Rozdział 5

9 3 7
                                    

Czas mijał nieubłaganie szybko, a o zakończeniu sprawy mogliśmy pomarzyć. W laboratorium na worku w którym wyrzucono ciało dziecka znaleziono odcisk palca, który należał do niejakiego Ivana Aguirre. Dopiero po kilku nieudanych próbach udało nam się go zasiedlić za kratami. Zagościł we mnie niewielki płomień radości, jednak szybko wygasł gdy uświadomiłam sobie że złapałam zaledwie dwie osoby, a mogą być ich dziesiątki a nawet i więcej. Czułam się jak żeglarz na otwartym morzu gdy nie ma fal. Jednak różnica między nami jest taka że żeglarz żeby ruszyć do przodu musi zaczekać aż pojawią się fale natomiast ja żeby ruszyć do przodu musiałam o fale zawalczyć sama. Kończyły nam się możliwości a ja potrzebowałam jakiegoś punktu zaczepienia, pomysłu, czegokolwiek.

Powolnym ruchem usiadłam w kąciku szklanego prysznica i pozwoliłam wodzie swobodnie spływać po moim ciele. Wzrok swój skupiłam na kropelkach na moich kolanach, które jednoczyły się zamieniając się w cienki strumień wody. Można je powiązać z problemami które na początku są drobnymi pojedynczymi sprawami, a gdy się nałożą powstaje nagła fala problemów. Wzięłam głęboki wdech gorącego powietrza z kabiny i opierając głowę o ścianę powoli je wypuściłam. Zamknęłam oczy i czekałam, czekałam na pomysł co robić dalej, jakie kroki śledztwa podjąć jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Z transu wyrwał mnie dźwięk przychodzącego SMS-a. Pewnie to Pedro życzy mi miłych snów. Przyjeżdżając tutaj nie spodziewałam się, że będę mieć tak wspaniałego asystenta. Dobrze doradza, zawsze sumiennie i dokładnie wykonuje moje polecenia. Może nieco mniej ma pomysłów na to śledztwo, ale dzięki niemu udało nam się złapać Ivana Aguirre. I znów myśli zapętlają mi się powracając do tematu śledztwa. Westchnęłam cicho. Ten prysznic chyba nie ma sensu. Myślałam, że woda pozwoli mi się choć trochę odprężyć, odstresować, ale chyba nie będzie mi dane tego zaznać dopóki cała banda morderców nie spocznie za kratami. Ostrożnie opuściłam już zaparowaną kabinę prysznicową i opatuliłam się mięciutkim, białym ręcznikiem. Kiedy już znikły wszelkie kropelki wody na moim ciele, sięgnęłam ręką po telefon. Zaczęłam się już nawet zastanawiać co odpisać Pedro, jeśli znów będzie mi życzył miłych snów jak co wieczór. Mój uśmiech na twarzy zniknął tak szybko jak się pojawił. Pedro nie wysłał mi żadnej wiadomości. Wiadomość którą dostałam została wysłana z numeru zastrzeżonego. Powolnym ruchem dotknęłam ekranu telefonu, aby zobaczyć zawartość tej wiadomości.

„Popełniłaś błąd. NIEWYBACZALNY błąd, który będzie cię słono kosztował suko"

Serce zaczęło mi walić jak szalone ale tym razem nie z radości tylko ze strachu. Trudniej było mi przeczytać drugi raz tą wiadomość, gdyż ręce zaczęły się niekontrolowanie trząść. Szybko narzuciłam na siebie szlafrok i udałam się do kuchni. Nalałam całą szklankę wody, którą zaraz wypiłam i usiadłam na pierwszym lepszym krześle w zasięgu ręki. Uspokój się Adriana, to tylko SMS. Uspokój się. Takie rzeczy się zdarzają. Tym bardziej że teraz prowadzisz trudne śledztwo – starałam się wmówić sobie że wszystko jest w porządku, a jednak nie było. To nie był normalny SMS. On brzmi jak groźba. Na myśl kto mógłby mi grozić, podejrzewałam rodziców chłopaka, którego postrzeliłam. Zabiłam ich jedynego syna, ale czy posunęli by się do takich czynów w żałobie?

- Powinnaś mieć przydzieloną ochronę - powiedział stanowczo Pedro kiedy w biurze czekaliśmy aż nasi koledzy namierzą telefon z którego została wysłana wiadomość, jednak kiedy zobaczył moja niechętną minę dodał - chociaż na jakiś czas.

- Pedro. Zrozum. To. Tylko. SMS - powiedziałam starając się go przekonać do swoich racji.

- SMS którego nie wiemy kto wysłał. To nie są żarty. Nie wiadomo czy ktoś ci chce coś zrobić czy to tylko pusta groźba - powiedział z grobową miną. O rany. Czy on się o mnie martwi? Nie zdążyłam zapytać bo nagle otwarły się drzwi i do pomieszczenia wparowali nasi koledzy.

- Nie udało się namierzyć - pokręcili głowami oddając mi telefon - gdyby znów pojawiła się taka wiadomość następnym razem nie zwlekaj tylko odrazu tu przyjedź. Im szybciej tym lepiej.

- Właśnie mówię Adrianie że przydałaby jej się ochrona - Pedro znowu zaczął temat.

- I masz rację - przytaknął mu jeden z policjantów.

- Nie ma racji - sprzeciwiłam im się - nie potrzebuję półgówków żeby mnie do łazienki odprowadzali - broniłam się.

- Wystarczyłby ci nawet jeden ochroniarz. Nie musi być ich cała ekipa - powiedział jeden z policjantów.

- No to świetnie! To kto będzie moim ochroniarzem? - zapytałam rozglądając się po twarzach wszystkich tu zebranych.

- Ja. Ja mogę być twoim ochroniarzem - powiedział Pedro a moje usta w szoku lekko się rozchyliły - jeśli chcesz oczywiście -dodał szybko a mnie zamurowało.

- Żartujesz? - powiedziałam ciesząc się w głębi duszy że żaden obcy mężczyzna nie będzie się pałętał po moich kątach w domu, ale Pedro odebrał to chyba inaczej.

- A wolisz kogoś innego? – zapytał, chociaż doskonale wiedział jaka będzie odpowiedź.

DecisionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz