siebie, ale nastała cisza. Na moje wiadomości również nie odpowiadał. Jakby zapadł się pod ziemię, ale wiem, że tam jest. Wiem, że wszystko w porządku, że zapewne jest w euforii i cieszy się z wyniku na koniec wyścigu, ale niesamowicie bolało mnie to, że mimo złożonej obietnicy, nie mogłam cieszyć się z nim.
Powinnam tam być, zadzwonić do niego, powiedzieć jak bardzo jestem z niego dumna i na pewno osiągnie jeszcze więcej, bo tak bardzo w niego wierzę, ale zamiast tego, nastała cisza, bo on nie reagował na moje telefony i wiadomości. Nie byłam pewna nawet, czy jest szczęśliwy, czy bardziej obojętny i przejęty naszą wczorajszą kłótnią, zamiast cieszyć się ze swojego małego zwycięstwa.
Przez to czułam się naprawdę koszmarnie i przetwarzałam w głowie czarne scenariusze. Przywoływałam jego słowa w głowie, jak zarzucił mi, że pomyślałam, że stan zdrowia Charlesa to jego wina, jak wspomniał, że Leclerc powiedział, że jest taki jak Theo, a ja nie potrafiłam go przekonać, że jest inaczej.
Nie pozwolę mu tak myśleć, ale w takim razie dlaczego nie wykazałam się większą kreatywnością i nie potrafiłam sprawić, aby mi uwierzył? Przecież wiem, że to nieprawda.
Przeżywałam z nim gorsze momenty, a teraz czułam się odpowiedzialna za kolejne podłe wydarzenia, które musiał przeżywać.
Nie zasłużył na to.
Powrócił atak paniki sprzed wyjazdu do Francji, kiedy myślałam tylko o tym, jak bardzo na niego nie zasługuję. Znów czułam się tak samo.
Dobiłam się komentarzami, które czytałam w sieci, że Daniel jest tym złym, bo odbił dziewczynę Charlesowi, że on miał mnie pierwszą, z tego co dowiedzieli się po wcześniejszym wywiadzie. Oczywiście ja byłam w tym wszystkim najgorsza, bo skakałam z kwiatka na kwiatek i teraz wszystkie teorie się potwierdzały. Ludzie mnie obarczali za wszystkie problemy z chłopakami, wyłapywali ich smutne spojrzenia w swoim kierunku, za stan zdrowia Charlesa, za limo pod okiem u Daniela.
Byłam znów wrogiem publicznym.
Czytałam na swój temat rzeczy, przez które całe popołudnie przepłakałam w ramionach Kiki. Nie musiałam nawet nic mówić. Po prostu tuliłam się do jej ciała, popadając w histerię. Przez komentarze, przez kłótnie z Danielem, przez powrót Theo. Wszystko do mnie trafiło, że pobyt w Monaco znów dla mnie był koszmarem, a ja jestem okropną osobą.
Momentami w mojej głowie pojawiały się wspomnienia związane z Charlesem, jaka byłam dla niego okropna. Myślałam o tym, co było, gdy byliśmy nastolatkami, jak go zbywałam, jak o mnie dbał, a ja potrafiłam wykrzyczeć mu w twarz, aby zając się swoim życiem, a nie pilnował mojego. Myślałam o tym, że nie zawsze zachowywałam się wobec niego w porządku, a on i tak stał po mojej stronie i nie potrafiłam przywołać jego zachowań, przez które teraz nie rozmawialiśmy. Nie dopuszczałam ich do siebie, bo wszystko było moją winą.
CZYTASZ
Now I remember | F1 | #2
FanfictionSophie odnalazła w Paryżu wszystko, czego od dawna szukała: spokój, bezpieczeństwo i szczęście, które było od niej odbierane przez ostatni czas. Otworzyła się ponownie na ludzi, uporządkowała bałagan w swojej głowie i ruszyła do przodu z nową energi...