Rozdział 13.

196 17 1
                                    

- Dłużej się nie dało? - to pierwsze słowa, które słyszę od Kiki, kiedy wysiada z auta i wpada w moje ramiona na przywitanie.

- Lando musiał zrobić szopkę - odpowiadam i odwzajemniam uścisk. Kiedy się odrywam, nie oddala się, ale łapie moją twarz w swoje dłonie.

- Wszystko w porządku? - pyta z troską i w tym momencie głupieje, o co im wszystkim chodzi.

- Czemu wszyscy dziś o to pytają? Zbliża się jakaś apokalipsa?

- Dla ciebie na pewno - dodaje Lando, który się pojawia obok nas razem z Antoine i na jego słowa marszczę brwi. 

- Zaczynacie mnie przerażać.

- Patrzyłaś dzisiaj w ogóle w telefon? - pyta przyjaciółka.

- Nie, od wczoraj nie.

- Godzina lunchu może nam nie starczyć - odpowiada Lando. - Niedaleko stąd jest dobre, tajskie jedzenie. Możemy się tam przejść.

- Nie zamierzasz przeparkować samochodu? - pyta Kika, która patrzy w jego kierunku.

- Nic mu nie zrobią. Każdy wie, że należy do niego - wtrąca Antoine, patrząc na moją przyjaciółkę. - Przy okazji, jestem Antoine. Obecnie przełożony Sophie - wyciąga w jej kierunku dłoń, aby się przywitać.

- Nieoficjalnie najlepszy przyjaciel Lando - wtrącam sarkastycznie, na co się krótko śmieje. Kika ściska jego dłon i uśmiecha się delikatnie.

- Cześć, jestem Franceska, ale wszyscy mówią mi Kika.

- Wiem - po ich powitaniu kierujemy się za Lando w stronę kasyna. Nie mam ochoty na jedzenie, ani tym bardziej rozmowy, ale czuję wielką ciekawość co zamierzają mi przekazać, że dwójka moich dobrych przyjaciół się pofatygowała do biura. Co jeśli chodziło o Daniela i coś mu się stało? Albo o Beatrice i dlatego mojego współlokatora nie ma z nimi, bo pojechał się nią zaopiekować?

Z kolejnym czarnym scenariuszem czuję coraz większy niepokój. Zaczynam się trząść z emocji, a wielki supeł zawiązuje mi się na żołądku. Nie mam siły słuchać rozmowy, którą prowadzą między sobą Lando oraz Antoine. Kika na szczęście nie wyrywa się, aby mnie zagadać po drodze, za co jestem jej podświadomie niesamowicie wdzięczna. Pragnę jej o wszystko wypytać, ale z drugiej strony wolę na spokojnie usiąść, w razie gdybym kiepsko zareagowała.

Dochodzimy do restauracji w kilka minut. Nie wchodzimy do środka, Lando od razu zajmuje stolik w letnim ogrodzie, tuż w kącie, gdzie obok nas nie ma żadnych innych gości. Rozglądam się i wtedy zauważam, że tak naprawdę nie ma nikogo innego w restauracji. 

Zajmuję miejsce obok Antoine, kiedy Kika oraz Lando siadają na przeciwko. Czuję się coraz gorzej, kiedy czuję się jak na przesłuchaniu i żałuję, że nie mam obok siebie przyjaciół, że nie poczuję ich dotyku wsparcia, kiedy spadnie na mnie jakaś bomba.

Jednak oni jak gdyby nigdy nic, chwytają za kartę menu, zastanawiając się na głos na co mają ochotę. Nie mam na nic ochoty, więc gdy po chwili przychodzi kelner, zamawiam od niechcenia sałatkę dnia oraz wodę niegazowaną. Reszta składa swoje zamówienia i dopiero gdy ponownie zostajemy sami, odkładają karty na bok i patrzą na mnie z troską.

I wtedy wywołują we mnie wszystkie lęki, o których zdążyłam zapomnieć. Stres, strach, złość. Trzy emocje, które głównie towarzyszyły mi tamtego roku i teraz powracają z podwojoną siłą.

- Spotkaliśmy się tutaj, aby... - zaczyna Lando, patrząc na mnie wzrokiem, który zdradzał tak wielką troskę, jakby conajmniej miał mi przekazać najgorsze informacje jakie istnieją. Przypominam sobie o dniu, kiedy dowiaduje się o śmierci taty. O policjancie, który zjawił się w naszych drzwiach i powiedział, że to bardzo nieszczęśliwy wypadek, ale niestety nie udało się go uratować. Słyszę jego słowa jak bardzo mu przykro i jeśli byśmy czegokolwiek potrzebowały, to możemy ich poprosić.

Now I remember | F1 | #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz